Maksym Demidow zostaje w Polsce

Maksym Demidow

Dziennikarz Maksym Demidow, którego ekstradycji domagała się strona ukraińska, zostaje w Polsce. W piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji.

– Po zapoznaniu się z dokumentami, które wnieśliśmy, prokurator cofnęła zażalenie. Sąd utrzymał w mocy decyzję pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny – mówi „Presserwisowi” Demidow.

Dziennikarz dodaje, że jest bezpieczny i nie zostanie wydany Ukrainie. – W czwartek wieczorem dostałem ochronę uzupełniającą – mówi. Tej udziela się cudzoziemcowi, który nie spełnia warunków do nadania statusu uchodźcy, ale powrót do kraju mógłby być dla niego niebezpieczny (m.in. z powodu wyroku kary śmierci, zagrożenia torturami czy konfliktem zbrojnym). Karta pobytu osoby z ochroną uzupełniającą ważna jest przez dwa lata.

Demidow wiosną 2017 roku uciekł do Polski po tym, jak na Ukrainie porwano go, wielokrotnie bito, próbowano porwać jego dzieci i spalono mu samochód. Tamtejsza prokuratura, o której układach korupcyjnych pisał, wysłała za nim list gończy. Mężczyzna jest oskarżony o kradzież przedmiotów wartych prawie 2 tys. zł z prowadzonej przez siebie kawiarni. Z powodu listu gończego dziennikarz spędził pół roku w areszcie na warszawskiej Białołęce. Wyszedł, kiedy po nagłośnieniu sprawy obca kobieta wpłaciła kaucję w wysokości 50 tys. zł.

Sąd Okręgowy w Warszawie w listopadzie odmówił ekstradycji Demidowa, a sędzia Katarzyna Capałowska w uzasadnieniu podkreśliła, że jego wyjaśnienia i zebrane dowody należy uznać za wiarygodne. Od wyroku odwołała się prokuratura, która twierdziła, że wyjaśnienia Ukraińca „są w dużej mierze sprzeczne, niekonsekwentne, nieprawdziwe, niezgodne z zasadami wiedzy i doświadczenia życiowego, a niekiedy wręcz niewiarygodne bądź nieprawdopodobne”.

Dziennikarz od dwóch lat czekał na nadanie statusu uchodźcy. Maksym Demidow był gościem specjalnym gali Grand Press 2018.