Do zabójstwa doszło w 1999 roku na tle porachunków między grupami przestępczymi – od ran postrzałowych w pobliżu jednej ze szczecińskich stacji benzynowych zginęli Marek C. i Robert S. 7 marca 2001 roku Arkadiusz Kraska został skazany za to przez Sąd Okręgowy w Szczecinie na dożywocie. Wyrok ten utrzymał też Sąd Apelacyjny w Poznaniu w lipcu 2001 roku.
Jak się zaczęło Twoje zainteresowanie sprawą Arkadiusza Kraski?
Od reportażu w moim cyklu dokumentalnym „Kobiety i mafia”. Jeden z odcinków dotyczył podwójnego zabójstwa z 1999 roku, za które skazano na dożywocie Arkadiusza Kraskę. Pojechałam do więzienia, zobaczyłam tego Kraskę: wielkiego, wytatuowanego. Kryminalista pełną gębą. Ale kiedy zadałam mu pierwsze pytanie, czy pamięta, co się stało, kiedy usłyszał na sali sądowej wyrok, on mi się zaciął. Widać było, że toczy się w nim walka, żeby cokolwiek powiedzieć. Ale to nie był moment, w którym pomyślałam sobie, że on jest niewinny i trzeba o niego zawalczyć.
A kiedy tak pomyślałaś?
Kiedy w reportażu „Kobiety i mafia” usiadłam naprzeciwko prokurator Barbary Zapaśnik. Powiedziała, że według niej, wbrew zapadłym wyrokom skazano na dożywocie niewinnego człowieka. Usłyszeć coś takiego od prokuratora to jest rzecz niebywała. Zapaśnik mogła mówić szczerze, ponieważ była w stanie spoczynku, ale przecież prokuratorzy są wstrzemięźliwi, jeżeli chodzi o krytykowanie wyroków i pracy samej prokuratury.
I to był ten moment?
Wtedy pomyślałam, że to nie jest kwestia zrobienia reportażu, tylko początek czegoś. Po emisji reportażu zgłosiły się do mnie osoby, które były ważnymi świadkami w procesie karnym i przed sądem kłamały. Jedna z nich podpisała oświadczenie, że to, co mi powiedziała, chce powtórzyć przed sądem, jeżeli będzie wznowienie sprawy o zabójstwo. Z takimi dowodami zgłosiłam się do prokurator Zapaśnik. Była też konkubina Kraski, która została wykorzystana seksualnie przez policjanta służb kryminalnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie i zmuszona do odstąpienia od głoszenia prawdy, że Arek był w domu (w momencie zabójstwa – przyp. red.).
To był komplet, sytuacja, w której człowiek wie, że już nie jest tylko dziennikarzem. Bo jest granica, której my dziennikarze staramy się nie przekraczać, zachowywać bezstronność, ale ja przekroczyłam tę granicę z premedytacją. Nie żałuję.
Ty nagłośniłaś sprawę jego niesłusznego skazania?
Nie lubię takich przechwałek, ale nikt nie mówił o tym, że to niewinny człowiek, nikt nie podjął jakichkolwiek działań. Potem temat podchwyciły media, Polsat pół roku później zrobił „Państwo w państwie”, potem Wirtualna Polska. Ja się z tego bardzo cieszę. Wierzę, że my, dziennikarze mieliśmy wpływ na bieg wydarzeń. Ja niczego w życiu nie zrobiłam ważniejszego. Mój najważniejszy tekst w tej sprawie był w „Konfrontacji” Sylwestra Latkowskiego. Dokonałam w nich swoich ustaleń. Prokurator Zapaśnik powiedziała, że wiele z nich potwierdziło się w jej śledztwie.
Kraska wiele zawdzięcza prokurator Zapaśnik?
Jej powrót do pracy, żeby poprowadzić sprawę Kraski, to najwspanialsza rzecz, jaka mogła mu się przydarzyć. Prokurator Zapaśnik to niezwykła osoba, z ogromną odwagą. Nękałam ją SMS-ami i telefonami, nie tylko w godzinach pracy, błyskawicznie reagowała. Przekroczyłam granice dziennikarskie. Ale patrząc na reakcje rodziny, ze wzruszenia poryczałam się jak dzieciak. Kraska musi być uniewinniony i sprawa musi być skierowana do ponownego rozpoznania. Wydaje mi się, że decyzja Sądu Najwyższego o wypuszczeniu Kraski daje ogromną nadzieję, że będzie uniewinniony.
Żałujesz, że sprawa się skończyła, że nie ma już tematu?
Nie myślę o tym w tych kategoriach. Szykuję się do napisania książki „Wrobiony w dożywocie”, gdzie pozwolę sobie na znacznie więcej niż na rozmowę z Kraską. Myślę, że uda mi się go skonfrontować z więźniem, który go zna i też właśnie usłyszał wyrok za zabójstwo, którego nie popełnił. Ukaże się pewnie jesienią w wydawnictwie Rebis. To ciąg dalszy tego tematu. On się skończy, kiedy sprawcy tej podwójnej zbrodni staną przed sądem. To będzie dla mnie koniec.
Rozmawiał: Jacek Stawiany