W lutym ówczesny przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński zwrócił się do KRRiT „o podjęcie działań zapewniających równe traktowanie uczestników wyborów w mediach, szczególnie zaś w mediach publicznych”. Zaapelował również do regulatora o przeprowadzenie monitoringu mediów w czasie kampanii wyborczej w nadchodzących wyborach. Zwrócił uwagę, że prowadzenie przez KRRiT monitoringu wyborczego mediów wpływa dyscyplinująco na nadawców i ułatwia ocenę pełnienia ich misji.
KRRiT nie przeprowadzi jednak monitoringu programów w czasie kampanii. Szef Rady Witold Kołodziejski poinformował Wojciecha Hermelińskiego, że monitoring – jeśli miałby być wykonywany – nie powinien ograniczać się tylko do programów mediów publicznych.
Zdaniem KRRiT przeprowadzenie takiej analizy byłoby możliwe wyłącznie po „wyłonieniu w przetargu podmiotu zewnętrznego dysponującego odpowiednią wiedzą i doświadczeniem”. Według regulatora brakuje na rynku tego rodzaju pracowni. „Czynnikiem, którego nie możemy pomijać, są również wysokie koszty” – przekonuje Rada. Dodaje, że w przypadku ogłoszenia przetargu wyłonienie zwycięzcy nastąpiłoby najwcześniej pod koniec maja lub na początku czerwca, czyli po wyborach do Parlamentu Europejskiego, a rezultaty monitoringu kampanii do Sejmu i Senatu byłyby gotowe dopiero pod koniec roku lub w pierwszym kwartale kolejnego.
Rada zwraca również uwagę na bojkot programów TVP przez Platformę Obywatelską. „Wynik monitoringu audycji wyborczych, w których ze względu na kalkulacje polityczne, nie wezmą udziału reprezentanci największej partii opozycyjnej, nie pozwoli zatem ocenić KRRiT, jak media publiczne realizują zasadę równości i pluralizmu w dostępnie do swoich anten” – pisze Rada.
– To jest zdumiewające, że Krajowa Rada nie chce robić monitoringu. To jeden z jej podstawowych obowiązków – komentuje Juliusz Braun, przewodniczący KRRiT w latach 1999-2003. – Myślę, że niestety Krajowa Rada obawia się, że wynik byłby niekorzystny dla PiS i woli tego nie robić. Znane jest powiedzenie Wałęsy: „Stłucz pan termometr, nie będziesz miał pan gorączki” – mówi.
– W Krajowej Radzie robiliśmy monitoringi przebiegu wyborów, dlatego że uważaliśmy to za dokumentowanie demokracji jako takiej. Traktowaliśmy to jako obowiązek. Nie znajduję powodu, by uchylać się od niego – mówi Witold Graboś, wiceprzewodniczący KRRiT w latach 2010-2016.
„Abdykując z badania rzetelności i stronniczości TVP, Krajowa Rada okazuje własną bezsilność. Osłabia nie tylko siebie, ale też nasze państwo” – napisał w „Gazecie Wyborczej” Jan Dworak, kierujący KRRiT w latach 2010-2016.
KRRiT w okresie kampanii wyborczej ma, jak wynika z pisma do PKW, „przeprowadzać monitoring interwencyjny związany z rozpatrywaniem skarg”.
Krajowa Rada nie przeprowadziła monitoringu programów także podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej do samorządów. Wcześniej KRRiT zlecała monitoring badaczom – zarówno mediów publicznych, jak i komercyjnych. Wyniki były publikowane po wyborach.