Premier Mateusz Morawiecki podczas debaty w Parlamencie Europejskim zapewnił, że w Polsce politycy nie mają ograniczeń w dostępie do mediów, a dziennikarze mogą swobodnie wykonywać swoją pracę. Za to za rządów PO-PSL według Morawieckiego „media były niemal w 100 proc. zawłaszczone przez jedną opcję polityczną”.
W środę Mateusz Morawiecki był gościem debaty w Parlamencie Europejskim na temat przyszłości Unii Europejskiej. Po swoim wystąpieniu odpowiadał na pytania europosłów dotyczące głównie stanu praworządności w naszym kraju.
Dyskusja w tej sprawie związana jest m.in. z wejściem w życie przepisów stanowiących, że sędziowie Sądu Najwyższego w wieku powyżej 65 lat, którzy nie złożyli wniosków o dalsze pełnienie funkcji, przechodzą właśnie w stan spoczynku. W takiej sytuacji jest m.in. pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf.
Morawiecki był pytany m.in. o poziom wolności mediów w Polsce. W rankingu Reporterów bez Granic nasz kraj od 2016 roku zajmuje coraz niższe pozycje, w br. znalazł się na 58. miejscu. W uzasadnieniu zwrócono uwagę na duże zmiany w mediach publicznych po przejęciu władzy przez PiS jesienią 2015 roku oraz zawiadomienie do prokuratury wojskowej złożone w ub.r. przez ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza dotyczące książki opisującej jego rzekome powiązania z rosyjskimi służbami. Jeden z europosłów stwierdził, że w polskich mediach publicznych instytucje unijne są przedstawiane w bardzo negatywnym tonie.
Mateusz Morawiecki podkreślił, że w naszym kraju panuje wolność mediów. – Czy nie są wolne media, których ogromna większość – od 80 do 90 proc. – prezentuje krytyczny lub bardzo krytyczny ogląd sytuacji wobec władzy i wobec dzisiejszej rzeczywistości. Czy to oznacza, że media są w jakikolwiek sposób zagrożone co do swojej wolności? – zapytał.
– Czy opozycja ma jakiejkolwiek ograniczenie w dostępnie do mediów? Czy dziennikarze mają jakiekolwiek ograniczenia w doborze tematów? Nic takiego nie ma miejsca – wyliczył.
„Wcześniej media były niemal w 100 proc. zawłaszczone przez jedną opcję polityczną”
Według szefa rządu zupełnie inne warunki obowiązywały przez przejęciem władzy przez PiS. Morawiecki powiedział, że wtedy mieliśmy do czynienia z „bezprecedensowym najazdem służb specjalnych na redakcje gazet, z rekwirowaniem materiałów w redakcjach gazet”.
– Czy wiedzieliście o tym? Czy ta wysoka izba cokolwiek wtedy powiedziała, kiedy były takie działania poprzedniej władzy? – zapytał premier. – Mam wrażenie, że wysoka izba jest w tym względzie tendencyjna, przez to, że możecie nie lubić jednej władzy, jednego rządu, a inny lubić. Dlaczego nie przyglądaliście się wtedy, co robiła polska władza? – dodał.
Przypomnijmy, że funkcjonariusze ABW razem z prokuratorami w czerwcu 2014 roku weszli do redakcji tygodnika „Wprost” krótko po tym, jak ujawnił on podsłuchane rozmowy niektórych polityków (m.in. ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza i byłego ministra transportu Sławomira Nowaka). W ramach śledztwa próbowali siłą odebrać dziennikarzom (m.in. redaktorowi naczelnemu Sylwestrowi Latkowskiemu) komputery z nagraniami. Nie udało się, bo Latkowski nie chciał oddać komputera, bronili go też dziennikarze i inne osoby, które pojawiły się w redakcji.
Akcję śledczych w redakcji „Wprost” skrytykowały m.in. zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Press Club Polska. Parę tygodni później Latkowski sam przekazał prokuraturze pendrive z ujawnionymi nagraniami.
– Jeden z czołowych dzienników, słynących z obiektywizmu, za to krytyczny wobec ówczesnej władzy został odebrany zespołowi redakcyjnemu i przyznany pośrednio przez działania jednego z oligarchów. Czyli Polska szła w tym względzie w kierunku oligarchizacji – ocenił Mateusz Morawiecki w Parlamencie Europejskim. – Media były niemal w 100 proc. zawłaszczone przez jedną opcję polityczną. Czy na tym polega wolność mediów? – zapytał.
Premier @MorawieckiM w #PE – czy opozycja ma jakiekolwiek ograniczenie w dostępie do mediów? czy dziennikarze mają jakiekolwiek ograniczenia w doborze tematów?#wieszwięcej pic.twitter.com/3bA2PScZCX
— TVP Info 🇵🇱 (@tvp_info) 4 lipca 2018
Jedyną dużą prywatyzacją w sektorze mediów zrealizowaną za rządów PO-PSL była sprzedaż 49 proc. udziałów spółki Presspublica wydającej m.in. „Rzeczpospolitą” i „Parkiet”. Firma Gremi Media, należąca do Grzegorza Hajdarowicza, w październiku 2011 roku kupiła je za 55 mln zł od państwowej Przedsiębiorstwa Wydawniczego „Rzeczpospolita”. Kilka miesięcy wcześniej za 80 mln zł przejęła 51 proc. udziałów Presspubliki od brytyjskiego funduszu Mecom.
W maju 2016 roku krakowska prokuratura podjęła postępowanie w sprawie sprzedaży udziałów Presspubliki przez PW „Rzeczpospolita”. Zawiadomienie w tej sprawie złożył ówczesny minister skarbu państwa Dawid Jackiewicz.
Grzegorz Hajdarowicz skrytykował postępowanie śledczych. Ocenił, że są to „działania szkalujące dobre imię prywatnego przedsiębiorcy i polskiej grupy medialnej”.
Aktywa Presspubliki po przejęciu przez firmę Grzegorza Hajdrowicza została przeniesione do spółki Gremi Business Communication, którą potem wchłonęła firma Gremi Media. Ta ostatnia w listopadzie ub.r. zadebiutowała na warszawskiej giełdzie. Większościowym akcjonariuszem Gremi Media jest firma KCI należąca do Hajdarowicza.