Wzdłuż zakopianki – na trasie z Krakowa do Zakopanego można zobaczyć niezliczoną ilość banerów i reklam producentów samochodów, serwisów narciarskich, ośrodków wypoczynkowych czy usług medycyny estetycznej.
Billboardy nie tylko szpecą widoki, ale i zasłaniają góry, a w wielu gminach w Małopolsce nadal nie obowiązuje uchwała krajobrazowa, która zakazywałaby umieszczania reklam wielkopowierzchniowych wzdłuż jezdni.
Redakcja „Tygodnika Podhalańskiego” sama postanowiła rozprawić się ze zjawiskiem nadmiernej ilości reklam i zorganizowała akcję „Odsłaniamy Tatry”.
– W tej chwili obecnie nie widać praktycznie nic, kiedy jedzie się na Podhale poza lasem reklam. Nic już nie wnoszą, ponieważ nie ma już ich nawet szans przeczytać, kierowca jest nimi torpedowany z każdej strony. Siła informacyjna jest równa zero, a zasłaniają góry. Próbujemy przekonać przedsiębiorców, że to nie ma sensu, że lepiej pokazać się w „Tygodniku Podhalańskim” – komentuje dla Wirtualnemedia.pl Jerzy Jurecki, dziennikarz i wydawca tygodnika.
„Las reklam po obu stronach jezdni nie tylko szpeci nasz region, ale odbiera nam i turystom to, co w nim najpiękniejsze – widok na Tatry. Z drugiej strony liczba billboardów, ich nagromadzenie i chaos, jaki tworzą, sprawił, że nie pełnią już roli informacyjnej, o co zapewne chodziło ich właścicielom. Władza nie radzi sobie z krajobrazem, weźmy się za to sami” – napisała redakcja tygodnika na swojej stronie internetowej i zwróciła się do przedsiębiorców: restauratorów, hotelarzy, usługodawców – z propozycją.
Zakłada ona, że jeśli właściciele firm zdecydują się usunąć reklamę z obszaru zakopianki, w zamian otrzymają oni powierzchnię reklamową w czterech kolejnych numerach pisma.
– Będzie kształtem podobna do Waszego billboardu, ale będzie też obok niej – jeśli wyrazicie na to zgodę – informacja, że dla dobra krajobrazu Podhala, Orawy, Spisza, Tatr, Beskidów i Pienin właśnie usunęliście swój przydrożny billboard – uzasadnia redakcja.
Przedsiębiorca, który usunie swoją reklamę musi jedynie zrobić jej zdjęcie – kiedy stała w danym miejscu w maju 2019 roku oraz kolejne – po jej usunięciu.
Jerzy Jurecki dodaje, że akcja ma zwrócić uwagę na problem w skali ogólnopolskiej i być dobrym przykładem dla innych miast.
– Przy okazji zwracamy uwagę, że jest problem, który trzeba rozwiązać. Krajobraz jest zaniedbany, panuje zupełny chaos i to wiedzą wszyscy, tylko nikt z tym nic nie zrobił i nie robi. Oczywiście, że to nie jest nasza rola, żeby przeprowadzać tego typu akcje, ale skoro nikt tego nie robi, to kto ma? – pyta retorycznie Jerzy Jurecki, dziennikarz i wydawca „Tygodnika Podhalańskiego”.
Fotografie można nadsyłać do redakcji mailowo, a w razie pytań w sprawie akcji – kontaktować się z redakcją telefonicznie.