O kondycji dziennikarstwa śledczego i wyzwaniach związanych z pracą dziennikarza tropiącego nieprawidłowości władzy rozmawiano podczas XXVIII Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju. – Ochrona źródła to fundament dziennikarstwa śledczego. Jeśli dziennikarze nie będą w stanie chronić źródła, to poziom zaufania społecznego będzie żaden – stwierdził Wojciech Bojanowski, reporter TVN 24.
Dyskusję o roli dziennikarstwa śledczego rozpoczęła Lina Kushch ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Ukraińskich, która przedstawiła dane: w ciągu 7 miesięcy br. na Ukrainie zanotowano aż 53 przypadki napadów na dziennikarzy. Ataki fizyczne pochodziły także ze strony organów państwowych, które powinny pełnić funkcję ochronną, a nie dyskryminującą dziennikarzy.
Rozmówcy doszli do wniosku, że w Polsce „dziennikarstwo śledcze to nie jest sprawa życia i śmierci” – jak dotąd zanotowano jeden przypadek morderstwa reportera w związku z jego pracą – miał miejsce w 1992 roku. Chodzi o Jarosława Ziętarę, który najpierw zaginął, a po jakimś czasie na jaw wyszło, że został uprowadzony i zamordowany. Śledztwem w tej sprawie od 26 lat zajmuje się przyjaciel dziennikarza, Krzysztof M. Kaźmierczak.
Witold Gadowski: W Polsce doszło do patologicznej sytuacji podziału środowiska
Dziennikarz i wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Witold Gadowski stwierdził, że w Polsce „doszło do patologicznej sytuacji, w której dziennikarze – podobnie jak obozy polityczne – podzielili się”.
– Są dziennikarze wspierający obecny rząd, są dziennikarze zwalczający ten rząd, tylko dlatego, że są związani z politykami. Podzielili się tak, jak podzielił się świat polityczny Polski. Moim zdaniem to sytuacja patologiczna, a między tymi dwoma obozami przemyka się niewielka grupa niezależnych dziennikarzy, którzy są ostrzeliwani z obu stron – ocenił Witold Gadowski.
Zwrócił także uwagę na niedawną próbę podpalenia mieszkania Krzysztofa M. Kaźmierczaka, któremu w nocy z 1 na 2 września oblano drzwi łatwopalną substancją. W tym terminie przypadała właśnie 26 rocznica śmierci jego przyjaciela, a Kaźmierczak organizował uroczystości upamiętniające Ziętarę. Według Gadowskiego ta sprawa nie została zauważona przez media centralne.
– Jako że jestem przedstawicielem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, to staram się patrzeć na to krytycznie. Przy naszym stowarzyszeniu funkcjonuje Centrum Monitoringu Wolności Prasy. Zajmujemy się zwykle pomocą dziennikarzom mediów lokalnych, ponieważ mają dużo gorszą sytuację niż dziennikarze mediów centralnych, którzy mogą nagłaśniać swoje przypadki i którym pomagają różne organizacje. Dziennikarze mediów lokalnych są osamotnieni – zaznaczył wiceprezes SDP.
Co więcej, według niego „głos SDP, najstarszej organizacji dziennikarskiej w Polsce jest zakopywany, zakrzyczany i przykleja mu się łatkę zaangażowanych po prawej stronie, co nie jest prawdą”.
– Staramy się być niezależni. I z jednej, i z drugiej strony otrzymujemy razy – stwierdził.
Bojanowski: Ochrona źródła to fundament dziennikarstwa śledczego
Wojciech Bojanowski, reporter TVN24 z kolei skupił się na misji, jaką powinno pełnić dziennikarstwo śledcze.
– W dzisiejszych czasach, skomplikowanych, gdzie trudno się zorientować, co się wokół nas dzieje, dziennikarstwo śledcze zyskuje szczególną rolę. To coś takiego, co robi niewielka grupa osób, stać na to niewielką liczbę redakcji. Praca nad jedną sprawą zajmuje wiele miesięcy. W epoce internetu wszyscy o takim newsie mówią, redakcja ma odrobinę chwały, ale z punktu widzenia biznesowego – nie jest to szczególnie opłacalne zajęcie. Jeśli chodzi o korzyści jakie z sobą niesie – są dość oczywiste dla społeczeństwa. Jestem również przekonany, że niesie to z sobą korzyści dla osób, którymi dziennikarze śledczy się zajmują. Ich praca może doprowadzić do tego, że jakaś instytucja się uzdrowi, zmieni się – stwierdził.
Dodał, że zajmował się śmiercią Igora Stachowiaka i konsekwencje, które go spotkały: śledztwo, jakie prowadziła prokuratura, po to, by dowiedzieć się, jakie ma źródła, groźba trafienia na 2 lata do więzienia, byłyby dla niego „interesującym doświadczeniem”.
– Ochrona źródła to fundament dziennikarstwa śledczego. Jeśli dziennikarze nie będą w stanie chronić źródła to poziom zaufania społecznego będzie żaden – podkreślił.
Dodał, że według niego dziennikarstwo śledcze polega na tym, aby „odsiać ziarno od plew” i mieć świadomość, że od pierwszej minuty różne środowiska starają się wpłynąć na przekaz i narrację o jakiś wydarzeniach.
– Myślę sobie, ze w dziennikarstwie – szczególnie w śledczym – musimy zwątpić we wszystko. Fałszywych tropów, które trzeba sprawdzić jest mnóstwo. Klocuszek po klocuszku trzeba dochodzić do prawdy – zauważył Bojanowski.
Gadowski dodał, że „nie lubi określenia >>dziennikarstwo śledcze<<, a woli mówienie o nim jako o „dziennikarstwie rzetelnym”.
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie źródeł Bojanowskiego
Pod koniec sierpnia br. Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo dotyczące źródeł informacji reportera TVN24 Wojciecha Bojanowskiego na temat okoliczności śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie. Doniesienie w tej sprawie złożył dolnośląski związek zawodowy policjantów.
Materiał Wojciecha Bojanowskiego o śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie Wrocław Stare Miasto pokazano w TVN24 w maju ub.r. Ujawniono w nim nagranie z kamery w paralizatorze, którym policjanci razili Stachowiaka w toalecie. Reportaż był szeroko komentowany w mediach i przez polityków. Kilka dni po jego emisji odwołano komendanta wojewódzkiego policji na Dolnym Śląsku i jego zastępcę oraz komendanta miejskiego policji we Wrocławiu. Utworzono specjalny zespół kontrolny mający wyjaśnić działania policji w tej sprawie.
Wojciech Bojanowski za ten reportaż otrzymał m.in. Nagrodę Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego, Mediatora oraz Nagrodę „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.