Dominikanin o. Ludwik Wiśniewski mówił nie można dłużej być obojętnym „na panoszącą się truciznę nienawiści na ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, parlamencie, a także w Kościele”. Zebrani zareagowali na słowa o. Wiśniewskiego brawami na stojąco.
„(…) nienawiść, która zabiła Pawła, wzbudzano i podsycano, dyskwalifikując go moralnie, przypisując mu niskie intencje i nieuczciwość. Tak go przedstawiały tzw. media publiczne. Apeluję do tych, którzy mają wpływ na nasze życie publiczne, a więc przede wszystkim do rządzących, by zerwali z tymi praktykami” – mówił w gdańskiej Bazylice Mariackiej Aleksander Hall.
Kilka godzin później na Twitterze pojawiło się oświadczenie Jacka Kurskiego, prezesa TVP. „Ze względu na szacunek dla majestatu Śmierci w dniu pogrzebu i Żałobę – TVP nie odpowiada dziś na fałszywe oskarżenia o JAKIKOLWIEK związek Telewizji z tą śmiercią; autorzy oszczerstw spotkają się jednak w najbliższych dniach z należną reakcją” – zapowiedział.
Ze względu na szacunek dla majestatu Śmierci w dniu pogrzebu i Żałobę – TVP nie odpowiada dziś na fałszywe oskarżenia o JAKIKOLWIEK związek Telewizji z tą śmiercią; autorzy oszczerstw spotkają się jednak w najbliższych dniach z należną reakcją.
— Jacek Kurski PL (@KurskiPL) 19 stycznia 2019
Już wcześniej, 16 stycznia Zarząd TVP wydał oświadczenie, że „pojawiające się bezprawne ataki na przedstawicieli TVP, a także próby przypisywania Telewizji Publicznej jakiejkolwiek odpowiedzialności za wydarzenia z Gdańska są kierowane na drogę sądową”.
– Telewizja publiczna straszy, bo się boi, bo wie, jakie powstawały materiały. Takim oświadczeniem TVP próbuje zamknąć usta ludziom. Przestraszyć, że będą procesy sądowe – ocenia Magdalena Rigamonti. Publicystyka „Dziennika Gazety Prawnej” napisała 15 stycznia w „Fakcie”, że śmierć prezydenta Gdańska to „atak polityczny”, na który pozwoliły m.in. „publiczne media wielokrotnie szczujące na Adamowicza, PO i WOŚP”.
– Jestem sceptyczny, jeśli chodzi o zapowiedź pozywania do sądu za, bądź co bądź, ale jednak opinie, które powinny być w ramach wolności słowa dopuszczalne. Z drugiej strony, stojąc znów na gruncie wolności słowa, byłbym bardzo daleki od stwierdzenia, że nawet bardzo napastliwy materiał może być powodem do tego, żeby obarczać tę czy inną redakcję winą za to, że tego polityka spotkało nieszczęście – komentuje Łukasz Warzecha z „Tygodnika Do Rzeczy”.
Z kolei Jacek Żakowski z „Polityki” uważa stanowisko TVP za „bardzo obiecujące”. – Dlatego od razu oświadczam, że TVP ponosi część odpowiedzialności za to, co się stało w Gdańsku i czekam na proces. Cieszę się, że TVP ma odwagę poddać się działaniom niezwisłego sądu. Powołanie świadków, przedstawienie badań byłoby nie tylko ciekawe, ale w dzisiejszej sytuacji wręcz potrzebne – zapewnia.
Jarosław Gugała z Polsatu zauważa, że jeśli chodzi o ocenę przyczynienia się do tragedii przez jakiekolwiek medium, nie wystarczy ogólna opinia. – Tu trzeba konkretów. Jeżeli mamy coś zarzucić telewizji publicznej czy innemu medium, to trzeba wskazać palcem: robiłeś to, to i to. I na tej podstawie można zapytać: dlaczego powtarzaliście nieprawdę? Dlaczego podawaliście jakieś informacje, nie mając dowodów? – mówi.
Gugała przypomina, że to właśnie dziennikarze są od sprawdzania, docierania do faktów, że muszą wysłuchiwać racji zainteresowanych stron. – To są podstawowe zasady zawodu. Niestety w ostatnich latach zostały odrzucone. To powoduje, że stajemy się coraz mniej wiarygodni, a społeczeństwo uważa, że każdy z nas kłamie jak pies. Jeśli dziennikarze mają dalej być społeczeństwu potrzebni, to musimy się z tego oczyścić – mówi dziennikarz Polsatu.