Twaróg: Działanie policji było niestosowne

Dlaczego więc nie pójdziemy do sądu?

Dziennikarz walczy piórem. Swoje poglądy mamy wyrażać słowem, a nie wiecować, a swoje racje wykładać na łamach, a nie w sądach. Z tego założenia wyszliśmy, dlatego poniżej przedstawiamy fakty oraz naszą opinię na temat sporu DZ z zespołem prasowym Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Oto co zaszło

Uważamy, że działanie rzeczników KWP jest niestosowne i nie świadczy o tym, że dobrze rozumieją oni misję mediów. Fakty w tej sprawie poniżej.

19 maja 2018 r.

Publikujemy tekst o incydencie, do którego doszło w centrum Gliwic. Mężczyzna podszedł do radiowozu, by zapytać policjantów, dlaczego jego kolega dostał mandat od Straży Miejskiej za złe parkowanie. Po kilku minutach funkcjonariusz zaczął go szarpać. Mężczyzna został zatrzymany i zawieziony najpierw do komisariatu, a później do izby wytrzeźwień. Ręce skuto mu kajdankami. W izbie jednak nie został, ponieważ miał poniżej 0,5 promila alkoholu. Przedstawiliśmy stanowiska mężczyzny, policji, sądu i prokuratury.

24 maja 2018 r.

Publikujemy drugi tekst i informujemy, że sprawą zajęła się KGP. Tego samego dnia Komenda Wojewódzka Policji publikuje na swojej stronie internetowej komunikat, w którym stwierdza, że Patryk Drabek napisał kolejny nierzetelny artykuł o działaniach policjantów. Bo rzekomo nie przedstawił opinii policji. To nonsens. Naruszono nasze dobre imię.

28 maja 2018 r.

Wysyłamy do KWP wniosek o sprostowanie tej notatki policji.

29 czerwca 2018 r.

Podinsp. Aleksandra Nowara z KWP odpisuje, że nie opublikuje go, bo policja nie ma redaktora naczelnego.

19 lipca 2018 r.

Publikujemy nasze stanowisko w serwisie internetowym, skoro policja nie ma zamiaru prostować zarzutów wobec nas.

A poniżej komentarz Marka Twaroga, redaktora naczelnego „Dziennika Zachodniego”:

Dlaczego zdecydowaliśmy się w ten sposób zaprezentować (i zakończyć, mam nadzieję) spór, jaki mamy z rzecznikami w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach?

Bo nie jest to tylko kwestia wewnętrzna, branżowa, taka, wobec której wszyscy – poza dziennikarzami – mogliby wzruszyć ramionami i westchnąć „co mnie to obchodzi, to ich sprawa, niech sobie to załatwią”.

To raczej kwestia standardów działania instytucji publicznych, ich podejścia do niezależnych mediów, a koniec końców – także podejścia do prawa. A jeśli nawet nie prawa, to już na pewno podejścia do dobrych obyczajów.

Rola mediów zmienia się tak dynamicznie, jak dynamicznie zmienia się świat. Dziś już żaden dziennikarz, żadna redakcja, żadna grupa wydawnicza, dziennikarze en bloc, krótko mówiąc: media w całości – nie mają monopolu na informowanie. Tak jak każda niemal duża firma prywatna, tak i każda instytucja publiczna (poczynając od samorządów, przez ministerstwa, na policji kończąc) ma swoich rzeczników, swoje media, swoje gazety, swoje strony internetowe, a nawet swoje quasi-telewizje. Może więc pomijać media i komunikować się z odbiorcami na własną rękę.

Dlaczego więc niezależne media – w tym „Dziennik Zachodni” – wciąż świetnie sobie radzą na rynku informacji? Przecież zarówno my, jak i inni, rozwijamy nasze strony internetowe, magazyny kolorowe, korzystamy z wszelkich dobrodziejstw cyfrowego świata i nowości, jakie pojawiają się na rynku mediów. Dlaczego tak jest? Bo Czytelnicy cenią niezależność poglądów i prezentowanie świata pod różnym kątem. Cenią przedstawianie różnych punktów widzenia. Wiedzą, że nie pokazujemy tylko racji jednej opcji politycznej (albo branży czy firmy) i nie jesteśmy tubą propagandową jednego czy drugiego polityka, instytucji, firmy.

Podobnie z naszym informowaniem o działaniach policji – wyważamy racje. Nie opieramy się wyłącznie na komunikatach rzeczników policji, bo ich rolą jest przedstawianie swojej firmy w dobrym świetle, a naszą – w prawdziwym świetle. Wielu policjantów i rzeczników policji to rozumie, choć pojawia się irytacja, że docieramy także do niewygodnych dla nich faktów. Trudno – pełnimy inne role i tak być musi.

Pytanie, dlaczego ostatnio z tym oczywistym sposobem myślenia pożegnano się w komendzie wojewódzkiej?

Gdy po naszym tekście o interwencji policji na gliwickim rynku, gdzie przedstawiliśmy wszystkie istotne punkty widzenia, rzecznicy policji na swojej stronie internetowej zaatakowali Patryka Drabka, dziennikarza DZ (że rzekomo nie przedstawił opinii policji), byliśmy pewni, że to afekt, że po przemyśleniu sprawy wpis zniknie. Naruszono dobre imię naszej redakcji, jak i naszego dziennikarza. Lecz wpis nie zniknął. Szanując prawo i dobry obyczaj, wnieśliśmy więc o opublikowanie sprostowania tej informacji. Tu jednak policja wybrnęła sprytnie – dostaliśmy odpowiedź, że… „Policja nie ma redaktora naczelnego, a tylko od takiego podmiotu można żądać dokonania sprostowania artykułu (art. 31a prawa prasowego). Policja nie jest również zarejestrowanym podmiotem prasowym.” A zatem prawo prasowe tutaj KWP nie obowiązuje (przy okazji – w tej odpowiedzi są oczywiście nieścisłości, np. to, że nie policja ma mieć naczelnego, tylko ewentualnie jej serwis internetowy).

Rzecz jasna, to zgodne z literą prawa, ale nie z duchem prawa. Wobec powyższego pozostał nam wyłącznie proces o naruszenie dóbr osobistych dziennikarza i renomy (dobrej sławy) wydawcy „Dziennika Zachodniego”. W takim procesie można żądać opublikowania oświadczenia, w tym przeprosin, zapłatę zadośćuczynienia. Pewnie wygralibyśmy.

Czy pójdziemy do sądu? Oczywiście nie. Przecież to za nasze pieniądze – znaczy: publiczne – komenda uruchomiłaby machinę prawną, adwokatów, świadków i tak dalej. Nie ma sensu zajmować funkcjonariuszy (i sądu) – lepiej niech pracują w komisariatach i chronią nas na ulicach. Jesteśmy dziennikarzami i naszą rolą pozostanie opisanie sytuacji i poinformowanie Czytelników o naszym stanowisku, co właśnie tutaj czynimy. Afront jakoś przełkniemy.

Nie godzimy się jednak na to, by rzecznicy policji w komendzie wojewódzkiej działali w ten sposób. Martwimy się w DZ, że to tylko część całego obrazu – obrazu państwa, gdzie stosuje się sztuczki prawne, gdzie ignoruje się i deprecjonuje niezależne media, gdzie górę biorą emocje, a może nawet własne ambicje. Nie przystoi to policji – instytucji tak istotnej dla demokratycznego porządku, w której tysiące funkcjonariuszy świetnie robi swoje. Instytucji, która daje nam poczucie bezpieczeństwa. W której przestrzeganie porządku prawnego, jak i dobrych obyczajów, powinno być także kwestią honoru.