Prokurator w stanie spoczynku upomniana za pisanie artykułów do „Rzeczpospolitej” bez zgody przełożonych

Beata Mik, prokurator Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku, została upomniana przez sąd dyscyplinarny za to, że po uchyleniu w listopadzie 2016 roku zgody przełożonych nadal pisała felietony do „Rzeczpospolitej” i pism prawniczych. Według Prokuratury Generalnej Mik pisząc teksty bez zgody przełożonych, osłabiała zaufanie do niezależności prokuratury i prokuratorów.

Prokurator Beata Mik od wielu lat przygotowuje artykuły do różnych tytułów prasowych (m.in. „Rzeczpospolitej”). W 2000 roku otrzymała od prokuratora generalnego zgodę na działalność publicystyczną.

W listopadzie 2016 roku Mik przekazała prokuratorowi krajowemu, że chce podpisać z wydawcą „Rzeczpospolitej” umowę o przeniesienie praw autorskich do swoich felietonów. Prokurator generalny nie wyraził na to zgody, a poproszony o uzasadnienie, powołał się na zasady słuszności, etyki i sprawiedliwości oraz zaznaczył, że zgoda wydana wcześniej Beacie Mik nie jest niezmienna.

Mik nadal pisała jednak felietony do „Rzeczpospolitej” i periodyków prawniczych. Przy czym zgodnie z decyzją prokuratora generalnego nie podpisała umowy autorskiej z wydawcą „Rz”.

W marcu br. sprawa została skierowana do sądu dyscyplinarnego przy prokuratorze generalnym. Beacie Mik zarzucono, że nie poinformowała przełożonych o dalszej współpracy z „Rzeczpospolitą”, przez co osłabiła „zaufanie do niezależności prokuratury i prokuratorów”. Zwrócono uwagę, że pod swoimi tekstami była podpisywana jako „prokurator Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku”, co według rzecznika dyscyplinarnego PG mogło wywołać u czytelników przeświadczenie, że opinie Mik są identyczne ze stanowiskiem Prokuratury Generalnej i jej kierownictwa.

Obrońca Beaty Mik stwierdził, że powodem zastrzeżeń do jej działalności publicystycznej nie są brak zgody od przełożonych, tylko opinie wyrażane przez prokurator. Chciał, żeby została uniewinniona.

Beata Mik upomniana przez sąd dyscyplinarny, może się odwołać

Postępowanie przed sądem dyscyplinarnym było prowadzone jawnie, obserwowała je Helsińska Fundacja Praw Człowieka. W czwartek sąd uznał Beatę Mik za winną i wymierzył jej karę upomnienia.

– Z uzasadnienia wyroku wynika, że sąd raczej nie podzielił zarzutu, iż publikacje prok. Mik w „Rzeczpospolitej” mogły osłabić zaufanie do niezależności prokuratury – skomentowała na Twitterze dr Barbara Grabowska-Moroz, prawniczka HFPC, śledząca tę sprawę. – Ewentualne odwołanie od wyroku będzie rozpatrywał (nowy, lepszy?) Sąd Najwyższy – zaznaczyła.

Z uzasadnienia wyroku wynika, że sąd raczej nie podzielił zarzutu, iż publikacje prok. Mik w @rzeczpospolita mogły osłabić zaufanie do niezależności prokuratury.

— Barbara Grabowska-M (@BGrabowskaMoroz) 21 czerwca 2018