Premier Mateusz Morawiecki i szef jego kancelarii Michał Dworczyk stwierdzili, że rząd nie ma obecnie konkretnych planów repolonizacji w sektorze mediów, o której kilka dni temu mówił wicepremier Jarosław Gowin. – Narodowość mediów ma również znaczenie. Są media, które zachowują się bardziej w porządku, ale są też takie, które ewidentnie mają czynnik narodowości gdzieś z tyłu głowy – zaznaczył Morawiecki.
Wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin o repolonizacji mediów mówił w środę na spotkaniu w Kartuzach. – Szanujące się państwo i szanujący się naród nie może dopuszczać do tego, żeby większość mediów znajdowała się w cudzych rękach. I to jest pewne zadanie, które stoi przed naszym rządem, jeżeli będziemy nadal sprawować władzę w następnej kadencji – stwierdził.
Zdaniem Gowina narodowość kapitałowa w sektorze mediów ma znaczenie, zwłaszcza w sytuacjach spornych między Polską a innymi krajami. Ocenił przy tym, że większość tytułów prasowych w naszym kraju należy do niemieckich koncernów.
– I jak dochodzi do konfliktu interesów między Polską a Niemcami, to te gazety reprezentują niemiecki punkt widzenia i niemieckie interesy. Ja to widzę w sposób zupełnie czytelny jako minister – stwierdził Jarosław Gowin.
Dworczyk: to zdanie szefa niezależnej partii
W piątek o wypowiedzi Jarosława Gowina został zapytany w porannej rozmowie Radia ZET Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. – Nie wiem, czy będzie jakakolwiek repolonizacja mediów – przyznał.
– Nie będę spekulował na temat niewypowiedzianych słów czy nienapisanych ustaw. Dzisiaj nie ma w ogóle mowy na ten temat. Pytanie, kto wygra te wybory (parlamentarne, które odbędą się w październiku br.) i co będzie wtedy – zaznaczył Dworczyk. Zapowiedział też, że PiS w najbliższych tygodniach zaprezentuje swój program wyborczy. – PiS jako formacja, która realizuje przedstawiane obietnice, na pewno przedstawi program i wtedy będziemy mogli o nim dyskutować. Dzisiaj to czyste spekulacje – ocenił.
Według Michała Dworczyka to, że nie ma żadnych projektów ustaw w tym zakresie, nie oznacza, że jest to temat nieistotny. – Co do tego, że warto rozmawiać o regulacji rynku medialnego, to oczywiste. Warto czerpać z dobrych wzorców – powiedział, powołując się na przepisy obowiązujące we Francji czy Niemczech. – Te rozwiązania polegają na tym, że jeden podmiot nie może skupiać zbyt wielu procent danego segmentu rynku medialnego – opisał.
– Wicepremier Gowin jest szefem niezależnej partii. Może wypowiadać swoje zdanie, tak jak w każdym demokratycznym kraju każdy polityk, obywatel – powiedział Dworczyk o stwierdzeniach Jarosława Gowina.
Morawiecki: narodowość mediów ma znaczenie
Podobne stanowisko co do planów repolonizacji mediów wyraził Mateusz Morawiecki w sobotę w wywiadzie na antenie RMF FM.
– Nie ma dzisiaj takich konkretnych planów, ale rzeczywiście ubolewamy nad tym, że przez 30 lat III Rzeczpospolitej jesteśmy dzisiaj w takiej sytuacji, że ogromna większość mediów jest w rękach zagranicznych. Francuzi, Niemcy, Włosi – poważne państwa w Europie Zachodniej – na pewno byłyby bardzo niezadowolone z takiej sytuacji – skomentował. – Tymczasem narodowość mediów ma również znaczenie. Są media, które zachowują się bardziej w porządku, ale są też takie, które ewidentnie mają czynnik narodowości gdzieś z tyłu głowy – ocenił szef rządu.
Jako przykład podał publikacje o nim samym. – Uczciwość, obiektywność mediów jest fundamentem demokracji. Ja bardzo lubię być krytykowany, ale to szaleństwo, które dzieje się w niektórych mediach – pozwoli pan, że nie będę wymieniał, w których, spuszczę zasłonę milczenia – ale to, co się dzieje jest naprawdę godne ubolewania – stwierdził Morawiecki.
Zaznaczył, że przyczyn obecnej sytuacji właścicielskiej w sektorze mediów należy szukać w pierwszej dekadzie po upadku komunizmu. – W tym przypadku należy się zastanawiać, dlaczego tak jest, dlaczego tak się stało. Wiemy dokładnie, jak to wyglądało w latach 90. XX wieku – powiedział.
W poniższym nagraniu temat repolonizacji mediów pojawia się w 27. minucie.
Plany dekoncentracji zawieszono w ub.r.
O potrzebie ograniczenia dominującej pozycji niektórych firm w wybranych sektorach segmentu mediów politycy obozu rządzącego mówili od ponad dwóch lat. Jako przykład najczęściej podawali segment dzienników regionalnych, w którym większość najpopularniejszych tytułów wydaje Polska Press Grupa. Podkreślali też, że niektóre tytuły prasowe i internetowe mają zagranicznych właścicieli.
Na początku 2017 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego powołało zespół, w którym oprócz przedstawicieli tego resortu pracowały osoby z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jesienią 2017 roku wiceminister kultury Paweł Lewandowski informował, że opracowano już różne warianty przepisów w zakresie dekoncentracji kapitałowej. – Gotowe są pewne rozwiązania, które czekają na decyzję polityczną. Decyzja będzie dotyczyła tego, które z nich należy wybrać, żeby je zaimplementować do ustawy – stwierdził.
Nie zdecydowano jest jednak na procedowanie tych rozwiązań przez rząd ani skierowanie ich do parlamentu. – Prace analityczne są tak naprawdę zakończone. Zakończyły się w lutym tego roku – powiedział Paweł Lewandowski portalowi Wirtualnemedia.pl w listopadzie ub.r.
Potwierdził to marszałek Senatu Stanisław Karczewski, komentując list ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher do premiera Mateusza Morawieckiego krytykujący działania prokuratury wobec dziennikarzy TVN24.
– Moje zdanie w tej kwestii jest takie, że polskie media powinny być w większości w polskich rękach. To jest zupełnie naturalne i oczywiste dla nas. Ale myślę, że w całej sprawie z panią ambasador potrzebny jest dialog i będziemy w dalszym ciągu podtrzymywać nasze dobre relacje ze stroną amerykańską – podkreślił Stanisław Karczewski.
– Nie da się zrobić ustawowej repolonizacji w tych warunkach, w których jesteśmy. Uważam, że to ślepa ścieżka i nic z tego dobrego nie będzie – ocenił Michał Karnowski, publicysta „Sieci” i wPolityce.pl oraz członek zarządu wydającej te tytuły Fratrii. Jego zdaniem istotniejsza jest zmiana mechanizmów wydawania środków na reklamy za pośrednictwem domów mediowych.
Morawiecki o przewadze wrogich mediów
Politycy obozu rządzącego regularnie krytykują media z obcym kapitałem w Polsce. Wiele razy mówił o tym Mateusz Morawiecki, zwłaszcza w czasie zeszłorocznej kampanii przed wyborami samorządowymi.
– 80 proc. mediów wszystkich – radiowych, telewizyjnych, gazet, czasopism i mediów internetowych – jest w rękach naszych przeciwników politycznych, którzy we wściekły sposób nas atakują. Właśnie dlatego, że zdali sobie sprawę, że my możemy być nie tylko krótkim epizodem, jak lata 2005-2007, ale możemy na trwałe przebudować cały system społeczno-gospodarczy, na trwałe zaproponować nowy kontakt społeczny Polakom i że Polakom się to spodoba, ale im się to nie spodoba i dlatego nas tak wściekle atakują – stwierdził Morawiecki w czerwcu 2018 roku na spotkaniu z mieszkańcami Wrocławia. Zaznaczył, że „musimy też uważać, żeby nie otwierać wszystkich frontów na raz”.
Niedługo później o mediach nieprzychylnych wobec obecnej władzy mówił na zjeździe klubów „Gazety Polskiej”. – Ja mam czasami wrażenie, a nawet przekonanie, że tam w tych mediach są sztaby, które myślą o tym, jak nam zaszkodzić, jak uprawiać kłamliwą propagandę i robić z igły widły, zamieniać do góry nogami wszystko, stawiać świat na głowie, wmawiać ludziom, że czarne jest białe – powiedział szef rządu.
Podobnie wypowiedział się pod koniec stycznia br., zapytany przez 300polityka.pl i Wirtualną Polskę o mocno krytykowane materiały Telewizji Polskiej na temat WOŚP i śmierci Pawła Adamowicza. – muszę tutaj powiedzieć z pełną odpowiedzialnością za moje własne poglądy, że mam przekonanie, że w naszej III RP, w latach ostatnich, w 20-30 latach mieliśmy do czynienia z ogromnym, okresami gigantycznym przegięciem, stronniczością mediów w zupełnie innym kierunku politycznym niż ten, który ja reprezentuję – ocenił premier.
Dodał, że jest przekonany, że kiedy ogląda niektóre programy w stacjach „tzw. różnych prywatnych, tzw. i rzeczywiście prywatnych, choć nie ogląda ich na szczęście za często” to „włos mu się jeży”: – Jakieś kawałki mi ktoś kiedyś, od czasu do czasu, pokazuje, włos się na głowie jeży i propaganda Jerzego Urbana przypomina mi się w całej swojej krasie czy raczej w całej swojej brzydocie – zaznaczył szef rządu.