Plany dekoncentracji zawieszono w ubiegłym roku, ale w ostatnich dniach wicepremier Jarosław Gowin był pytany o repolonizację, jako o zadanie na drugą kadencję Zjednoczonej Prawicy, gdyby miała ona zdobyć większość w wyborach parlamentarnych. Jego wypowiedź była szeroko komentowana przede wszystkim przez dziennikarzy, pojawiło się wiele spekulacji.
– Szanujące się państwo i szanujący się naród nie może dopuszczać do tego, żeby większość mediów znajdowała się w cudzych rękach. I to jest pewne zadanie, które stoi przed naszym rządem, jeżeli będziemy nadal sprawować władzę w następnej kadencji – stwierdził wtedy minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Ocenił także, że narodowość kapitałowa w sektorze mediów ma znaczenie, zwłaszcza w sytuacjach spornych między Polską a innymi krajami, a u nas większość tytułów prasowych w naszym kraju należy do niemieckich koncernów. – I jak dochodzi do konfliktu interesów między Polską a Niemcami, to te gazety reprezentują niemiecki punkt widzenia i niemieckie interesy. Ja to widzę w sposób zupełnie czytelny jako minister – stwierdził Gowin.
W środę szef resortu nauki i szkolnictwa wyższego dodał, że „to nie jest łatwy proces, to trzeba przeprowadzić normalnymi metodami rynkowymi”.
– Natomiast podejście opozycji jest odpryskiem pewnej szerszej postawy. W Polsce duża część klasy politycznej nie rozumie, co to znaczy patriotyzm, zwłaszcza patriotyzm gospodarczy. Coś, co jest chlebem powszednim polityków i społeczeństw Europy zachodniej, u nas budzi kontrowersje – dodał minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Z kolei premier Mateusz Morawiecki i szef jego kancelarii Michał Dworczyk pod koniec zeszłego tygodnia zapytani o słowa Jarosława Gowina stwierdzili, że rząd nie ma obecnie konkretnych planów repolonizacji w sektorze mediów.
Lewandowski: Nie toczą się żadne prace związane z dekoncentracją mediów
Na początku 2017 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego powołało zespół, w którym oprócz przedstawicieli tego resortu pracowały osoby z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jesienią 2017 roku wiceminister kultury Paweł Lewandowski informował, że opracowano już różne warianty przepisów w zakresie dekoncentracji kapitałowej.
– Gotowe są pewne rozwiązania, które czekają na decyzję polityczną. Decyzja będzie dotyczyła tego, które z nich należy wybrać, żeby je zaimplementować do ustawy – stwierdził.
Nie zdecydowano jest jednak na procedowanie tych rozwiązań przez rząd ani skierowanie ich do parlamentu. – Prace analityczne są tak naprawdę zakończone. Zakończyły się w lutym tego roku – powiedział Paweł Lewandowski portalowi Wirtualnemedia.pl w listopadzie ub.r.
Natomiast teraz pytany o tę kwestię odpowiada: – Trzeba pamiętać, że pan wicepremier Gowin wypowiedział się jako polityk, natomiast nie było to stanowisko rządu. W tej chwili nie są prowadzone jakiekolwiek prace związane z repolonizacją mediów, zresztą nigdy nie były prowadzone – stwierdza.
Kwestię dekoncentracji komentuje słowami: – W tej kwestii zgadzam się z panem premierem Gowinem, że lepiej o pewnych kwestiach decyduje rynek, dlatego trzeba tworzyć takie rozwiązania rynkowe, które gwarantują pluralizm mediów – ocenia wiceminister kultury.
Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski powiedział nam, że KRRiT „nigdy nie pracowała i nawet nie deklarowała chęci prac nad repolonizacją, jedyne zabierała głos w sprawie dekoncentracji i w sprawie określenia pozycji dominującej w wybranym segmencie rynku” (informacja ta znajduje się w sprawozdaniu KRRiT z działalności za 2018 rok). Kompetencje Rady ograniczają się jednak do możliwości nieprzyznania lub cofnięcia koncesji w przypadku uzyskania przez nadawcę pozycji dominującej lub przejęcia kontroli na rynku.
Kapitał zagraniczny w mediach może mieć wpływ na podejście do polskiego rządu
Przewodniczący Rady Mediów Narodowych i poseł PiS Krzysztof Czabański także zaznacza, że nikt – nawet nieoficjalnie w obozie rządzącym – nie pracuje nad dekoncentracją mediów.
– Z tego co wiem, prace w tym zakresie się nie toczą. Jego wypowiedź (wicepremiera Jarosław Gowina – przyp.red.) mogła być też źle zrozumiana. Powiedział o problemie i w tym obszarze się z nim zgadzam – on istnieje. Niektóre media o kapitale zagranicznym pełnią dominującą rolę na polskim rynku – mówi Wirtualnemedia.pl Czabański.
Dodaje: – Jeśli chodzi o propozycję naprawy sytuacji na rynku medialnym w Polsce – do realizacji tego potrzeba spełnić bardzo skomplikowane procedury o wielu ewentualnych skutkach – również niekorzystnych. Wymagają wiele namysłu i rozwagi. Z tego co wiem, nie ma na razie projektu czy nawet założeń do projektu nad którymi można by dyskutować. Powinno się rozmawiać nad pewnymi założeniami. Być może czas na takie rzeczy przyjdzie w nowej kadencji Sejmu, ale to musi być projekt rządowy – podkreśla.
Podobnie jak wiceminister Lewandowski ocenia, że „dekoncentracja mediów byłaby bardzo wskazana”.
– Niektóre media w Polsce pełnią dominującą rolę. Media, które są własnością kapitału zagranicznego, a to może wpływać na ich stosunek do działań polskiego rządu. Takie działanie należy wykluczyć, bo opinia publiczna ma prawo do bezstronnej informacji, a nie stronniczej – ocenia.
W poniedziałek w Toruniu mówił również, że „powinno się mówić nie o repolonizacji mediów, a o dekoncentracji i przeciwdziałaniu monopolizacji na rynku medialnym”.
– Repolonizacja jest hasłem, które zawiera wiele treści i (jest) dosyć skomplikowane. Myślę, że trzeba będzie pochylić się nad różnymi zjawiskami na polskim rynku medialnym, ale z dużą ostrożnością. Ja bym raczej używał hasła dekoncentracja i – ewentualnie – wspomaganie nowych, polskich inicjatyw wydawniczych, medialnych. Hasło repolonizacji trochę wprowadza w błąd, niektórym nasuwa skojarzenie z nacjonalizacją, a trudno o większą bzdurę. Nacjonalizacja, walka z mediami prywatnymi – to w ogóle nie wchodzi w rachubę – stwierdził Krzysztof Czabański.
Dodał, że „osobną sprawą jest sprawa przeciwdziałania monopolizacji rynku medialnego czy poszczególnych jego sektorów, bo do tego też nie można dopuścić”.
– Niestety poprzez brak tych regulacji na początki lat 90. do takiej sytuacji de facto w Polsce doszło i to trzeba będzie unormować. To będzie trzeba zrobić z rozwagą żeby nie wylać dziecka z kąpielą – ocenił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.
Repolonizacja nie wchodzi w grę, jedynie dekoncentracja
Jeden z polityków PiS, który ma wpływ na obsadzanie stanowisk w mediach publicznych komentuje: – Wicepremier Gowin wyrwał się, palnął to na spotkaniu z wyborcami. Nie robimy nic w tym kierunku. Repolonizacja nie wchodzi w grę, bo jest niezgodna z prawem europejskim. Możemy mówić jedynie o dekoncentracji rynku, czyli stworzeniu jakiegoś systemu ograniczenia własności w jakimś segmencie rynku. Jeśli chodzi o kwestię repolonizacji – tak samo uderzałoby to w takie imperia medialne jak Cyfrowy Polsat Solorza czy Agora. O tym nie można mówić – uważa nasz rozmówca.
Dodaje: – Wiem do jakich projektów się przymierzaliśmy i one zakładają dekoncentrację. Kwestia kupowania wielkich koncernów przez nasze polskie podmioty pojawia się co jakiś czas, ale całkiem niedawno mieliśmy sprawę kupna Eurozetu. To wszystko bajki, bicie piany – podsumowuje krótko.
Towarzystwo Dziennikarskie: Repolonizacja mediów ma być ich przejęciem przez PiS
W ostatnich dniach, w odniesieniu do wypowiedzi medialnych polityków, Towarzystwo Dziennikarskie postanowiło opublikować oświadczenie, w którym stwierdziło, że „wobec zbliżających się jesiennych wyborów politycy obozu rządzącego powrócili do tematu >>repolonizacji<< mediów, czyli ustawowego ograniczenia zagranicznej własności w prasie, radiu, telewizji i mediach internetowych, a odpowiednia ustawa czeka na właściwy moment polityczny”.
– Nastąpi on, jeśli PiS wygra wybory parlamentarne. Obecnie w telewizji większość ma kapitał polski; największym nadawcą z kapitałem zagranicznym jest TVN (Discovery – USA); w prasie połowa z 20 dużych wydawców ma kapitał zagraniczny; w radio nadawcy z kapitałem zagranicznym mają 35 proc. rynku – przypomniano.
Dodano, że obserwacja „Wiadomości” TVP przed wyborami samorządowymi i europejskimi dowiodła „całkowitego podporządkowania mediów publicznych partyjnej propagandzie PiS”.
– „Repolonizacja” prywatnych nadawców telewizyjnych (amerykański TVN), radiowych (niemiecki Bauer Media) oraz prasowych (niemieckie Bauer, Polska Press, szwajcarsko-niemiecki Ringier Axel Springer, szwajcarski Marquard, skandynawski Bonnier) grozi podobnym skutkiem. Wykup udziałów zagranicznych właścicieli mediów przez polskie spółki skarbu państwa oznaczałby koniec wolności prasy w Polsce. „Repolonizacja” mediów oznaczać będzie ich nacjonalizację i przejęcie przez PiS. Partia rządząca ma znacznie większe możliwości presji na polskich właścicieli mediów niż zagranicznych. Najlepiej ukazują to zmiany w polityce redakcyjnej telewizji Polsat i Superstacji – oceniono.
Stowarzyszenie podsumowało: „W dzisiejszej Polsce zagraniczny kapitał w mediach jest jednym z gwarantów ich niezależności. I dlatego PiS-owi tak zależy na >>wyczyszczeniu<< z polskich mediów obcego kapitału”.
O potrzebie ograniczenia dominującej pozycji niektórych firm zagranicznych w wybranych sektorach segmentu mediów politycy obozu rządzącego mówią co jakiś czas od ponad dwóch lat. Jako przykład najczęściej podawali segment dzienników regionalnych, w którym większość najpopularniejszych tytułów wydaje Polska Press Grupa. Nieoficjalnie mówi się, że tego typu przepisy miałyby uderzyć również w koncern TVN Discovery Polska czy Ringier Axel Springer.