W ostatni piątek w głównym wydaniu „Wiadomości” w materiale o krytycznych opiniach o Telewizji Polskiej opisano redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” Bogusława Chrabotę. Zasugerowano, że jest stronniczy, ponieważ przez wiele lat pracował w Polsacie, a jego żona startowała do Sejmu z listy Nowoczesnej.
Sam Chrabota w rozmowie z nami ocenił: – Być oplutym przez program informacyjny o najgorszej reputacji i najmniejszej wiarygodności to jak udekorowanie medalem za zasługi – powiedział.
Z kolei w sobotę i niedzielę w „Wiadomościach” pokazano materiały w kontekście śmierci Jana Olszewskiego. Przypominając odwołanie jego rządu w 1992 roku, skrytykowano m.in. Tomasza Lisa, „Gazetę Wyborczą”, Donalda Tuska i właściciela wydawcy „Rzeczpospolitej” Grzegorza Hajdarowicza. O naczelnym tego dziennika stwierdzono, że jest wnukiem żołnierza Armii Czerwonej.
W odpowiedzi, w poniedziałek „Rzeczpospolita” w swoim portalu internetowym przypomniała tekst sprzed sześciu lat, w którym Chrabota opisał życie swojego dziadka.
Z kolei we wtorkowym numerze „Rzeczpospolitej” redaktor naczelny skomentował to, że jego dziadek służył w Armii Czerwonej. – Właśnie losy mojej rodziny uczyniły ze mnie antykomunistę jeszcze w liceum. Od czasu studiów byłem aktywnym członkiem opozycji, a do mediów wszedłem między innymi po to, by podłości stalinizmu się nie powtórzyły. Jak dziś widzimy, nie całkiem mi się udało – zaznaczył.
Według naczelnego „Rzeczpospolitej” podkreślanie w „Wiadomościach”, że jego dziadek był w Armii Czerwonej, to chwyt podobny jak informacja o dziadku Donalda Tuska w Wehrmachcie, którą przed wyborami prezydenckimi w 2005 roku podał Jacek Kurski – wtedy polityk PiS, a obecnie prezes Telewizji Polskiej.
IZP pisze w tej sprawie do KRRiT oraz RMN
Materiały wywołały oburzenie nie tylko środowiska dziennikarskiego, ale również Izby Wydawców Prasy, której Chrabota jest prezesem od czerwca ub.r. Jej zarząd (składający się z przedstawicieli wydawców) uważa, że materiały „są bezprecedensową personalną napaścią na szefa jednego z najważniejszych mediów w naszym kraju, wybitnego publicystę i redaktora, działacza opozycji demokratycznej w czasach PRL, współtwórcę niezależnych polskich mediów”.
Według IZP, cytowanej przez „Rzeczpospolitą”, „działania TVP nie sposób uznać za rzetelne, zgodne z etyką dziennikarską i misją mediów publicznych”.
W opinii Izby „TVP próbuje bowiem zdyskredytować red. Chrabotę uciekając się do niegodnych argumentów ad personam, odnoszących się do rodziny Bogusława Chraboty. Ataki na red. Chrabotę są powszechnie – przez środowisko dziennikarzy i wydawców – odbierane jako próba wywierania nacisku na niezależną prasę, tłumienie krytyki prasowej, odwet kierownictwa TVP za publikację w „Rzeczpospolitej” wyników sondażu, który pokazywał jak nisko Polacy oceniają rzetelność „Wiadomości”. Praktyki te przypominają działania propagandowe z najgorszych czasów w historii TVP” – zaznaczono w liście do szefa KRRiT i RMN.
– Zarząd IWP oczekuje, że RMN i KRRiT w trybie pilnym zajmą stosowne stanowisko w tej sprawie. Telewizja publiczna ma bowiem szczególne zobowiązania wobec społeczeństwa i powinna przestrzegać choćby podstawowych standardów pracy dziennikarskiej – cytuje „Rzepa” słowa dyrektora generalnego Izby, Marka Frąckowiaka.
Gursztyn krytykuje sondaż IBRIS
Wielu dziennikarzy podkreślało w social mediach, że atak TVP na Chrabotę ma związek z sondażem IBRIS, którego wyniki podał w ubiegły czwartek dziennik.
Według sondażu „Wiadomości” jako rzetelne oceniło w nim tylko 29,1 proc. respondentów, a TVP Info – 29,7 proc. Przeciwne zdanie o tym programie miało 50 proc. pytanych osób, a o kanale – 43,2 proc. Nieco lepiej wypadał pod tym względem „Teleexpress”: pozytywnych ocen jest 36,8 proc., a negatywnych – 28,5 proc.
Z sondażem IBRIS nie zgodził się Piotr Gursztyn, dyrektor ds. komunikacji Telewizji Polskiej. W tekście dla wPolityce.pl „O dziwnym badaniu IBRiS na temat TVP: Taki sondaż można kupić w każdym sklepie z sondażami” stwierdza, że „ktoś, kto nie zna realiów polskich mediów i badań sondażowych rzeczywiście może przeżyć zgrozę czytając publikację „Rzepy”.
Według niego, odpowiedzią na pytanie, dlaczego sondaż został zamówiony przez dziennik jest tytuł artykułu: „Dotacja za nierzetelność?” i stwierdzenie: „Sondaż IBRiS wytrąca broń z ręki Prezesa TVP Jacka Kurskiego”.
– Tekst oczywiście dotyczy publicznej dotacji – w istocie zadośćuczynienia za zredukowany przez ustawodawcę abonament telewizyjny. Intencja, jak widać, jest jasna. Redakcja „Rzeczypospolitej” walczy o to, by TVP nie uzyskała rekompensaty za odebrany jej przez poprzednią władzę abonament płacony do tamtej pory przez emerytów – ocenił w swoim artykule Piotr Gursztyn. Dodał, że „>>Rzeczpospolita<< walczy za pomocą zamawianych przezeń sondaży z Teatrem Telewizji, dofinansowywaniem przez TVP ambitnej produkcji kinowej, produkcją filmów dokumentalnych, programów dla dzieci, działalnością anten takich jak TVP Historia i TVP Kultura, a także transmisją niekomercyjnych imprez sportowych”.
W rozmowie z nami Piotr Gursztyn powiedział, że telewizja publiczna stała się dla wielu mediów „chłopcem do bicia”.
– Odwaga tych mediów jest bardzo tania, widzą w TVP jedynie to, co najgorsze, w nieproporcjonalnej skali. Jasne, że to duże medium, które popełnia błędy, czasem niepotrzebnie. Takie same błędy popełniają inne media i tego już nie widać, bo media boją się pisać o telewizjach komercyjnych. Tematy niewygodne dla naszych konkurentów są poruszane bardzo rzadko – właściwie nigdy w krytycznym kontekście. Uważam to za niesprawiedliwość. Później powstają takie sondaże, bo opinia publiczna dowiaduje się tylko o złych sprawach w telewizji publicznej, nie ma wiedzy o telewizjach komercyjnych – mówił w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Według danych Nielsen Audience Measurement w ub.r. główne wydanie „Wiadomości” oglądało przeciętnie 2,82 mln widzów, z czego 2,27 mln w TVP1, a 550,2 tys. w TVP Info.
Natomiast TVP Info miało w ub.r. 3,834 proc. udziału w rynku oglądalności.