Uroczystość wręczenia stypendium odbyła się w niedzielę 22-ego stycznia 2017 w Sali Kolumnowej Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Spośród 23 zgłoszeń nadesłanych do Fundacji wytypowanych zostało pięciu finalistów: Karolina Bednarz i jej projekt przedstawienia Japonii z perspektywy kobiet, Zuzanna Bukłaha z projektem „Czego Warszawa nie wie?”, Anna Goc i jej „Miasto Głuchych”, Szymon Opryszek i „Pęknięcia” oraz Olga Święcicka z projektem „Wietnamczyk, nie Chińczyk.” Swoją obecnością wieczór uświetniły żona Ryszarda Kapuścińskiego – Alicja, jego córka Rene Maisner oraz Dyrektor Fundacji „Herodot” Karolina Wojciechowska. Uroczystość poprowadził Mariusz Szczygieł.
Punktualnie o godzinie 17.00 Mariusz Szczygieł rozpoczął wieczór odczytaniem pierwszego akapitu „Podróży z Herodotem”: „Nim Herodot wyruszy w dalszą podróż, wspinając się po skalistych ścieżkach, płynąc statkiem po morzu, jadąc koniem po bezdrożach Azji, nim trafi do nieufnych Scytów, odkryje cuda Babilonu i zbada tajemnice Nilu, nim pozna sto innych miejsc i ujrzy tysiąc niepojętych rzeczy, pojawi się na chwilę w wykładzie o starożytnej Grecji, który profesor Bieżuńska-Małowist wygłasza dwa razy w tygodniu dla studentów pierwszego roku historii Uniwersytetu Warszawskiego”.
Wydawnictwo „Czytelnik”, które przez 45 lat współpracowało z Ryszardem Kapuścińskim, zaprezentowało nowe wydania pięciu wybranych książek reportera: „Cesarza”, „Hebanu”, „Imperium”, „Podróży z Herodotem” oraz „Szachinszacha”. To hołd dla mistrza w 10. rocznicę jego śmierci, która przypadła 23 stycznia. Nowe, odświeżone okładki książek zaprojektował Przemysław Dębowski. Jedna z nich („Cesarz”) została wyróżniona w rankingu „Polityki” na najlepsze okładki książek wydanych w Polsce w 2016 roku. Zestaw reportaży można było nabyć przy wejściu do Sali Kolumnowej.
Nim przedstawiono wyniki konkursu, do krótkiej rozmowy zaproszono laureatów z lat poprzednich: Aleksandrę Lipczak (wiosną tego roku ukaże się jej książka „Ludzie z Placu Słońca”), Kamila Bałuka (pracującego nad reportażem o Holandii) oraz Martę Szarejko (autorkę książki „Zaduch. Reportaże o obcości”, która powstała dzięki pieniądzom ze stypendium). Opowiadali oni prowadzącemu i zgromadzonej publiczności o pracy przy swoich projektach.
Następnie Sławomir Popowski, członek Kapituły ogłosił laureata stypendium. Kapituła w składzie: Alicja Kapuścińska, Sławomir Popowski, Elżbieta Sawicka, Filip Springer oraz Małgorzata Szejnert postanowiła przyznać je Annie Goc. Jak uzasadniał werdykt Stanisław Popowski: – Anna Goc chce oddać głos ludziom, którzy nie słyszą, mówią z trudem, a często nie mówią wcale. Oddawanie głosu tym, którzy mają głos słabszy niż inni jest jednym z podstawowych zadań reportera, zwłaszcza w społeczeństwie, w którym ludzie dobrze słyszący bywają często głusi na potrzeby słabszych . Laureatce osobiście pogratulowała Alicja Kapuścińska, a Anna Goc tak mówiła o wyróżnieniu: – Mamy wokół siebie grupę osób, o której niewiele wiemy. Podkreśliła jednocześnie, że do pracy nad swoim projektem zamierza nauczyć się języka migowego. To nie będzie jej pierwsza próba przeniknięcia do świata osób niesłyszących – w sierpniu 2016 na łamach „Tygodnika Powszechnego” opublikowała reportaż „Głusza”.
Wieczór poświęcony Ryszardowi Kapuścińskiemu zakończył występ wiolonczelisty Marcina Zdunika, który wykonał I Suitę G-dur BWV 1007 na wiolonczelę solo Johanna Sebastiana Bacha. Publiczność nagrodziła muzyka gromkimi brawami, a prowadzący Mariusz Szczygieł zaprosił gości na poczęstunek.
Anna Goc: Oddaję głos milczącym
Laureatka VI Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego Anna Goc w rozmowie z Magdaleną Bojanowską opowiada o tym, dlaczego zainteresowała się tematem osób niesłyszących, jaki ma pomysł na książkę oraz o tym, jak ważny jest „Cesarz reportażu” dla młodych dziennikarzy.
Skąd pomysł na to, żeby zająć się tematem ludzi niesłyszących?
Kilka miesięcy temu zaczęłam zbierać materiał do pierwszego reportażu o osobach głuchych. Temat – jako interwencję – zgłosiła redakcji „Tygodnika Powszechnego” jedna z naszych Czytelniczek. Niesłyszący rodzice mieli trudności z wezwaniem karetki pogotowia, gdy ich kilkuletni syn zasłabł. Podczas spotkania z nimi, a później z kolejnymi bohaterami reportażu, okazywało się, jak niewiele my – słyszący – wiemy o świecie, w którym żyją osoby głuche. Wśród największych zaskoczeń było m.in. to, że nie wszyscy głusi znają język polski, a ich łącznikami ze światem słyszących są często ich słyszące dzieci. Dzieci te są wykorzystywane jako tłumacze w szpitalach, na salach sądowych, a nawet podczas spotkań grup AA. Po publikacji „Głuszy” dostałam wiele listów, w których czytelnicy „Tygodnika” przyznawali, że tekst pomógł im odkryć nieznany dotąd świat i ludzi, którzy żyją tuż obok. Stąd pomysł na książkę.
Czy mogłaby pani przybliżyć, o czym konkretniej będzie ta książka?
Tytuł książki „Miasto Głuchych” zaczerpnęłam z pojawiającej się w już XIX-wiecznej literaturze, a przypomnianej kilkanaście lat temu przez głuchego przedsiębiorcę i słyszącą dziennikarkę, idei zbudowania miasta dla osób głuchych. Laurent – tak miało się nazywać „Miasto Głuchych” w Dakocie Południowej. Pomysł ten zapoczątkował ogólnoświatową dyskusję o dwóch żyjących obok siebie światach – osób słyszących i niesłyszących, które niewiele o sobie nawzajem wiedzą. Pokazał marzenia samych głuchych, którzy potrzebują miejsca, w którym czuliby się akceptowani i rozumiani. Pozwolił też lepiej zrozumieć, dlaczego głusi mówią o sobie „milczący cudzoziemcy”. Bohaterami mojej książki będą osoby głuche, które nie słyszą od urodzenia i którym nie udało się przywrócić słuchu, a także ich słyszące dzieci.
Jak zamierza pani dotrzeć do bohaterów reportażu?
Z kilkoma już rozmawiałam. Pomocą w docieraniu do kolejnych służą m.in. niektóre oddziały Polskiego Związku Głuchych, fundacje i stowarzyszenia wspierające osoby głuche, a także eksperci, m.in. współpracujący z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Sami głusi, a także ich słyszące dzieci, polecają kolejnych bohaterów, którzy, zwykle chętnie, zgadzają się na spotkanie.
Jesteśmy na uroczystości wręczenia Stypendium im. Ryszarda Kapuścińskiego. Czy „Cesarz reportażu” jest dla pani inspiracją?
Jest reporterem, którego książki towarzyszą mi od dawna. Pierwsze reportaże Ryszarda Kapuścińskiego czytałam w szkole podstawowej. Ciekawił mnie świat, w który zabierał swoich czytelników. Nowy, odległy – zupełnie inny niż ten, który znałam. Później stał się dla mnie także komentatorem najważniejszych wydarzeń, kimś, kto pokazywał nowe wyzwania dla świata.
Anna Goc (ur. 1987) – dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się tematami społecznymi, związanymi z mniejszościami, dyskryminacją oraz językiem nienawiści. Do 2012 r. pracowała w „Gazecie Wyborczej” w Krakowie. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, w swojej pracy naukowej bada przestępstwa z nienawiści. Współpracowniczka Instytutu Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej UJ. Za reportaż „Wracają do dziś” wyróżniona w finale V Ogólnopolskiego Konkursu Dziennikarskiego im. Krystyny Bochenek. Nagradzana przez kapitułę Nagrody Dziennikarzy Małopolski w kategoriach News (2011 r.) i Reportaż (2016 r.). Za wywiad „In vitro z miłości” („TP”, 20.07.2015) nominowana do XI edycji Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego. (za: www.fundacjaherodot.com.pl)