– Moja partnerka zwróciła się do Prokuratury o powstrzymanie się od podejmowania jakichkolwiek czynności względem jej i rodziny. Wielokrotne próby okazały się bezskuteczne – tak dziennikarz TVP Łukasz Sitek skomentował postawienie mu zarzutu znęcania się nad kobietą. Sitek uważa, że ujawniając to, „Gazeta Wyborcza” naruszyła tajemnicę postępowania przywoławczego. – To odwet za mówienie niewygodnej prawdy m.in. o majątku Pawła Adamowicza i jego rodziny, „układzie gdańskim” i powiązanych z nim polityków – uważa.
We wtorek po południu w serwisie internetowym trójmiejskiego wydania „Gazety Wyborczej” poinformowano, że Łukaszowi Sitkowi (poprosił w środę o publikowanie jego pełnych personaliów w tym kontekście) został postawiony zarzut prokuratorski dotyczący znęcania się nad jego 28-letnią partnerką.
„GW” dowiedziała się, że dochodzenie w tej sprawie podjęto w listopadzie ub.r. na podstawie złożonego przez kobietę zawiadomienia. Podczas przesłuchań kobieta zeznała, że Sitek przez rok, od wiosny ub.r. znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie. Potwierdziło to kilku świadków, a w jednym przypadku – także opinia sądowo-lekarska biegłego z zakresu medycyny sądowej.
Według informacji z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku Oliwie we wtorek Łukasz Sitek został wezwany na komisariat, gdzie usłyszał zarzut prokuratorski z art. 207 par. 1 Kodeksu karnego mówiącego o znęcaniu się fizycznym i psychicznym nad bliską osobą oraz z art. 157 par. 2 dotyczącego uszkodzenia ciała na krócej niż 7 dni. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Parę godzin po zamieszczeniu tekstu trójmiejskiej „GW” Telewizja Polska w oświadczeniu poinformowała, że Sitek „w związku z toczącym się postępowaniem prokuratorskim zostaje zawieszony w pełnieniu obowiązków służbowych do czasu wyjaśnienia sprawy”.
Sitek: sprawa rodzinna wykorzystywana do celów politycznych
W środę Łukasz Sitek przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl oświadczenie, w którym podkreślił, że jest osobą niekaraną, a żadne ze stawianych mi zarzuty nie znalazły jak dotąd potwierdzenia w wyrokach sądowych.
– Chciałbym wskazać, iż w polskim prawie obowiązuje zasada domniemania niewinności, jednakże „Gazeta Wyborcza” poprzez publikowanie swoich artykułów tą zasadę narusza. Niewątpliwie, „Gazeta Wyborcza” wydała już wyrok i w sposób stronniczy przekazuje informacje – skomentował dziennikarz. – Z przykrością muszę wskazać, że „Gazeta Wyborcza” do podważenia mojego wizerunku wykorzystuje sprawy prywatne moje i mojej rodziny – dodał.
Sitek odniósł się też do meritum dochodzenia, w efekcie którego postawiono mu zarzut znęcania się. – Wspólnie z moją partnerką wychowujemy dwójkę dzieci. Moja partnerka zwróciła się do Prokuratury o powstrzymanie się od podejmowania jakichkolwiek czynności względem jej i rodziny. Wielokrotne próby okazały się bezskuteczne i Prokuratura w dalszym ciągu próbuje dowieść prawdziwości faktów, które nigdy nie miały miejsca – stwierdził. –
Uważam, że wszelkie sprawy prywatne powinny zostać rozstrzygnięte polubownie. Liczę, że organy ścigania także przychylą się do takiego rozwiązania. Obawiam się, że usilne skazanie może prowadzić do zniszczenia mojej rodziny, najbardziej ucierpieć – na tej politycznej zagrywce – mogą nasze niewinne dzieci. Sprawa rodzinna jest wykorzystywana do celów politycznych, a dobro moich bliskich schodzi na drugi plan – skomentował dziennikarz Telewizji Polskiej.
„To odwet za mówienie niewygodnej prawdy m.in. o majątku Adamowiczów”
Łukasz Sitek skrytykował też publikację „GW” o postawionych mu zarzutach. – Od ponad dwóch lat „Gazeta Wyborcza” prowadzi wobec mnie kampanię oszczerstw i nienawiści. Rozpowszechniano nieprawdziwe informacje na tematy związane zarówno z moją pracą w TVP jak i dotyczące spraw prywatnych – napisał.
– Uważam, że jest to odwet za mówienie niewygodnej prawdy m.in. o majątku Pawła Adamowicza i jego rodziny, „układzie gdańskim” i powiązanych z nim polityków – ocenił. Dziennikarz uważa, że wtorkowy tekst „Wyborczej” „został napisany na polityczne zamówienie, wpisujący się w nagonkę na dziennikarzy TVP, zwłaszcza na sześć dni przed wyborami”.
Zapowiedział, że złoży zawiadomienie o podejrzeniu, że autor artykułu popełnił przestępstwo z art. 241 Kodeksu karnego polegające na naruszeniu tajemnicy postępowania przywoławczego. –
Chciałbym również wyrazić stanowczy sprzeciw wobec medialnej nagonki obliczonej na uniemożliwienie mi wykonywania zawodu dziennikarza by niektórzy politycy nie musieli słuchać już niewygodnych pytań. W najbliższych dniach poinformuję o kolejnych krokach podjętych w związku z tą sytuacją – zaznaczył Łukasz Sitek.
Sitek zarzucał Adamowiczowi podejrzane związki z Amber Gold i deweloperami, zniknął z TVP po jego śmierci
Łukasz Sitek od kilku lat jest związany z TVP3 Gdańsk, gdzie przede wszystkim przygotowywał materiały informacyjne oraz prowadził program „Pomorze Samorządowe”. Współpracował również z TVP Info: przeprowadzał do „Minęła 20” krótkie sondy wśród polityków w Sejmie i przechodniów.
Wiele z tych materiałów było ocenianych jako mocno stronnicze i atakujące środowiska opozycyjne. We wrześniu 2017 roku Łukasz Sitek zaraz po przesłuchaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przez komisję śledczą szedł za nim kilkaset metrów, pytając o jego związki z aferą Amber Gold (polityk skierował do Rady Etyki Mediów skargę na zachowanie dziennikarza).
Pytania z mocnymi zarzutami Sitek zadawał Adamowiczowi także w czasie kampanii przed zeszłorocznymi wyborami samorządowymi. Pod koniec października w czasie uroczystości w jednej z gdańskich szkół próbował zapytać prezydenta Gdańska, czy ten spodziewa się zarzutów za przyjęcie łapówek od deweloperów oraz dlaczego z publicznych pieniędzy kupiono koszulki z napisem „Konstytucja”. Dyrektor szkoły napisał w tej sprawie skargę do prezesa TVP. Natomiast Adamowicz zbojkotował debatę w TVP Gdańsk przed drugą turą wyborów samorządowych.
Po zabójstwie Adamowicza w styczniu br. Łukasz Sitek zniknął z TVP3 Gdańsk. Telewizja Polska zapowiadała, że od czerwca dziennikarz będzie prowadził w tej stacji nowy program publicystyczny, a „obecnie przebywa na urlopie wypoczynkowym”.
W lutym br. Rada Etyki Mediów oceniła, że autorzy kilkunastu materiałów o Pawle Adamowiczu wyemitowanych w stacjach Telewizji Polskiej w ub.r. manipulowali faktami, aby przedstawić polityka jako osobę niegodną zaufania. – W żadnej z analizowanych przez REM publikacji nie dano Pawłowi Adamowiczowi szansy odparcia zarzutów, był obiektem oszczerstw, ale nie miał prawa do obrony – stwierdziła organizacja.
W niektórych komentarzach wskazywano wprost na odpowiedzialność Telewizji Polskiej za śmierć Adamowicza. Publiczny nadawca szybko stwierdził, że stał się „obiektem bezprzykładnego i niespotykanego wcześniej ataku” i zapowiedział działania prawne na drodze cywilnej i karnej, żeby „przeciąć falę pomówień i manipulacji”. Zaznaczono, że w pierwszej kolejności takie działania będą dotyczyć m.in. Krzysztofa Skiby, Wojciecha Czuchnowskiego, Adama Bodnara i Wojciecha Sadurskiego.
Przeciw Krzysztofowi Skibie firma skierowała prywatny akt oskarżenia o zniesławienie, a w zeszłym tygodniu ruszył proces cywilny nadawcy z Adamem Bodnarem o ochronę dóbr osobistych.
Sitek z zarzutami po zajściu w pociągu
Łukasz Sitek od października ub.r. ma postawione zarzuty dotyczące zajścia z jego udziałem 10 lutego ub.r. rano w pociągu Pendolino odjeżdżającym z Gdyni do Krakowa. Według relacji mediów dziennikarz wszedł do pociągu bez biletu, a próbując kupić tani bilet u kierownika składu powołał się na to, że pracuje w TVP i obrażał mężczyznę. Dziennikarz miał też szarpać się i grozić wyznanym na miejsce policjantom i funkcjonariuszom Straży Ochrony Kolei. Odprowadzono go na posterunek SOK.
Prokuratura Rejonowa w Gdyni postawiła Sitkowki dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy znieważenia funkcjonariuszy publicznych (policjanta i dwóch funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei) będących na służbie, za co grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku. Drugi zarzut dotyczy znieważenia kierownika pociągu, przewidziano za to karę ograniczenia wolności lub grzywny.
Z kolei policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie Łukasza Sitka za trzy naruszenia Kodeksu wykroczeń: nieobyczajny wybryk, zakłócenie porządek krzykiem i wulgaryzmami oraz wywołanie zgorszenie pod wpływem alkoholu. Grozi za to kara grzywny, ograniczenie wolności lub areszt.
Zaraz po ujawnieniu incydentu w pociągu Sitek został zawieszony w pracy przez władze Telewizji Polskiej. Wrócił do firmy miesiąc później, początkowo prowadził programy w TVP Gdańsk, a potem przygotowywał też materiały do „Minęła 20” w TVP Info. Natomiast kiedy jesienią ub.r. poinformowano o tych zarzutach, Telewizja Polska nie zdecydowała się ponownie odsunąć dziennikarza od pracy. Firma w oświadczeniu stwierdziła, że pochodzi do tych zarzutów z ostrożnością, bo „nie przesądzają o jego winie, a przedmiotowe zdarzenie oraz jego zachowanie nie były związane z wykonywaniem obowiązków służbowych”.