Pod koniec stycznia „Gazeta Wyborcza” opublikowała stenogram nagrania rozmowy m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie wieżowca przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna.
Na początku lutego lider PiS w związku z cyklem artykułów skierował wezwanie przedsądowe do Agory SA, w którym domagał się przeprosin. „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że prezesa nie przeprosi.
„Działając jako pokrzywdzony, zawiadamiam o podejrzeniu popełnienia przestępstw zniesławienia (…). Wnoszę o objęcie ścigania z oskarżenia publicznego ze względu na występujący w sprawie interes publiczny” – napisał Kaczyński w zawiadomieniach skierowanych do Prokuratury Okręgowej w Warszawie w zeszłym tygodniu, na które powołuje się PAP.
W zawiadomieniach tych powołał się na art. 212 Kodeksu karnego, który mówi, że kto pomawia „inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”.
Pierwsze z zawiadomień do prokuratury dotyczy dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, a także portali Wyborcza.pl i Gazeta.pl. Wskazano w nim, że przestępstwo zniesławienia miało polegać „na opublikowaniu przez dziennikarzy szeregu materiałów prasowych na łamach ‚Gazety Wyborczej’ i portalu wyborcza.pl w dniach 29-30.1.2019 r. (…), w których to rozpowszechniono twierdzenia, tj. wypowiedzi innych osób, że Jarosław Kaczyński popełnił, względnie mógł popełnić przestępstwa: płatnej protekcji, przekroczenia uprawnień posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa”.
W zawiadomieniu wskazano też na podejrzenie popełnienia przestępstw zniesławienia polegającego na opublikowaniu 29 stycznia br. na twitterowym profilu portalu Gazeta.pl oraz na tym portalu tekstu pt: „Zawiadomienie do prokuratury na Kaczyńskiego. Miał wprowadzić austriackiego dewelopera w błąd”, w którym dziennikarze – jak czytamy w zawiadomieniu – podali nieprawdziwą wiadomość, że Jarosław Kaczyński jest podejrzany o popełnienie przestępstwa.
Portal Gazeta.pl przeprosił na początku lutego prezesa PiS za podanie błędnej informacji.
W zawiadomieniu wskazano też na możliwość popełnienia przestępstwa poprzez opublikowanie na portalu Wyborcza.pl „zapisów fonicznych rozmów Jarosława Kaczyńskiego, bez jego wiedzy i zgody”. Powołano się tu na przepisy prawa prasowego mówiące, że publikowanie lub rozpowszechnianie informacji utrwalonych za pomocą zapisów fonicznych i wizualnych wymaga zgody osób udzielających informacji.
Na te zawiadomienie zareagowała „Gazeta Wyborcza”.
„Zamiast odpowiedzieć na nasze pytania, Kaczyński w prywatnej sprawie donosi na nas do prokuratury, straszy art. 212 kk, i więzieniem. To próba odebrania konstytucyjnego prawa do wolności słowa” – napisał na Wyborcza.pl Jarosław Kurski, zastępca redaktora naczelnego.
„Informujemy posła Kaczyńskiego, że jego pogróżki nie robią na nas wrażenia i nie odniosą żadnego skutku. Nie wycofujemy się z żadnych twierdzeń zawartych w naszych publikacjach. Nasze artykuły są rzetelne, oparte na faktach i dokumentach. ‚Wyborcza’ nie ulegnie szantażom, szykuje kolejne publikacje i nie przestanie patrzeć władzy na ręce” – dodał.
Oświadczenie @gazeta_wyborcza: Zamiast odpowiedzieć na nasze pytania, Kaczyński w prywatnej sprawie donosi na nas do prokuratury, straszy art. 212 kk, i więzieniem. To próba odebrania konstytucyjnego prawa do wolności słowa. #TaśmyKaczyńskiego. #Wolnemediahttps://t.co/8BakxyhqYX
— Jarosław Kurski (@JaroslawKurski) 19 lutego 2019