Dziennikarka WP oskarża redaktorkę „Wprost” o streszczenie jej artykułu

„Brak źródła niezamierzony, wynikający z niedopatrzenia”

W najnowszym numerze „Wprost” ukazał się artykuł Agaty Jankowskiej „Między nami Swingersami”. Dziennikarka Wirtualnej Polski, Magdalena Mieśnik zarzuciła autorce tekstu streszczenie jej własnego materiału – który ukazał się kilka dni wcześniej – bez podawania źródła. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl, Jankowska komentuje: „Częściowy brak podania źródła był niezamierzony, wynikający z niedopatrzenia dziennikarzy i redaktorów”.

– Hej, tygodnik „Wprost”, fajnie czytać u Was streszczenie własnych tekstów w artykule Agaty Jankowskiej z najnowszego numeru o swingersach, zwłaszcza podanie jako źródła „portalu internetowego”. Naprawdę doceniam, że tak uważnie czytacie Wirtualną Polskę – napisała na Twitterze dziennikarka WP, Magdalena Mieśnik.

hej, @TygodnikWPROST, fajnie czytać u Was streszczenie własnych tekstów w artykule Agaty Jankowskiej z najnowszego nr o swingersach, zwłaszcza podanie jako źródła „portalu internetowego”. Naprawdę doceniam, że tak uważnie czytacie @wirtualnapolska

— Magda Mieśnik (@MagdaMiesnik) 4 czerwca 2018

Cykl artykułów o swingersach

Dziennikarka Wirtualnej Polski, Magdalena Mieśnik napisała tekst „Impreza z seksem grupowym ma się odbyć w Pałacu Kultury i Nauki. „Nie łamią prawa”, który został opublikowany 25 maja br. Informowała w nim, że w Pałacu Kultury i Nauki ma się odbyć impreza swingersów, na której będą mogli uprawiać seks. Sebastian Wierzbicki, członek zarządu PKiN zapowiadał w nim m.in., że wezwie najemcę do odwołania imprezy.

Kolejny tekst jej autorstwa „Mimo obietnic nie zablokowano imprezy swingersów w PKiN. Seks nie miał miejsca” ukazał się w portalu 28 maja br.

Natomiast Agata Jankowska jest autorką tekstu, który ukazał się na łamach najnowszego „Wprost” (wydanie z 4 czerwca br.), „Między nami swingersami”, w którym przytacza treść artykułu WP, ale bez podania źródła. W tekście pada tylko dwukrotnie stwierdzenie, wskazujące na „internetowy portal”, który miał być źródłem cytowanych informacji, natomiast nie podano jego nazwy.

„Częściowy brak podania źródła niezamierzony, wynikający z niedopatrzenia”

Dziennikarka „Wprost” tłumaczy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że brak podania źródła był niezamierzony i wynikał z niedopatrzenia dziennikarzy i redaktorów.

– Nie miałam w planach przypisać sobie śledztwa, jakie wykonał portal internetowy Wirtualna Polska, na co jednoznacznie wskazuje początek zdania, który w autorce wzbudził tyle emocji. Jednak uważam, że załatwianie tego typu spraw przez Twittera jest co najmniej niekoleżeńskie. Ćwierkanie wygrywa z rozmową. Szkoda – stwierdza w rozmowie z nami Agata Jankowska.

Dodaje, że „zamiast zakładać złą wolę, autorka mogła napisać do niej maila lub zadzwonić do redakcji”: – Wówczas wyjaśniłybyśmy sprawę. Podkreślam, absolutnie nie było moją złą wolą niepodawanie źródła. Przeciwnie – wydawało mi się, że źródło zostało podane z należytą starannością, w pracach redakcyjnych niestety gdzieś uleciało. Przepraszam zatem autorkę, jeśli poczuła się urażona – zaznacza dziennikarka „Wprost”.

Magdalena Mieśnik nie chciała komentować sprawy i odesłała nas do rzecznika prasowego spółki Wirtualna Polska Holding, Michała Siegiedy.

– Zwróciliśmy uwagę redakcji tygodnika „Wprost” na cytowanie tekstów redaktor Magdaleny Mieśnik bez wskazania źródła – odpowiedział na pytanie Wirtualnemedia.pl, Michał Siegieda.