W Katowicach nie ma już pl. Szewczyka

Pojawił się inny pomysł na upamiętnienie pisarza

Wilhelm Szewczyk

Naczelny Sąd Administracyjny ostatecznie rozstrzygnął spór o dekomunizację placu Wilhelma Szewczyka w Katowicach, który zgodnie z wolą wojewody jest teraz placem Marii i Lecha Kaczyńskich. W mieście pojawiła się jednak inicjatywa na inne upamiętnienie śląskiego pisarza.

Wojewoda Jarosław Wieczorek uznał, że Wilhelm Szewczyk był symbolem komunizmu i w grudniu 2017 roku zmienił nazwę placu. Oburzeni mieszkańcy wyszli na plac zaprotestować przeciwko decyzji Wieczorka. Skargę na decyzję wojewody skierowała do sądu rada miasta, jednak 20 marca 2019 NSA utrzymał ją w mocy.

– Dla wielu katowiczan i Ślązaków Szewczyk jest przede wszystkim pierwszoplanową postacią śląskiej kultury: poetą, prozaikiem, animatorem życia kulturalnego. W centrum jego działalności nie była polityka, ale dążenie do zachowania i rozwoju śląskiej kultury – mówi radny Dawid Durał.

– Zdaję sobie sprawę, że jak każdy muszę respektować wyrok sądu, ale nie mogę się zgodzić na wygumkowanie tej postaci z życia Katowic. Musimy ją upamiętnić w inny sposób. Za pomocą wydarzenia – dodaje Dawid Durał.

Zdaniem radnego najlepszą formą upamiętnienia byłaby organizacja festiwalu literackiego im. Wilhelma Szewczyka. Na taki właśnie pomysł wpadł Marcin Musiał, bloger i literaturoznawca z wykształcenia. – Wystarczy sięgnąć po wypracowane już wzorce z innych miast. Festiwale literackie Conrada i Miłosza organizuje na przykład Kraków – przekonuje Musiał.

Radny Dawid Durał złożył interpelację w sprawie organizacji festiwalu im. Wilhelma Szewczyka

Prof. Maciej Tramer, językoznawca z Uniwersytetu Śląskiego, który protestował przeciwko decyzji wojewody, nie ma wątpliwości, że inicjatywa jest zasadna.

– Po Szewczyku zostało kilkadziesiąt książek, wierszy, powieści, artykułów, przekładów, gawęd, audycji radiowych i telewizyjnych. Był postacią bardzo charakterystyczną i rozpoznawalną. Festiwal literacki jego imienia byłby na pewno wydarzeniem interesującym. Zwłaszcza że w Katowicach brakuje takiego wydarzenia – uważa prof. Tramer.

– Na Śląsku jest potencjał do wykorzystania, jest środowisko literackie, jest sporo instytucji zajmującej się kulturą. Coroczne wydarzenie literackie ma miejsce w niedalekim Rybniku, gdzie przyznaje się nagrodę Juliusz. W Czerwionce-Leszczynie jest konkurs poetycki imienia skądinąd Szewczyka. W Katowicach czegoś podobnego brakuje – podkreśla językoznawca.

Radny Durał złożył interpelację w sprawie festiwalu. – Wystarczy powołać zespół naukowców, ekspertów, którzy doprecyzowaliby ostateczną formułę. Przygotowanie takiego wydarzenia nie wiąże się z dużymi kosztami. Na pewno miasto wiele by na nim zyskało – uważa radny.

Władze miasta nie odpowiedziały jeszcze na interpelację. „Oczywiście przeanalizujemy propozycje radnego i zostanie mu udzielona odpowiedź w przewidzianym terminie” – napisała nam w e-mailu Ewa Lipka, rzeczniczka Urzędu Miasta w Katowicach, z którą chcieliśmy porozmawiać o pomyśle Marcina Musiała.