Od stycznia w Sejmie trwają prace nad projektem noweli ustawy abonamentowej, na mocy której media publiczne otrzymają 1,26 mld zł rekompensaty z tytułu ubytku abonamentu w latach 2018-19. 14 stycznia br. swoją opinię na temat projektu wydało Biuro Analiz Sejmowych, które oceniło, że projekt posłów PiS „jest objęty prawem Unii Europejskiej” i „może zostać uznany za plan pomocy publicznej, podlegający notyfikacji KE”.
We wtorek podczas obrad sejmowej komisji kultury posłowie opozycji chcieli w związku z tym odroczenia rozpatrywania tej ustawy do czasu otrzymania opinii Komitetu Integracji Europejskiej. Wniosek przepadł, a posłowie PO, PSL i Nowoczesnej w proteście wyszli z obrad komisji, która już bez nich przyjęła projekt ustawy.
Szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zapewnił później, że UOKiK wydał opinię, która stwierdza, że projekt nie wymaga zgody KE.
„Presserwis” otrzymał od Urzędu oświadczenie w tej sprawie. Napisano w nim, że projekt zakłada, iż „wpływy pochodzące z nowego źródła finansowania jednostek publicznej radiofonii i telewizji, tj. obligacji, mają być przeznaczane wyłącznie na realizację misji. Tak więc planowana pomoc ma być przekazana: na ten sam cel, tym samym beneficjentom prowadzącym niezmienioną działalność, z tego samego źródła (budżet państwa)”. Dalej UOKiK zaznacza: „wydaje się zatem, że powyższe zmiany nie powinny wpłynąć na ocenę zgodności istniejącego systemu finansowana nadawców publicznych w Polsce, a zatem nie powinny podlegać obowiązkowi notyfikacji Komisji Europejskiej”.
Zdaniem Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (PO-KO), wiceszefowej komisji, posłowie PiS czekali przez ostatnie tygodnie na ekspertyzę, która podważy opinię Biura Analiz Sejmowych. – Dla mnie ta sprawa to granda. Jeśli chcieli wzmocnić finansowanie mediów publicznych, to mając większość w Sejmie, mogli to zrobić systemowo. Ale to jest oszustwo, bo media publiczne są de facto finansowane z budżetu. A tego w notyfikowanych przez Unię rozwiązaniach nie ma – zaznacza posłanka.