Lisiecki w czwartek usłyszał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Sprawa dotyczy wyłudzeń na łączną kwotę prawie 29 mln zł z firmy zajmującej się remontami linii kolejowych. Prezes PMPG weekend spędził w areszcie. Sąd Rejonowy Wrocław-Śródmieście aresztował go na trzy miesiące, jednocześnie wyznaczając kaucję w wysokości 500 tys. zł. Decyzja zapadła w piątek wieczorem, a dzień później, według prawniczki PMPG, kaucję wpłacono.
Prokuratura jeszcze w piątek wieczorem wniosła zażalenie na postanowienie sądu. – Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i wstrzymał wykonalność postanowienia w zakresie uchylenia tymczasowego aresztu po wpłacie odpowiednich sum pieniężnych – mówi w rozmowie z „Presserwisem” Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Zdaniem prawniczki Lisieckiego jego pozostanie w areszcie mimo wpłacenia poręczenia majątkowego jest „bezprawne”. – Naszym zdaniem przepisy zostały naruszone – mówi „Presserwisowi” adwokat Renata Kopczyk. Zaznacza, że ze względu na postępowanie przygotowawcze nie może nic więcej powiedzieć.
Przedstawiciele PMPG mieli nadzieję, że w poniedziałek Lisiecki opuści areszt. Także poniedziałkowy „Wprost” napisał, że „w piątek późnym wieczorem sąd rejonowy odrzucił wniosek prokuratury w sprawie zastosowania bezwzględnego, trzymiesięcznego aresztu tymczasowego wobec Michała M. Lisieckiego. Oznacza to, że prezes PMPG wyjdzie na wolność za kaucją”.
W poniedziałek po południu na stronach Wprost.pl pojawiły się jednak informacje, że Lisiecki nie wyjdzie z aresztu. Mimo kaucji, którą wpłaciła jego żona Katarzyna Gintrowska (dyrektor generalna PMPG). – Zgodnie z procedurą, jeśli sąd zadecydował o areszcie warunkowym, w momencie wpłaty kaucji areszt tymczasowy upada. Dlatego w moim przekonaniu Michał Lisiecki pozostaje w tej chwili w areszcie całkowicie bezprawnie – zaznacza cytowany tam adwokat Zbigniew Krüger. W artykule Wprost.pl nie pojawia się natomiast stanowisko prokuratury.