Mowa nienawiści w internecie

Czy przekroczyliśmy granicę?

Po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza – choć rodzina apelowała o spokój i rozwagę w politycznych komentarzach – spierają się wszyscy: politycy, dziennikarze i osoby publiczne. Swoją aktywność zwiększyły także internetowe trolle. Czy mowa nienawiści osiągnęła apogeum? Czy jest szansa odwrotu i zlikwidowania tego zjawiska? O to zapytaliśmy dziennikarzy.

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został dźgnięty nożem w niedzielę o godz. 20 w czasie światełka do nieba na koncercie towarzyszącym finałowi WOŚP. Zmarł w poniedziałek po południu.

Paweł Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat. W samorządzie gdańskim zasiadał od początku jego powstania, tj. od 1990 r. W latach 1994-1998 był przewodniczącym Rady Miasta Gdańska.

Tysiące gdańszczan towarzyszyło prezydentowi miasta w jego ostatniej drodze

W piątek dziesiątki tysiące gdańszczan towarzyszyło zmarłemu tragicznie prezydentowi miasta Pawłowi Adamowiczowi w jego ostatniej drodze – z Europejskiego Centrum Solidarności do Bazyliki Mariackiej, gdzie zostanie pochowany w sobotę. W trakcie przejścia konduktu biły dzwony wielu kościołów.

Trumna z ciałem prezydenta przewieziona została z Europejskiego Centrum Solidarności do Bazyliki karawanem w piątek późnym popołudniem. W kondukcie tuż za trumną szła najbliższa rodzina prezydenta, w tym żona Magdalena oraz córki Antonina i Teresa a także brat – Piotr. Był także m.in. szef Rady Europejskiej Donald Tusk oraz wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Jeszcze przed wyruszeniem konduktu, w ECS, Tusk złożył kondolencje rodzinie zmarłego.

Żałobny orszak prowadzony był przez orkiestrę grającą przez całą drogę marsz żałobny. Kondukt tworzyły m.in. poczty sztandarowe różnych służb, gdańskich szkół, organizacji i instytucji. Dużą grupę stanowili też harcerze oraz duchowni – księża i ojcowie reprezentujący miejscowe parafie i zakony, z metropolitą gdańskim abp. Sławojem Leszkiem Głódziem na czele.

Podczas przemarszu biły dzwony kościoła św. Katarzyny, a także dzwony w innych świątyniach, które mijał kondukt. Gęstym szpalerem wzdłuż jego trasy ustawili się mieszkańcy miasta. Wielu z nich przyniosło – często przepasane kirem, flagi Gdańska, pojawiły się też flagi narodowe a gdzieniegdzie także tęczowe. Bardzo wiele osób przyniosło z sobą elektryczne znicze.

Gdańskie flagi a także znicze pojawiły się też w oknach wielu domów stojących przy ulicach, którymi szedł kondukt. Jego prawie dwukilometrowa trasa wiodła obok miejsc istotnych dla zmarłego tragicznie samorządowca, w tym rodzinnego domu prezydenta, w którym nadal mieszkają jego rodzice oraz Szkoły Podstawowej nr 50 i I Liceum Ogólnokształcącego, które ukończył Paweł Adamowicz.

Orszak minął też bazylikę św. Mikołaja, w której Adamowicz został ochrzczony i okolice pomnika króla Jana III Sobieskiego, pod którym w czasach PRL-u odbywały się opozycyjne manifestacje, w tym te, w których brał udział zmarły – organizowane przez Ruch Młodej Polski.

Do Bazyliki Mariackiej trumna z ciałem Adamowicza została wprowadzona głównym wejściem. W progu świątyni przejęło ją sześciu prezydentów polskich miast: Warszawy Rafał Trzaskowski, były prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, Sopotu Jacek Karnowski, Gliwic Zygmunt Frankiewicz (jest on też prezesem zarządu Związku Miast Polskich), Lublina Krzysztof Żuk oraz Poznania Jacek Jaśkowiak.

Po wprowadzeniu do trumny w Bazylice rozpoczęła się msza św. koncelebrowana przez abp. Głódzia. Kościół pozostanie otwarty do północy. Do tego czasu będzie trwało czuwanie i modlitwy. Główne uroczystości pogrzebowe odbędą się w sobotę. Rozpoczną się one w południe mszą pogrzebową pod przewodnictwem abp. Głódzia.

Od czwartkowego popołudnia trumna z ciałem Pawła Adamowicza była wystawiona przez niemal dobę w ECS. Z możliwości pożegnania i złożenia ostatniego hołdu zmarłemu zdołało tu skorzystać 53 tysiące osób, choć chętnych było dużo więcej.

Mowa nienawiści w internecie

Mimo atmosfery towarzyszącej tragicznemu zdarzeniu, narastają skrajne komentarze: spierają się dziennikarze, politycy, osoby publiczne, a wyjątkową aktywność w ostatnich dniach można zanotować wśród internetowych trolli – tj. anonimowych lub fikcyjnych kont w sieci, które często opłacane, podsycają nastroje społeczne w celu eskalacji konfliktu.

Choć rodzina tragicznie zmarłego prezydenta apelowała o rozwagę i spokój; w social mediach w ostatnich dniach zaostrzyła się walka na argumenty pomiędzy przeciwnikami frakcji politycznych. Mimo apeli o walkę z mową nienawiści, zanotowano przypadki grożenia śmiercią czy podżegania do przemocy.

Spytaliśmy dziennikarzy o to, czy obecna sytuacja zmusi społeczeństwo do refleksji i uda się zatrzymać zjawisko przemocy słownej w internecie. Czy możliwe jest wypracowanie systemowych narzędzi, mających na celu ściganie hejtu?

„Będę dążyć do ograniczenia mowy nienawiści”

Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” powiedział w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że „ma nadzieję i będzie dążyć do ograniczenia mowy nienawiści”.

– Uważam, że istnieją instrumenty, które można uruchomić – również w obrębie instytucjonalnym państwa – mające na celu ściganie wyjątkowo brutalnego hejtu. Jeżeli zacznie się akcja konsekwentnego egzekwowania prawa w Polsce przeciwko słowom nienawiści, podżegania do zbrodni, to wpłynie na świadomość i zachowania społeczne – stwierdził.

Tę samą kwestię poruszył w swoim felietonie we wtorkowym wydaniu gazety, porównując zabójstwo Adamowicza do morderstwa prezydenta Gabriela Narutowicza w II RP czy pracownika biura poselskiego PiS Marka Rosiaka. W swoim tekście postawił również tezę, że odpowiedzialność za takie sytuacje ponoszą również media – dziennikarze.

– Ludzie nawołują do przestępstwa, takie zachowania nasiliły się po zabójstwie prezydenta Adamowicza. Od tego mamy prawo, policję, prokuraturę, sądy, aby takie zdarzenia były ścigane. Mam wrażenie, że jeśli dziennikarze będą konsekwentnie postulować walkę z hejtem, a politycy pod presją społecznego nacisku poprawią egzekwowanie prawa, to sytuacja nieco się poprawi. Nie jestem idiotą, ani naiwniakiem, że w związku z interwencją prasy nagle ufundujemy w Polsce raj, powrócimy do czasów Adama i Ewy. Ale będę się bić, by choć o cal poprawić standardy debaty publicznej – zapewnia Chrabota.

Dodaje: – Zgłaszanie postów obywateli wzywających do przemocy jest już stosowane w Europie – po atakach Państwa Islamskiego portale, w których pojawiały się treści propagujące nienawiść i wojnę w Europie są monitorowane przez służby specjalne państw zachodnich – polskiego zresztą również. To możliwe działanie, ale musimy uznać, że to najwyższy czas, by być bardziej stanowczym w walce z mową nienawiści – podsumował w rozmowie z nami.

Kwestia wolności słowa a mowy nienawiści

Z kolei Tomasz Walczak z „Super Expressu” stwierdza, że trudno uznać, że to internetowy hejt stał się bezpośrednią przyczyną zamachu na Pawła Adamowicza.

– Nie zmienia to faktu, że obecna w mediach społecznościowych, w blogosferze czy komentarzach mowa nienawiści i spora tolerancja dla niej wpływa na radykalizację nastrojów. W czasach sprzed internetu złorzeczenie światu, wygłaszanie radykalnych przekonań czy życzenia śmierci pojawiały się w sferze prywatnej. Wraz z rozwojem sieci wyszły spod strzech, stały się sferą publiczną. Ich masowość pozwalała poczuć radykałom, że nie są sami, a ich przekonania to nie folklor. Szczególnie jest to niebezpieczne, kiedy glejt takim poglądom dają osoby publiczne, cieszące się w pewnych środowiskach autorytetem. To wszystko wyprowadza mowę nienawiści ze sfery tabu i przesuwa granice tego, co akceptowalne. Od radykalizacji poglądów do radykalizacji postaw i działań droga jest już niestety krótka – zaznacza Tomasz Walczak.

Dziennikarz uważa, że próba opanowania tego zjawiska jest dużym wyzwaniem.

– Od jakiegoś czasu instytucje unijne wzywają przecież portale społecznościowe do walki z mową nienawiści i moderowania treści, które się na nich pojawiają. Wziąwszy pod uwagę, że to obecnie największe platformy wymiany idei i agitacji politycznej, wydaje się to koniecznością. Pozostaje jednak kwestia tego, co jeszcze jest wypowiedzią mieszącą się w ramach wolności słowa, a co już niedopuszczalną mową nienawiści, która może być podglebiem dla przemocy. A to dylemat, co do którego pewnie nigdy nie osiągniemy konsensusu – podkreśla.

„Zamachowiec to człowiek chory z nienawiści”

Natomiast Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej” w rozmowie z nami zadeklarował, że „chciałby wierzyć, że śmierć Pawła Adamowicza spowoduje, że się opamiętamy w swej zapalczywości”.

– Nie ma nic złego w polemikach, nawet ostrych. Gdy jednak okazujemy brak szacunku drugiej osobie, zarazem nakręcamy spiralę nienawiści. Chciałbym wierzyć, ale nie wierzę. Mieliśmy być lepsi po katastrofie smoleńskiej. Mieliśmy być lepsi po śmierci Jana Pawła II. Teraz też mamy być lepsi. Zapału nam nie starczy na tydzień – stwierdza.

Według Słowika, zjawisko hejtu w internecie jest ogromne.

– Jako dziennikarz jestem na nią uodporniony. Moi znajomi, gdy widzą wpisy pod moimi tekstami czy wpisami na Twitterze, są przerażeni, że można tak nienawidzić. Nie znam żadnego rewelacyjnego sposobu na pozbycie się hejtu. Nie potrafię wymyślić przepisu, który mógłby spowodować, że ludzie przestaną być mali. Wydaje mi się, że wystarczy, gdy policja i prokuratura będą odpowiednio reagowały w przypadku pojawiania się gróźb karalnych. Nie wiem, co było przyczyną ataku nożownika. Z informacji medialnych, z którymi się zapoznałem, wynika, że odpowiedź może prozaiczna: zamachowcem jest człowiek chory. Chory także z nienawiści – ocenia.

„Rok wyborczy nie sprzyja zmniejszeniu mowy nienawiści”

Janusz Schwertner z Onetu w komentarzu dla Wirtualnemedia.pl przekazuje, że nawet jeśli uznamy, że za zabójstwem Pawła Adamowicza stoi szalona nienawiść nieinspirowana hejtem, „to i tak nadal mamy problem”.

– Prezydent Gdańska tylko w ciągu minionych kilku miesięcy był obiektem obsesyjnej nagonki, której ton nadawała telewizja rządowa. I nie, nie chodzi mi o dziennikarską krytykę jego działań albo śledztwa dotyczące jego oświadczeń majątkowych. Mam na myśli cały mechanizm odzierania go z godności. Przeanalizowałem kilkanaście wydań „Wiadomości”. Chyba najmocniej uderzyły mnie zarzuty, że Adamowicz jako prezydent miasta propagował… nazizm. Mówię serio, takie zarzuty wobec niego padły kilka razy w wakacje 2018 roku. Pamiętam też, jak TVP wyemitowała wypowiedź red. Jerzego Jachowicza, który stwierdził, że Adamowicz „to rak na polskiej demokracji” – przypomina.

– Sądząc po tym, w jak ohydny i propagandowy sposób Telewizja Polska zabawiła się śmiercią prezydenta Gdańska, optymistą nie jestem. Daj Boże, że jako społeczeństwo będziemy bardziej odpowiedzialni niż Jacek Kurski i damy odpór tej nienawiści, nim wydarzy się jakaś tragedia bezpośrednio inspirowana rządową propagandą – mówi nam redaktor Onetu.

W opinii Schwertnera nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy sytuacja w Polsce się zmieni, a stopień nienawiści – międzyludzkiej, jak i tej za pośrednictwem ekranu komputera się zmniejszy.

– I tak, i nie. Nie dojdzie do obniżenia napięcia między dwoma zwaśnionymi stronami konfliktu politycznego. Zwłaszcza że akurat tak intensywny rok wyborczy temu nie sprzyja. Zmieni się natomiast podejście do mowy nienawiści i jeszcze bardziej wzrośnie oczekiwanie społeczeństwa, by hejt wyplenić przynajmniej z publicznych wypowiedzi polityków. A więc dla osób wyrażających pogardę dla innych – takich jak symboliczna pani profesor Krystyna Pawłowicz – nadchodzi trudny czas – zapowiada.

„Wiadomości” krytykowane za mowę nienawiści tylko na przykładzie PO

W poniedziałek w głównym wydaniu „Wiadomości” zasugerowano, że część odpowiedzialności za nieodpowiednie zabezpieczenie koncertu w Gdańsku, na którym zaatakowano Pawła Adamowicza, może ponosić Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Jako przykłady mowy nienawiści podano głównie wypowiedzi polityków PO. Skrytykowali to niektórzy dziennikarze.

– Materiał „Wiadomości” o tzw. „mowie nienawiści” prezentował przykłady nieakceptowalnych wypowiedzi polityków – te najbardziej drastyczne, wzywające wprost do stosowania przemocy fizycznej. To było jedyne kryterium doboru tych konkretnych cytatów – tłumaczył szef TAI Jarosław Olechowski.

Z kolei Jerzy Owsiak ogłosił, że rezygnuje z funkcji prezesa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Podał tę informację do publicznej wiadomości na konferencji w poniedziałek o godz. 15 – krótko po tym jak lekarze poinformowali o śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, ugodzonego w niedzielę wieczorem podczas kulminacyjnego momentu koncertu towarzyszącego finałowi WOŚP.

Owsiak swoją decyzję uzasadnił kierowanymi wobec niego groźbami i mową nienawiści. Wspomniał przy tym o animacji pokazanej w „Minęła 20” w TVP Info (chodzi o animację autorstwa Barbary Pieli o WOŚP i Hannie Gronkiewicz-Waltz; zarzucano jej antysemityzm).

Postulaty odwołania prezesa TVP

Natomiast we wtorek – w związku z licznymi zarzutami wobec wyemitowanego w poniedziałek wydania „Wiadomości”, szef Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz wystosował list do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, w którym domagał się odwołania prezesa Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego, podając, że wieczorny serwis informacyjny TVP „nawołuje do wojny polsko-polskiej”.

Do oficjalnego odwołania Jacka Kurskiego ze stanowiska potrzeba większości w Radzie Mediów Narodowych (którą PiS ma, ponieważ trzech członków to posłowie tej partii) i formalnego zwołania posiedzenia.

W imieniu członka Rady Mediów Narodowych Grzegorza Podżornego, Ruch Kukiz’15 złożył wniosek we wtorek wieczorem do szefa Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego o odwołanie prezesa TVP Jacka Kurskiego i jego zastępcy Macieja Staneckiego. W uzasadnieniu, które przekazał PAP napisał, że wynika to z negatywnej roli jaką – zdaniem Kukiz’15 – TVP pełni w debacie publicznej.

Na początku sierpnia 2016 roku Jacek Kurski został już na krótko odwołany przez RMN z funkcji prezesa TVP. Publicyści „Gazety Polskiej” pochwalili tę decyzję, za to dziennikarze „Sieci” ją skrytykowali.

Po zaledwie kilku godzinach Rada wycofała się z podjętej uchwały – ogłoszono konkurs, który wygrał Kurski i jesienią 2016 roku został powołany na czteroletnią kadencję. Wiceprezesem spółki jest niezmiennie Maciej Stanecki. Tak samo jak Kurski zarządza nią od stycznia 2016 roku.

Wezwanie do zaprzestania mowy nienawiści

Serwis Liberte! wystosował apel „powstrzymajmy mowę nienawiści”.

– Zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wstrząsnęło Polską. Ta tragedia może i powinna zmusić nas do autorefleksji nad spiralą nienawiści, która rozkręca się w Polsce od dawna. Niszczy ona społeczeństwo, a na końcu zniszczy i państwo polskie. Jeśli jej nie przerwiemy teraz, to kwestią czasu będzie, kiedy doświadczymy kolejnych tragedii i wstrząsów. Wtedy nie będzie miało już znaczenia kto bardziej zawinił, kto kiedyś tę nienawiść rozpoczął – napisała redakcja w swojej odezwie.

„Wina, tak samo jak prawda, nigdy nie leży po środku. Nie uważamy, że wszystkie strony sporu ponoszą taką samą odpowiedzialność za postępującą dehumanizację przeciwników politycznych i narastające podziały. Świadomi powagi chwili uznajemy jednak ten tragiczny moment za czas nadzwyczajny, w którym należy zawiesić naturalny odruch dokonywania rozliczeń” – dodano.

Kurski był już posłem w Sejmie i europarlamencie

Jacek Kurski w latach 2005-2009 był posłem Prawa i Sprawiedliwości, został wybrany w wyborach w 2005 i 2007 roku. W trakcie tej drugiej kadencji został wybrany z listy PiS do Parlamentu Europejskiego, był tam posłem w latach 2009-2014. W 2011 roku Kurski rozstał się z PiS i zaczął współtworzyć Solidarną Polskę.

W wyborach do europarlamentu w 2014 roku Solidarna Polska nie osiągnęła progu wyborczego, więc żaden z jej kandydatów nie uzyskał mandatu poselskiego. Jacek Kurski wrócił do środowiska PiS, w lipcu 2014 roku uczestniczył w konwencji programowej tej partii.

Po wygranych przez Zjednoczoną Prawicę wyborach parlamentarnych został wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego, pełnił tę funkcję od drugiej połowy listopada 2015 roku do początku stycznia 2016 roku. Wcześniej Kurski bez powodzenia startował w wyborach do Sejmu: w 1993 roku z listy Porozumienia Centrum, w 1997 roku z ramienia Ruchu Odbudowy Polski, a w 2001 roku z listy Akcji Wyborczej Solidarność Prawicy.