Dziennikarka IAR pozwała Polskie Radio

Przełożeni kazali jej podać, że sprawca wykroczenia pochodzi z Maroka

Ruszył proces wytoczony Polskiemu Radiu przez Dorotę Nygren, dziennikarkę Informacyjnej Agencji Radiowej. Pozwała firmę, ponieważ we wrześniu ub.r. przełożeni próbowali ją zmusić, żeby w materiale o zaatakowaniu księdza we Włoszech podała, że sprawca pochodzi z Maroka.

Pozew Doroty Nygren dotyczy wydarzeń z początku września ub.r. Dziennikarka w ramach pracy w Informacyjnej Agencji Radiowej przygotowała materiał o incydencie w kościele na północy Włoch. Mężczyzna zażądał tam pieniędzy od księdza, a kiedy ich nie dostał, opluł duchownego i wyszedł. Dziennikarka nie podała, że napastnik ma marokańskie pochodzenie. Uznała to za mało istotne w kontekście zajścia, ponadto oceniła, że podanie tej informacji mogłoby być stygmatyzujące.

Paweł Piszczek, wówczas dyrektor Informacyjnej Agencji Informacyjnej (w marcu br. został szefem Polskiego Radia 24), początkowo groził Dorocie Nygren zwolnieniem, a potem nakazał jej podawanie narodowości sprawców we wszystkich materiałach o przestępstwach. Dziennikarka odmówiła i została oddelegowana do działu archiwizacji IAR.

Pozew dotyczy nierównego traktowania

Jak poinformowała „Gazeta Wyborcza”, w piątek przed Sądem Rejonowym w Warszawie zaczął się proces wytoczony przez Dorotę Nygren. Dziennikarka domaga się od Polskiego Radia 10 tys. zł odszkodowania za naruszenie względem niej przepisów mówiących o równym traktowaniu w pracy.

Dorotę Nygren reprezentują w procesie prawniczki współpracujące z Polskim Towarzystwem Prawa Antydyskryminacyjnego. Organizacja tłumaczy, że zaangażowała się w tę sprawę, ponieważ dziennikarka była gorzej traktowana ze względu na narodowość – nie jej samej, tylko innej osoby.

Podczas piątkowej rozprawy sąd odroczył posiedzenie z powodów formalnych.

Dorota Nygren jest związana z Polskim Radiem od 19 lat (z przerwą od marca 2008 do września 2009 roku, kiedy była producentem w TVN24). Pracowała m.in. jako wydawca serwisów informacyjnych, a od 2010 roku jest wydawcą w Informacyjnej Agencji Radiowej.

Szef Polskiego Radia 24 też interweniował ws. serwisów informacyjnych

W drugiej połowie lutego br. Maja Borkowska poinformowała, że zakończyła współpracę z Polskim Radiem 24, w przez prawie przygotowywała i przedstawiała serwisy informacyjne (wcześniej przez 20 lat była związana z radiową Trójką).

Borkowska wyjaśniła, że w czasie dyżuru zadzwonił do niej dyrektor stacji Paweł Badzio i polecił, żeby nie podawała już informacji o zapowiedzi złożenia przez Platformę Obywatelską projektu nowelizacji ustawy o IPN. – Dyrektor zapytał też: „jutro pani pracuje? to się spotkamy”. Na tym rozmowa się skończyła – opisała.

Badzio tłumaczył, że zwrócił uwagę Mai Borkowskiej na informację o Platformie Obywatelskiego, ponieważ podano ją o godz. 22, na podstawie depeszy PAP z godz. 18 z powołaniem się na 7 lutego.

Niecały miesiąc później zarząd Polskiego Radia poinformował, że z końcem lutego Paweł Badzio został odwołany ze stanowiska dyrektora Polskiego Radia 24. Dodano, że Badzio już na początku marca bez zgody zarządu zrezygnował z felietonów Andrzeja Stankiewicza, czym przekroczył swoje kompetencje.

Z kolei w kwietniu ub.r. Krzysztofa Gottesmana odwołano z funkcji wicedyrektora Polskiego Radia 24, a Filipa Memchesa zwolniono z tej stacji. Ówczesny prezes Polskiego Radia Jacek Sobala przyznał, że zdecydował o tym, ponieważ w jednej z audycji Memchesa przedstawiono komentarz Jana Hartmana, który parę lat temu napisał o potrzebie dyskusji na temat możliwości zalegalizowania związków kazirodczych.

Decyzję Sobali co do Gottermana i Memchesa skrytykowało wielu dziennikarzy, także ci związani z tygodnikiem „Sieci”, Telewizją Republika i Telewizją Polską. Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych, zwrócił się do prezesa Polskiego Radia o wyjaśnienia w tej sprawie. W efekcie niedługo potem Memches został ponownie zatrudniony w stacji i dalej prowadził swoje audycje, a na początku lutego br. został szefem redakcji literatury i publicystyki w TVP Kultura.

W połowie sierpnia Jacek Sobala został zawieszony w funkcji prezesa przez radą nadzorczą Polskiego Radia, uzasadniono to naruszeniem przez niego zasad ładu korporacyjnego. Pod koniec miesiąca Rada Mediów Narodowych zdecydowała o odwołaniu Sobali, poparło to troje posłów PiS zasiadających w Radzie.

Nowy prezes Polskiego Radia ma zostać wybrany przez RMN pod koniec października bez przeprowadzenia konkursu.