Czy rzecznik Tauronu Maciej Wąsowicz wystawia faktury spółkom węglowym

Maciej Wąsowicz

Maciej Wąsowicz, rzecznik Tauronu, w którym udziały ma Skarb Państwa, odpowiada za obsługę medialną spółek węglowych? W rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” odnosi się do zarzutów.

Maciej Wąsowicz to były dziennikarz TVP Info, aktualnie rzecznik prasowy Tauronu. Po wczorajszej publikacji „Dziennika Gazety Prawnej” pojawiło się sporo niejasności wokół pełnionej przez niego roli: spółkom węglowym wystawił wysokie faktury za obsługę medialną, a jako dziennikarz TVP był udziałowcem i wiceprezesem dwóch spółek zajmujących się sprzedażą węgla m.in. z Tauronu Wydobycie, czyli spółki-córki firmy, w której teraz pracuje. W rozmowie DZ odnosi się do przedstawionych zarzutów.

Po wczorajszej publikacji DGP pojawiło się sporo niejasności wokół pana roli. Możemy przeczytać, że pana spółka News podpisała w czerwcu 2016 roku umowę na obsługę medialną z Jastrzębską Spółką Węglową na ok. 1 mln zł. Umowa została wypowiedziana w sierpniu 2016 roku, ale w tym czasie wystawił pan faktury na 180 tys. zł. Dlaczego te usługi były tak drogie? JSW już wtedy była na skraju bankructwa.

W tym pytaniu jest kilka liczb, cyfr i wszystkie są fałszywe. Milion złotych jest elementem konstrukcji zlecenia medialnego. Miało zabrzmieć: „facet wziął milion złotych”. Tylko, że to zwyczajna nieprawda. Kiedyś podkładało się bomby pod samochody, dziś tworzy się podobne skojarzenia u czytelników. Wszystkie nieprawdy, półprawdy i insynuacje będą przedmiotem postępowania sądowego. Żałuję, że z moich odpowiedzi na – chyba – 10 pytań, które mi zadano, w treści artykułu został wykorzystany tylko niewielki fragment.

Ale do rzeczy. JSW była na skraju przepaści, z opcją put (banki, posiadające obligacje JSW mogły zażądać wcześniejszego wykupienia zadłużenia – przyp. red.) i zerową wiarygodnością na rynku. Dlatego potrzebowała natychmiastowej interwencji wizerunkowej. W historii jest wiele spółek publicznych, które przez brak zaufania akcjonariuszy wynikający ze złego postrzegania na rynku, upadły.

W czasie kiedy News angażowała się w procesy komunikacyjne JSW, kurs akcji spółki wzrósł kilkukrotnie. Każdy, kto choć trochę zna się na rzeczy wie, że element komunikacji z rynkiem jest bardzo ważny dla spółek publicznych z uwagi na wycenę giełdową.

Jak pani słusznie zauważyła umowa o współpracy została wypowiedziana przez moją spółkę. Zaczynała się, gdy cena akcji JSW wynosiła kilkanaście złotych, skończyła obowiązywać, gdy wzrosła do ponad 70 zł.

A kto ocenia jakość pana pracy?

Dokumentacja naszej pracy to każdorazowo opasłe raporty. Poza tym zbadany został tzw. ekwiwalent medialny pracy NEWS na rzecz JSW. To jedyny mierzalny sposób oceny pracy agencji PR na rzecz zleceniodawcy. Specjalistyczna pracownia wyceniła naszą pracę na kilka milionów złotych. A mowa tu tylko o relacjach z mediami, bez wyceny działań dla komunikacji wewnętrznej oraz w przestrzeni internetowej.

Trzeba dodać, że współpraca JSW z firmami zajmującymi się komunikacją, nie jest żadną nowością. Z tego co wiem, spółka wielokrotnie wcześniej korzystała z tego typu pomocy w różnych procesach komunikacyjnych. Generalnie taka współpraca jest codziennością tak wielkich firm, jak nasz zleceniodawca. Tylko wcześniej – dziwnym zbiegiem okoliczności – nie interesowało to dziennikarzy.

Ale jest prawdą, że prowadził pan interesy z Polska Grupą Górniczą. Wiosną 2016 roku, gdy PGG zastępowała Kompanię Węglową, zainkasował pan 150 tys. zł.

Kolejne liczby i kolejne kłamstwa. Warto też podkreślić , że to akurat aktywność News przed moim zatrudnieniem w Tauronie.

W tę ciężką, codzienną pracę obsługi komunikacyjnej podczas przejścia Kompanii Węglowej do Polskiej Grupy Górniczej, zaangażowanych – na zlecenie NEWS – było kilka podmiotów oraz wiele osób. Mówienie więc o tym, że „zainkasowałem” te pieniądze, to spore nadużycie.

Trzeba było skonstruować i wdrożyć kanały komunikacji w Kompanii, która wcześniej właściwie nie porozumiewała się ze swoimi pracownikami. To zostało zrobione w błyskawicznym tempie.

Stworzyliśmy projekt pierwszej telewizji korporacyjnej w tej branży i wdrożyliśmy go. Dzięki niej teraz PGG każdego dnia jest w kontakcie ze swoimi pracownikami.

Górnikom trzeba było przecież pilnie wytłumaczyć, dlaczego prosi się ich o ustępstwa płacowe, w jakiej sytuacji finansowej jest ich spółka, co stanie się jeśli PGG nie powstanie. To jedna część pracy i jedna warstwa komunikacji. Do tego potrzebna była codzienna komunikacja z mediami, redagowanie przekazów, informacji prasowych, wywiadów, organizacja briefingów i konferencji prasowych.

I tu też ciekawa rzecz: wcześniej Kompania Węglowa także korzystała z podobnych, choć nie tak skutecznych usług, ale wtedy nie zainteresowało to dziennikarzy.

Jakie efekty przyniosły te działania?

Ekwiwalent działań komunikacyjnych w mediach w tym czasie wyniósł kilkanaście milionów złotych, czyli stukrotność wydatków poniesionych na kampanię przez Kompanię Węglową. To całkiem niezły rezultat. Bo do tej wartości nie wliczamy całej komunikacji wewnętrznej i w przestrzeni internetowej.

Pada również zarzut, że jeszcze jako dziennikarz, doradzał pan medialnie Grzegorzowi Tobiszowskiemu – dzisiaj wiceministrowi ds. energii. To nie godzi w etykę zawodową?

Kolejne pomówienie i chęć zbudowania mitycznej opowieści o moich zażyłych kontaktach z ministrem Tobiszowskim. A prawda jest taka, że jako dziennikarz nigdy nie pracowałem dla żadnego polityka, nie prowadziłem żadnych działań PR, bo to byłoby faktycznie nieetyczne.

Z ministrem jestem na „pan”, choć z wieloma politykami jestem na „ty”. Z pracy w mediach zrezygnowałem na początku 2016 roku. Dlatego nie mogłem być w czasie mojej pracy dziennikarskiej doradcą ministra Tobiszowskiego, ani jego kierowcą. Jeśli już tak stawiamy sprawę, to faktycznie raz podwiozłem go do telewizji.

Mowa również, że gdy był pan jeszcze dziennikarzem TVP, był pan udziałowcem i wiceprezesem dwóch spółek – GTW i JWW Surowce. Zajmowały się one sprzedażą węgla m.in. z Tauronu Wydobycie. Tauron jest teraz pana pracodawcą.

Jeśli już to raczej kupnem a nie sprzedażą, bo Tauron Wydobycie to producent. Tu chodzi o to, żeby w czytelniku tekstu wywołać przekonanie, że rzecznik Taurona, „człowiek Tobiszowskiego” ma firmę, która zbija kokosy na współpracy ze spółką – córką holdingu, w którym sam pracuje. To kolejna insynuacja. Żadna z tych dwóch spółek, w których byłem wiceprezesem, nie ma żadnych kontaktów, ani prawnych, ani handlowych z Tauron Wydobycie. Gdybym był rzecznikiem Taurona i moja spółka miałaby mieć relacje handlowe z Tauronem, to byłoby faktycznie nietyczne.

Zaprzecza pan, że pełni jakiekolwiek funkcje w tych dwóch spółkach, ale w KRS przecież nadal pan widnieje jako wiceprezes zarządu.

Moją rezygnację z tych funkcji złożyłem na ręce prezesa spółek jeszcze w ubiegłym roku, nie wiem czy już zmiany zostały wysłane do KRS. Ale nie w tym rzecz. Chodzi przecież o to, żeby zbudować przekonanie w ludziach, w górnikach, w otoczeniu ministra Tobiszowskiego, że coś jest nie tak, że spółki mają zobowiązania, a ja jestem w nich wiceprezesem.

No właśnie, a propos zobowiązań tych spółek – co ze sprawą zakontraktowanego i nieodebranego od KHW węgla?

Sprawa nieodebranego węgla z KHW to problem, który dotyczył wielu autoryzowanych dilerów kilka lat temu. Zamówienia się składało, przedpłaty się wpłacało, ale węgla nie można było odebrać, bo KHW miała za małą produkcję. To nie jest tak, że ktoś wziął węgiel za pół miliona i nie zapłacił za niego. KHW naliczyła kary za węgiel, którego de facto nie można było odebrać, dostawali go tylko nieliczni szczęśliwcy.

Pytanie dlaczego wtedy niektórzy mogli dostać węgiel, a niektórzy nie. Nie potrafię też zrozumieć, jaki ma mieć to wpływ na moją działalność w sferze informacyjnej procesów restrukturyzacyjnych. Faktycznym problemem byłoby, gdyby ktoś ważny nakazał KHW zaprzestać działań windykacyjnych w tej sprawie. To byłby problem, ale nic takiego się nie stało.

Ale KHW twierdzi, że takich problemów nie było i że sąd wziąłby to pod uwagę?

Uznaję wyroki sądów, choć do tego został złożony sprzeciw. Spółki GTW i JWW faktycznie mają zobowiązania i to nie tylko wobec wspomnianych w tekście podmiotów ale także ZUS. I to jest połowa prawdy. Druga połowa jest taka, że mają też należności od innych podmiotów, o których już nikt nie wspomina, bo przecież nie pasuje to do koncepcji artykułu. To, że jedna czy druga firma nie zapłaciła spółkom, w których byłem wiceprezesem miliona czy nawet 100 tys. zł, przez co popadły w tarapaty, to nie pasowało do zlecenia na człowieka?

Dziś sprawy obu firm prowadzi prezes i jestem mu wdzięczny, że podejmuje ten trud – windykuje należności, mozolnie spłaca zobowiązania. Ot, cała historia, jakich wiele w polskiej przestrzeni gospodarczej.