Radio Wnet rozpoczęło nadawanie na UKF w Warszawie i Krakowie 12 listopada. Z tej okazji odśpiewano pieśń „My, Pierwsza Brygada”, a na antenie można było usłyszeć m.in. Witolda Kołodziejskiego, Gabriela Janowskiego, Antoniego Macierewicza czy Marka Jakubiaka. Czytelnikom Press.pl udostępniamy tekst z magazynu „Press” (nr 09-10/2018) opisujący działalność Radia Wnet zanim rozpoczęło nadawanie na UKF i przybliżający sylwetkę jego założyciela Krzysztofa Skowrońskiego.
Sześć minut po dziesiątej rano Łukasz Jankowski prowadzący poranną audycję Radia Wnet z Gdańska kończy rozmowę z ostatnim gościem, bardem i youtuberem Bartoszem Kalinowskim. Jest środa, 11 lipca.
Program nadawany jest z „oazy wolności”, jak określa siedzibę Muzeum II Wojny Światowej redaktor Jankowski. „Tu można się schronić” – wyjaśnia słuchaczom. Przed czym?
Tłumaczy to prześmiewcza piosenka, którą gość poranka wykonał chwilę wcześniej: „Wszystkie geje i lesbije, w Gdańsku dobrze się tu żyje, bo tu rządzi adamista homo homo aktywista” – brzmiał refren.
W letnie miesiące dziennikarze Radia Wnet tradycyjnie już wyjechali w Polskę w ramach akcji „Wracamy do źródeł”. Dla pracowników nadającej od dziewięciu lat stacji powodem do dumy jest, że ich radio wciąż trwa i że może być tak blisko słuchaczy. Choć ilu ich jest – nie wiadomo.
„Wszystkie geje i lesbije, w Gdańsku dobrze się tu żyje, bo tu rządzi adamista homo homo aktywista”
WOLNOŚĆ, NIEZALEŻNOŚĆ, MISJA
Wojciech Piotr Kwiatek, prozaik, publicysta, krytyk literacki i miłośnik kryminałów dokładnie pamięta dzień, gdy pojawił się w Radiu Wnet. – To było 10 listopada. W porannej audycji zrobiłem przegląd prasy i od razu pomyślałem, że to szansa, jakiej stracić nie mogę – opowiada. Przez trzy lata na antenie radia czytał pisaną przez siebie powieść kryminalną „Kretowisko”. – Sto jeden odcinków, każdy po cztery minuty – pamięta dokładnie. Dziś prowadzi cotygodniowy „Kurier kulturalny” oraz magazyn „Smaki i niesmaki”. Gdy pytam, czym jest dla niego Radio Wnet, Wojciech Kwiatek odpowiada bez chwili zawahania: – Największą intelektualną przygodą mojego życia w środowisku, gdzie nikt nikomu nic nie narzuca. Dla dziennikarza ceniącego wolność i niezależność to rzecz najważniejsza.
Określenia „wolność”, „niezależność”, „misja” często padają w rozmowach o Radiu Wnet. Krzysztof Skowroński, jego twórca i szef, wielokrotnie podkreślał, że chce robić radio niezależne, publiczne i nowoczesne.
Twórcy radia z dumą posługują się określeniem „media prawdziwie publiczne”. – To taka pozytywna fiksacja Krzysztofa Skowrońskiego – tłumaczy Łukasz Warzecha, publicysta „Tygodnika do Rzeczy”, który na początku istnienia radia był jednym z prowadzących poranną audycję. – Zawsze chciał robić radio razem ze słuchaczami, którzy mogliby tworzyć własne programy i je emitować. Na tym polegała otwartość Radia Wnet, że tworzyć je mogli nie tylko zawodowi dziennikarze, ale też ludzie z pasją – tłumaczy.
Pierwszą audycję Radio Wnet nadało 25 maja 2009 roku z Hotelu Europejskiego w Warszawie. Od początku było radiem internetowym, choć poranna audycja od 2010 roku do września 2017 roku emitowana była też gościnnie na antenie diecezjalnego Radia Warszawa i Radia Nadzieja w Łomży. Radio Wnet, oprócz stałego zespołu, tworzy szeroka grupa pracujących – jak sami przyznają – społecznie, współpracowników.
Wśród nich od początku jest Milo Kurtis, muzyk, współzałożyciel m.in. grupy Maanam. Propozycja współpracy wyszła od Krzysztofa Skowrońskiego. – „Przecież wiesz, że jestem anarchistą” – odpowiedziałem. „Ja też jestem wolnościowcem” – usłyszałem od Krzysztofa i tak to się zaczęło – wspomina Kurtis. W radiu prowadzi audycje muzyczne, do których zaprasza gości, by prezentowali swoją ulubioną muzykę i rozmawiali o niej. – Niektórzy odmawiają, bo sądzą, że to radio ultraprawicowe. Ci, którzy przychodzą, przekonują się jednak, że to prawdziwie wolna rozgłośnia, w której można powiedzieć dosłownie wszystko – deklaruje. – Poza tym muzyka jest jedna – podkreśla.
Oprócz audycji muzycznych w Radiu Wnet są programy podróżnicze i sportowe. Uwagę zwraca pojawiająca się często tematyka międzynarodowa. Stacja ma korespondentów w kilku nie tylko europejskich stolicach, m.in. w Berlinie, Paryżu, Waszyngtonie czy na Ukrainie, gdzie pracuje Paweł Bobołowicz.
Łukasz Warzecha zwraca uwagę na moment, w którym Radio Wnet powstało: maj 2009 roku. – Prawica nie miała wtedy prawie żadnego dostępu do mediów. Nie było Telewizji Republika, nie było tygodnika „Uważam Rze”. Dla dziennikarza o konserwatywnych poglądach jedynie Radio Wnet stwarzało szansę prezentowania własnych przekonań – opowiada Warzecha. Stąd na antenie nie brakowało ciekawych głosów, np. Jerzego Jachowicza, Wojciecha Cejrowskiego, Dariusza Rosiaka czy Piotra Goćka, a przede wszystkim Katarzyny Adamiak-Sroczyńskiej czy Grzegorza Wasowskiego, który wymyślił nazwę radia, a wraz z żoną Moniką nagrał i wyprodukował wszystkie dżingle.
Dziś większość z tych osób w Radiu Wnet już nie pracuje, a o powodach rozstania nie chcą za bardzo mówić. „Zawsze byliśmy spragnieni Radia Artystycznego, a takim właśnie z założenia miało być to radio. I kiedy doszło do sytuacji, że być takim przestało, odeszliśmy, bo przestało nas interesować” – napisała nam w e-mailu Monika Wasowska.
Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, żegnając się ze stacją Skowrońskiego w listopadzie 2013 roku, napisała w swoim blogu: „Radio Wnet to było moje miejsce na ziemi. Włożyłam w nie wszystko, co mam: czas, siłę, energię i serce. Dzisiaj idę dalej”.
Owo „dalej” to była najpierw funkcja rzeczniczki prezydenta Andrzeja Dudy, a obecnie Telewizja Polska, gdzie Adamiak-Sroczyńska jest dyrektorem Agencji Kreacji, Oprawy i Reklamy i jednocześnie szefową „Pytania na śniadanie”.
Z radiem Skowrońskiego związany był także Michał Żakowski, który – jak można przeczytać na stronie Wnet – porzucił dla tej rozgłośni radiową Trójkę. Obecnie Żakowski pracuje w redakcji międzynarodowej Polskiego Radia i jest jednym z bardziej cenionych korespondentów wojennych.
Tym, którzy „byli na początku, bez których by to radio nie powstało”, Krzysztof Skowroński dziękował w tekście na pierwszej stronie czerwcowego tygodnika „Kurier Wnet”, którego także jest naczelnym (patrz ramka). Ale szczególnie dziękował tym, „którzy trwają, wierząc tak jak i ja wierzę, że te dziewięć lat to początek przygody”.
OTWARTE, NIEBEZSTRONNE
Jednak eksperci rynku mediów nie mają wątpliwości: Radio Wnet stało się ofiarą dobrej zmiany. – W chwili startu nie miało wielkiej konkurencji. Mogło skupiać dobrych dziennikarzy, mieć interesujących gości i wiernych słuchaczy – objaśnia prof. Krystyna Doktorowicz z Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego, ekspertka od zarządzania mediami – A dziś? Po co ktoś ma słuchać Radia Wnet? Wystarczy, że włączy publiczne radio lub publiczną telewizję – dodaje.
Z kolei prof. Jacek Dąbała, specjalista w zakresie mediów i komunikowania, wykładowca m.in. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, uważa, że głos Radia Wnet istotny jest dla ludzi zaangażowanych politycznie, ale przede wszystkim związanych ze środowiskiem konserwatywnym. – To są głównie słuchacze tego radia – stwierdza prof. Dąbała. Według niego twórcy radia mają tego świadomość, stąd dobór tematów i gości. – Może i jest to radio otwarte, ale na pewno nie jest bezstronne. Granicą wyznaczaną przez Radio Wnet są poglądy prawicowe – wyjaśnia.
W chwili startu nie miało wielkiej konkurencji. A dziś? Po co ktoś ma słuchać Radia Wnet? Wystarczy, że włączy publiczne radio lub publiczną telewizję
Prześledziliśmy poranki radia od początku czerwca do połowy lipca. W każdej audycji gościem był polityk PiS. Licznie pojawiają się także posłowie Kukiz’15 oraz – mniej licznie – działacze Ruchu Narodowego. Opozycja reprezentowana była dwukrotnie: zaproszono Antoniego Mężydłę z PO i Pawła Rabieja z Nowoczesnej. Stosunkowo rzadko goszczą na antenie radia Skowrońskiego ministrowie rządu. We wspomnianym okresie zaledwie dwukrotnie (minister kultury i minister rolnictwa). Wśród publicystów są niemal wyłącznie ci z mediów prawicowych. W zestawie gości poranków nadawanych z różnych miast w każdym pojawia się kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta.
Zwraca na to uwagę Magdalena Tokaj, ekspertka z Instytutu Monitorowania Mediów, która na naszą prośbę prześledziła kilka lipcowych porannych audycji w Radiu Wnet. Jej zdaniem, choć tematyka programów jest różnorodna, widoczny jest wyraźny filtr światopoglądowy zgodny z linią redakcji. – Materiały z regionów są w dużej mierze skupione na polityce, co prawda w jej wymiarze lokalnym, ale nastawionym na przedwyborczą walkę przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi – mówi Tokaj. – Stąd dość jednostronny dobór komentatorów oraz zapraszanych gości, co utrudnia jakąkolwiek polemikę na antenie i wydaje się stać w sprzeczności z głoszoną przez twórców radia otwartością – podkreśla.
Weźmy poranek z 5 lipca. Dzień po demonstracjach przed Sądem Najwyższym i przemówieniu premiera w Parlamencie Europejskim o tej pierwszej sprawie w trzygodzinnej audycji nie padło ani słowo. Za to o wystąpieniu premiera europoseł PiS Ryszard Czarnecki mówił, że „to nie było przemówienie, to była mowa, jedna z najważniejszych, jaka miała miejsce w Parlamencie Europejskim”. Głosy krytyczne, które padały na temat tego wystąpienia, korespondentka TVP w Brukseli Dominika Cosić podsumowała: „część była oderwana od rzeczywistości; krytykujący słyszeli, że jest źle, więc powtarzali jak papugi”.
PUBLICZNOŚĆ NIE CZYNI PUBLICZNYM
Stanisław Klepka prowadzi gospodarstwo agroturystyczne na Ponidziu. Z Radiem Wnet związany jest od sześciu lat, kiedy to radiowa ekipa przyjechała do niego, realizując audycję. Od tego czasu niemal co tydzień pan Stanisław sprzedaje swoje produkty na organizowanym przez radio Jarmarku w Warszawie. – Radia Wnet słucham, kilka razy nawet w nim występowałem, czy to podczas Jarmarku, czy telefonicznie – opowiada Klepka. – Nie jestem ministrem, więc nie opowiadam o polityce. Tylko o tym, na czym się znam, czyli o uprawach i gospodarstwie – żartuje.
Bo stacja Skowrońskiego zbudowała wokół siebie stałą społeczność. W każdy, także zimowy, sobotni poranek w centrum Warszawy odbywa się Jarmark Radia Wnet. Można tu kupić warzywa, owoce, wędliny, ciasta, miody, sery. Wszystko od rodzimych wytwórców z całej Polski. Można też porozmawiać. Na Jarmarku pojawiają się radiowi dziennikarze, pisarze i publicyści, którzy podpisują swoje książki, piosenkarze i zespoły muzyczne, artyści ludowi i rękodzielnicy. Od niedawna Jarmark w formie programu telewizyjnego transmitowany jest w TV Republika.
Sukcesem jest to, że Radio Wnet wciąż istnieje. I tyle. Nie odgrywa ważnej roli, bo jest po prostu słabe
Śledząc konta Radia Wnet na Twitterze (ponad 5600 obserwujących) i na Facebooku (20 500 obserwujących), można zauważyć, że stacja ma wiernych, choć nie bezkrytycznych słuchaczy.
„Fajne radio, nie mieszkam w Polsce, ale słucham z Internetu” – pisze na Facebooku Mirosław Soja. „Bardzo dobry program radiowy, słucham od początku, denerwujące są czasami wstawki muzyczne, myślę, że warto je zmienić na mniej denerwujące, a poza tym super” – to z kolei opinia Janusza Kosmowskiego. Zaś Stanley StanHomer na swoim koncie na Facebooku zauważa: „To ciekawe Radio i zawsze słucham sobie ciekawych porannych wiadomości i spotkań z różnymi zaproszonymi (…) różnorodność informacji jak i prezentowanie opinii z różnych punktów widzenia”. Lecz słuchacz określający się jako sceptyk na stronie internetowej radia wpisał: „Słuchanie opinii miernoty takiej jak Zyzak na temat prezydenta Trumpa jest irytujące! Uważajcie redaktorzy WNET, bo wasz nieustający gość naraża was na kłopoty, twierdząc publicznie, że Trump jest człowiekiem NIEUCZCIWYM!”.
Być blisko słuchaczy – to według twórców radia znak rozpoznawczy stacji. „Nie jest tak, że ludzie mają słuchać radia; to radio ma słuchać ludzi i to, co usłyszy, przekazywać dalej. »Radość słuchania« to są chyba najodpowiedniejsze słowa, które nas łączą” – tak Skowroński opisywał radio w czerwcowym „Kurierze Wnet”. Stąd idea tzw. wolnej anteny, która polega na tym, że audycję w stacji może mieć każdy. „Oczywiście trzeba się z nami skontaktować, napisać scenariusz i przygotować w naszym studiu demo programu. Jesteśmy bardzo tolerancyjni i gotowi do pomocy” – zachęcają twórcy radia. Słuchacze tworzą audycje, ale także je komentują. Jak można się dowiedzieć ze strony internetowej radia, niektóre audycje wolnej anteny są nadawane od początku jego istnienia, np. audycja bluesowa Zbigniewa Jędrzejczyka. Są także programy o muzyce klasycznej czy też audycja poświęcona wyłącznie Beatlesom.
Z kolei w ramach audycji plenerowych dziennikarze stacji odwiedzili już kilkaset miejsc w Polsce i na świecie. Wyjeżdżają najczęściej w trzy osoby: prowadzący, wydawca i realizator. Z każdej audycji na stronę internetową radia trafia także zapis wideo z większości rozmów. Profesor Krystyna Doktorowicz z Uniwersytetu Śląskiego docenia chęć bycia blisko słuchacza, choć jej zdaniem w przypadku radia, które wyraża jasne poglądy, może w tym wypadku chodzić o prowadzenie swoistej kampanii. – To, że mamy publiczność, wcale jeszcze nie oznacza, że jesteśmy radiem publicznym – zauważa Krystyna Doktorowicz.
EKIPA PIS WSPIERA
Zdaniem prof. Jacka Dąbały Spółdzielcze Media Wnet ewoluują od struktury ściśle medialnej w kierunku struktury biznesowej. – Stąd nie tylko radio, ale tygodnik, jarmark, platformy do słuchania, oglądania i czytania – wylicza Dąbała. Pytanie według niego brzmi: czy w biznesie sprawdzą się media, które są tak określone światopoglądowo? – Na ile biznes da szansę niewielkiemu radiu? Czy też zostanie ono pożarte przez duże medialne podmioty? – zastanawia się wykładowca KUL.
Nie ma co ukrywać, że bez dużych pieniędzy dużego radia robić się nie da. Dlatego sposób finansowania Radia Wnet już budził wątpliwości. W czerwcu 2013 roku „Gazeta Wyborcza” opublikowała wykaz Państwowej Komisji Wyborczej, z którego wynikało, że PiS w 2012 roku przekazało Radiu Wnet 143 tys. zł. Pytany przez „Wyborczą” Krzysztof Skowroński najpierw twierdził, że nie pamięta, za co radio dostało od partii pieniądze, potem w oświadczeniu napisał, że „z każdym, kto podziela nasz system wartości, może współpracować; każdego do takiej współpracy zachęcamy”. Do sprawy odniósł się także w styczniu tego roku w Tok FM, gdy zapytał go o to Mikołaj Lizut. Najpierw zaprzeczył, że wziął cokolwiek od PiS, a przyparty do muru faktami stwierdził: „To pomogło nam dalej funkcjonować, ale tam też z kolei nic zdrożnego nie robiliśmy, nic partyjnego i to jest promil tego, czy mały procent tego, co w ciągu dziewięciu lat radio musiało zarobić, żeby istnieć”.
Jak wynika z informacji portalu OKO.press, PiS wspierało Radio Wnet także później, choć małymi sumami. W 2015 roku przekazało 11 070 zł, zaś w 2017 roku – 6606 zł. Ponad 147 tys. zł dostała za to rozgłośnia Skowrońskiego z Ministerstwa Środowiska w 2016 roku za przygotowanie cyklu audycji o parkach narodowych, m.in. o Puszczy Białowieskiej. Ciekawostką jest, że minister środowiska Jan Szyszko był też wówczas udziałowcem spółdzielni Wnet, wspierającej działalność radia.
Bianka Mikołajewska z OKO.press nie ma wątpliwości: – W trakcie bitwy o Puszczę Białowieską Ministerstwo Środowiska chciało poprawić swój wizerunek. Skorzystało z usług bliskiej prawicy stacji radiowej.
OKO.press przypomniał także, że już w 2009 roku Radio Wnet dostało ponad 773 tys. zł dofinansowania ze środków unijnych na stworzenie internetowego serwisu Wnet. Kolejne publiczne pieniądze miały trafić na konto Radia Wnet w 2016 roku z Narodowego Centrum Kultury. 45 tys. zł przeznaczono na 11 audycji poświęconych historii świętych i ponad 61 tys. zł na dziesięć programów o 1050. rocznicy chrztu Polski oraz blisko 200 tys. zł na realizację słuchowisk „Cichociemni wyklęci”. W kolejnym roku na zrealizowany przez radio Skowrońskiego cykl programów „Od źródeł do ujścia. Podróż Radia Wnet w Roku Wisły” NCK przeznaczyło ponad 92,2 tys. zł.
Stację Skowrońskiego wspierają także spółki skarbu państwa. Wspomniany Jarmark Wnet odbywa się pod patronatem Lotto. Totalizator Sportowy, właściciel marki Lotto, wyjaśnia, że współpraca reklamowa rzeczywiście miała miejsce, ale szczegóły objęte są tajemnicą handlową. Z kolei partnerami siódmej edycji akcji „Wracamy do źródeł” są m.in. Orlen, PKO Bank Polski, PGE. Akcję tę wsparli także słuchacze – w zbiórce zebrali ponad 43 tys. zł.
Bo radio organizuje cyklicznie zbiórki na tworzenie audycji, m.in. za pośrednictwem platformy Polakpotrafi.pl. Na przykład w 2015 roku zebrano ponad 100 tys. zł. Przedstawiciele radia tłumaczyli, że „aby prowadzić poranne audycje, miesięcznie potrzeba aż 60 tys. zł”. W ramach nagród Radio Wnet oferuje płyty i archiwalne numery „Kuriera Wnet”.
Jak wynika z danych w Krajowym Rejestrze Sądowym, spółka Radio Wnet, nadawca internetowej stacji, w 2017 roku zwiększyła przychody ze sprzedaży o jedną piątą – do 1 mln zł. To najwyższy przychód od powstania rozgłośni. Zysk netto wyniósł 15 tys. zł.
W porównaniu z 2016 rokiem przychody spółki wzrosły o 21,1 proc., lecz zysk netto zmalał o 82,1 proc. Koszty działalności operacyjnej wyniosły 1,2 mln zł i były o 35,8 proc. wyższe niż rok wcześniej. Na wynagrodzenia przeznaczono 617,4 tys. zł, co oznacza wzrost o 59,5 proc. Spółka w ub.r. zatrudniała dwóch pracowników na umowę o pracę.
SKOWROŃSKI WCIĄŻ WIERZY
Jacek Żakowski Radia Wnet nie słucha. Krzysztofa Skowrońskiego zna od dawna. – Żeby prowadzić nieniszowe radio, trzeba nie mieć niszowej jakości – uważa Żakowski. Nie przypomina sobie, by Skowroński powiedział kiedyś coś intrygującego. – Co innego, gdyby takie radio prowadził na przykład Bronisław Wildstein, z którym się nie zgadzam, ale niewątpliwie jest to ktoś, kto ma coś do powiedzenia – tłumaczy Żakowski. I dodaje filozoficznie: – Jest sporo trudnych do objaśnienia karier i Skowroński jest tego najlepszym przykładem.
Mariusz Ziomecki, który w 2002 roku wraz z Tomaszem Lisem i Krzysztofem Skowrońskim napisał poradnik „ABC dziennikarstwa”, ocenia: – Sukcesem jest to, że Radio Wnet wciąż istnieje. I tyle. Nie odgrywa ważnej roli, bo jest po prostu słabe. Jego głos nie jest zauważalny.
RADIO WNET ROZPOCZĘŁO NADAWANIE NA UKF
Ziomeckiemu kilka razy zdarzyło się gościć w studiu Wnet, ale teraz tego radia nie słucha. – Skowroński jest jak kot, który chodzi zawsze swoimi ścieżkami. Może się mylę, ale wyjątkowej pozycji w środowisku dziś rządzących to on nie ma. Dlatego nie robi wielkiego dziennikarstwa, tylko walczy o byt – mówi Mariusz Ziomecki.
Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Biełsat TV, uważa natomiast, że Radio Wnet jest ewenementem. – Nie da się robić radia bez pieniędzy, zwłaszcza na inwestycje. A Krzysztofowi Skowrońskiemu to się udaje – mówi Romaszewska-Guzy. Przypomina sobie, że kierowana przez nią stacja zawsze mogła liczyć na wsparcie Radia Wnet. Stąd zaproszenia dla niej oraz dziennikarzy Biełsat TV do radiowych audycji poświęconych tematyce wschodniej. – Skowroński wyznaje zasadę, że w radiu każdy może mówić, co chce. Pod tym względem jest to radio prawdziwie wolne, przypominające hyde park – mówi Romaszewska-Guzy. Podkreśla, że sam Skowroński jest wolnym duchem, stąd zapewne trudno byłoby mu w tej chwili znaleźć swoje miejsce w jakimś dużym radiu czy telewizji. Bo rzeczywiście podczas rozdawania posad w mediach publicznych przez dobrą zmianę nazwisko Skowrońskiego jako potencjalnego kandydata na któryś z foteli szefów się przewijało, ale nie okazało się to prawdą. – Radio Wnet to jest jego dziecko. I nawet jeśli nie spełnia ono wszystkich jego ambicji, to dziecka się nigdy nie zostawia – tłumaczy postawę Skowrońskiego szefowa Biełsat TV.
Łukasz Warzecha: – Biorąc pod uwagę, kto to radio stworzył i fakt, że pracowało w nim wielu świetnych dziennikarzy, Wnet powinno być jedną z bardziej rozpoznawalnych stacji radiowych – uważa. – Radio Wnet funkcjonuje, ale na marginesie. Szkoda, bo był potencjał na sukces – dodaje.
Krzysztof Skowroński na rozmowę do tego tekstu się nie zdecydował. Podobnie jak wielu dziennikarzy pracujących w jego stacji. Lecz jak wynika z tekstu Skowrońskiego w „Kurierze Wnet”, nie przestaje on wierzyć w powodzenie misji stworzenia prawdziwie publicznego radia: „Stworzymy radio, którego nie będzie można przestać słuchać. Z radością, miłością i fantazją, Radio Wolnych Ludzi dla Wolnych Ludzi, obok przestrzeni i czasu”.
KONCESJA TO NIE WSZYSTKO
Być albo nie być dla Radia Wnet ma być koncesja na nadawanie w Warszawie. Tym bardziej że od września ub.r., po ośmiu latach, stacja przestała nadawać swój poranny program na falach Radia Warszawa, rozgłośni diecezji warszawsko-praskiej, obecnie można go słuchać już tylko w internecie.
Nadawca Radia Wnet ubiega się teraz o przyznanie częstotliwości w Warszawie i Krakowie. W czerwcu br. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ogłosiła konkurs na 10-letnią koncesję. W Warszawie i Krakowie będzie mogło nadawać radio z audycjami informacyjnymi i publicystycznymi o tematyce społeczno-politycznej – i Radio Wnet spełnia te kryteria.
TAK KRRIT UZASADNIŁA PRZYZNANIE CZĘSTOTLIWOŚCI RADIU WNET
Decyzja KRRiT znana ma być jesienią. Za Radiem Wnet wstawiła się posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, która już w lutym br. na swoim koncie na Twitterze zapytała przewodniczącego KRRiT Witolda Kołodziejskiego: „kiedy radio Wnet otrzyma koncesję na nadawanie programów. Czy polskie stacje są w niełasce pana Przewodniczącego…?”. Gdy jeden z internautów zarzucił jej nieuprawniony lobbing, posłanka – nieraz goszcząca w poranku Radia Wnet – odparowała: „W Polsce boje z kolumnami, lewactwem i totalnymi, a polskie radio z jednym z najlepszych Zespołów czeka w korytarzu zamiast przyłączyć się do obrony prawdy. To, o co tu chodzi, ile można czekać…?”.
W to, że koncesja na Warszawę i Kraków pomoże Radiu Wnet, nie wierzy Jacek Żakowski. – Koncesja to nie wszystko. Trzeba mieć wtedy znacznie więcej pieniędzy, czyli trwale przyciągnąć więcej słuchaczy i wątpię, by Skowroński to udźwignął – ocenia publicysta „Polityki”. Wojciech Piotr Kwiatek sądzi, że – co wielekroć deklarował prezes Skowroński – nawet bez koncesji radio będzie działać, bo jest niepokorne i niezależne. – Jesteśmy radiem dobrej zmiany, ale nie jesteśmy radiem bezdyskusyjnym – podkreśla Kwiatek. – Dobra zmiana lubi swoich. My swoi tak do końca nie jesteśmy, cenimy niezależność – stwierdza dziennikarz, który pracuje w stacji społecznie. – Służyć dobrej sprawie można nawet za darmo – dodaje.
Stanisław Klepka trzyma kciuki, by Radio Wnet wreszcie otrzymało koncesję. – Żeby się rozwijało i żeby nie trzeba było go słuchać tylko w internecie, bo to dla wielu niewygodne – mówi.