Niezalezna.pl kontra wPolityce.pl ws. Stanisława Pięty

Czy romans to prywatna sprawa polityka?

Dorota Kania i Marzena Nykiel

wPolityce.pl (Fratria) skrytykowało wywiad posła PiS dla Niezalezna.pl dotyczący jego romansu ujawnionego przez „Fakt”. Dorota Kania wyjaśniła, że Niezalezna.pl nie pisze o tym temacie, bo romans to prywatna sprawa polityka, a dziennikarzom wPolityce.pl przypomniała biblijny cytat: kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień. – Jakoś nie widziałam, by koledzy redaktorzy kierowali się tą sprawą w przypadku Madery. I do tego to wybiórcze traktowanie Pisma Świętego. Przecież nawet hipokryzja ma swoje granice – skomentowała Marzena Nykiel, redaktor naczelna wPolityce.pl.

W miniony wtorek „Fakt” opisał romans Stanisława Pięty z o wiele od niego młodszą kobietą. Według tabloidu poseł PiS poznał ją na miesięcznicy smoleńskiej, obiecywał, że rzuci dla niej żonę, po czym zerwał znajomość. Kobietę szybko zidentyfikowano jako Izabela Pek. Zwrócono uwagę na jej profil w serwisie dla modelek (gdzie zamieściła swoje rozbierana zdjęcia) oraz, że robiła sobie zdjęcia z niektórymi politykami PiS (m.in. Andrzejem Dudą w czasie jego kampanii przed wyborami prezydenckimi).

W piątek „Fakt” podał, że Stanisław Pięta starał się załatwić Izabeli Pek pracę kolejno w Polskiej Spółce Gazownictwa i Orlenie. Robił to, mimo że kobieta nie chciała aż takiej protekcji i podczas rozmowy kwalifikacyjnej ostentacyjnie okazywała niechęć.

W odpowiedzi biuro prasowe Orlenu w krótkim komunikacie stwierdziło, że osoba opisana w „Fakcie” nigdy nie pracowała w tym przedsiębiorstwie ani nie rozważano zatrudnienia jej. Na to Mikołaj Wójcik, szef działu politycznego „Faktu”, ujawnił screeny wiadomości wysłanych przez Stanisława Piętę. – w Płocku, jest Orlen i jeżeli dostaniesz tam pracę to pójdziesz tam pracować. Rozmawiałem. Jeżeli powiedzą, że masz zgłosić się, to zgłosisz się i będziesz pracować – czytamy w jednej z wiadomości.

– W odpowiedzi Republice, Orlenowi i obrońcom posła Pięty – oto dowody, że to on załatwiał jej pracę w Orlenie a Ona się nie domagała stanowiska, a tego co jej obiecał: założenia rodziny. Czytajcie i ze wstydu pochowajcie się w swoich norkach – skomentował Wójcik.

W odpowiedzi Republice, Orlenowi i obrońcom posła Pięty – oto dowody, że to on załatwiał jej pracę w Orlenie a Ona się nie domagała stanowiska, a tego co jej obiecał: założenia rodziny. Czytajcie i ze wstydu pochowajcie się w swoich norkach. Niepublikowane dotąd wiadomości! pic.twitter.com/Yl2QbjxsdW

— Mikolaj Wojcik (@MikolajWojcik) 1 czerwca 2018

Z kolei Sławomir Jastrzębowski i Adam Hofman zaprzeczyli sugestiom Jacka Nizinkiewicza z „Rzeczpospolitej”, jakoby ich agencja R4S pracowała dla Stanisława Pięty. – Gdyby przeszedł po pomoc i byłoby go stać na nasze usługi to nie widzę w tym nic złego – zaznaczył Hofman.

TV Republika broni Pięty, wPolityce opisuje starania Izabeli Pek

W piątek w serwisie internetowym Telewizji Republiki ukazał się felieton Sebastiana Morynia, redaktora naczelnego witryny, zatytułowany: „Pięta to jeden z najbardziej ideowych polityków polskich. Żadne ataki tego nie podważą!”. – Nie będąc sędzią w tej sprawie, bo więcej w tej sprawie dziwnych niedomówień niż jakiś faktów, poza SMS-ami opublikowanymi przez tabloid, jedno jest pewne. Polityk nie zostawił żony, zerwał kontakt z Panią Pek – zwrócił uwagę dziennikarz.

Jego zdaniem publikacje o romansie Pięty z Pek to element akcji propagandowej wymierzonej w polityków obozu rządzącego. Publicysta ocenił, że nie ma żadnych dowodów na zażyłość posła z kobietą oprócz materiałów i relacji przekazanych przez nią.

Moryń polemizował z publicystą „Sieci” Piotrem Cywińskim, który ocenił, że w obecnej sytuacji poseł Stanisław Pięta powinien zostać usunięty z szeregów PiS. – Nie, Panie Cywiński! W całej sprawie należy zachować umiar i nie reagować gorąco, jak Pan to robi – napisał szef witryny Telewizji Republika, po czym wyliczył osiągnięcia Pięty w działalności politycznej.

– Dlatego usuwanie takiego polityka, pozbywanie go dalszej możliwości pracy w partii to najbardziej szkodliwe posunięcie, jakie można sobie wyobrazić. I gdyby Piętę wyrzucono ze struktur PiS, to byłaby to wygrana właśnie tych, którzy chcą widzieć obóz prawicy „martwy”! Jedno co może i powinno zrobić PiS to zadbać o to, kto „przyczepia” się do nich i w jakim celu – podsumował Sebastian Moryń.

Podobną opinię wyraził na Twitterze Wojciech Mucha z „Gazety Polskiej”. – SPięta to młot na lewactwo, postkomunę i ruskich trolli. Pozostaje mieć nadzieję, że się poskłada po tym wajchnięciu. A guwernantki od sprawdzania cnoty niech się tak nie wzmagają, bo im policzki na stałe spąsowieją – stwierdził. – Każden może się zagubić i pomylić. Pięta się poskłada po tej aferce, a ci z „prawej” co go teraz z lubością wytykają, w większości pozostaną frajerami na zawsze – dodał w kolejnym wpisie.

– Oczekuję od posłów, że będą działać dla dobra Polski. Czy działają dla dobra swoich żon i mężów nic mnie nie interesuje, dopóki nie łamią prawa – tłumaczył Mucha polemizującym z nim internautom. – Nie lubię fałszywego wzmożenia. Jeśli SP nie działał na szkodę Polski, to nie ma co go glanować. A już widzę, że pojawiają się prawicowe ciotki klotki i dewoci, co wzywają do srogiego karania za zdradę – dodał.

Kazden może się zagubić i pomylić. Pięta się posklada po tej aferce, a ci z „prawej” co go teraz z lubością wytykaja, w wiekszosci pozostaną frajerami na zawsze.

— Wojciech Mucha (@WojciechMucha) 1 czerwca 2018

Z kolei na wPolityce.pl podano w środę, że Izabela Pek starała się nawiązać współpracę z tym portalem. – Oto dialog w jaki przez ponad rok próbowała na Twitterze wciągnąć jednego z naszych redaktorów. Przysyłała teksty, oferując je za darmo. Nie skorzystaliśmy, bo już krótkie sprawdzenie wykazało, że autorka wywodzi się z klimatów baaardzo od nas dalekich. Ale upartość z jaką próbowała, osobiste wizyty w redakcji, wydają się zastanawiające – napisano.

W tekście zamieszczono screeny z prywatnych wiadomości wysyłanych przez Izabelę Pek dziennikarzowi wPolityce. Kobieta we wrześniu 2016 roku napisała, że wysłała swoje CV do redakcji i nawet przyszła na miejsce. Potem wysyłała kilka tekstów (m.in. o pierwszych komuniach) o dopytywała, czy zostaną opublikowane.

– Podkreślamy: nie bronimy zachowania posła Pięty, wynikającego z dotychczasowego opisu medialnego. Ocena jest jednoznaczna. Uważamy jednak, że opinia publiczna ma prawo poznać tę historię (raczej nie rodem z powieści Mniszkówny), skoro już stała się głośna, w całości – stwierdzono w artykule. Zaznaczono, że w „Fakcie” przedstawiono Izabelę Pek jako „niewinną dziewczynką, uwiedzioną i poznaną podczas spotkania politycznego”, podczas gdy chociażby z uwagi na jej rozbierane zdjęcia kobieta jest pewna siebie i świadoma swojej seksualności.

Stanisław Pięta na Niezalezna.pl: nie jestem kochany przez niemiecką, polskojęzyczną gazetę

W sobotę na Niezalezna.pl (to portal związany z „Gazetą Polską” i „Gazetą Polską Codziennie”) zamieszczono wywiad ze Stanisławem Piętą na temat ostatnich publikacji „Faktu”. Poseł przede wszystkim zaprzeczył, jakoby załatwiał Izabeli Pek pracę w Orlenie. – Nie wiedząc do końca, czy jest to osoba poważna chciałem sprawdzić, czy jest skłonna w ogóle podjąć jakąś pracę, więc weryfikowałem to w rozmowie, chciałem rozpoznać jej zainteresowanie w kwestii podjęcia pracy. Z internetowej, prywatnej rozmowy nie można wnosić, iż ja rzeczywiście podjąłem jakieś starania w tym kierunku – tłumaczył Pięta.

Dziennikarka przypomniała politykowi, że kobieta wcześniej próbowała zaskarbić przychylność m.in. Andrzeja Leppera i Marcina Horały, angażowała się też w kampanię wyborczą Andrzeja Dudy w 2015 roku. – Znałem ją z wcześniejszej aktywności w kampanii wyborczej, znałem ją z zaangażowania na rzecz Prawa i Sprawiedliwości i to wieloletniego zaangażowania – tak mnie informowano, tego też można było się dowiedzieć od ludzi z Wybrzeża, z którymi wcześniej weryfikowałem wiarygodność tej osoby. Byłem, jak się okazało, zbyt mało dociekliwy i za to teraz przychodzi mi płacić – stwierdził poseł PiS.

Zgodził się też z sugestią, że publikacje „Faktu” są związane z jego działalnością polityczną uderzającą w interesy Niemiec. Jako przykłady podał krytykę polityki niemieckiej w sprawie rurociągu Nord Stream II oraz aktywność w zespole poselskim zajmującym się reparacjami od Niemiec za straty wojenne. – Więc nie musiałem być szczególnie kochany przez niemiecką, polskojęzyczną gazetę – stwierdził Pięta, nawiązując do tego, że „Fakt” został założony przez polski oddział niemieckiego koncernu Axel Springer, który od kilku lat działa u nas jako joint venture ze szwajcarskim Ringierem.

Dodajmy, że politycy PiS często wytykają „Faktowi”, a także Onetowi i „Newsweekowi”, że są wydawane przez szwajcarsko-niemiecki koncern. – Uwaga fakenews Onetu! Z żartu robią poważną wypowiedź. Z tą manipulacją niemieckiego portalu chyba jednak pójdę do sądu. Niemieckie wydawnictwo z żartu (odpowiadałam m.in na pytanie o program cela plus) robi poważną wypowiedź. To jednak jest skandal – napisała Joanna Lichocka dwa tygodnie temu, kiedy Onet na podstawie depeszy PAP zrelacjonował jej wypowiedź o wprowadzeniu jednowładztwa Jarosława Kaczyńskiego.

– Staramy się cały czas rozmawiać i słuchać Polaków. Natomiast czymś innym są manipulacje medialne, które są realizowane na przykład przez taki niemiecki tabloid, który w Polsce wychodzi – stwierdził minister kultury Piotr Gliński w połowie maja na antenie RMF FM, zapytany o krytycznie publikacje tabloidów na temat niektórych działań rządu.

Niektórzy dziennikarze aktywni na Twitterze skrytykowali tłumaczenia Stanisława Pięty. – Poseł Pieta otrząsnął się z pierwszego szoku i zaczyna kontratak z pieśnią o niemieckiej prasie na ustach. Czy kiedyś doczekamy się polityka, który w podobnej sytuacji powie „przepraszam, zbłądziłem, proszę wszystkich o wybaczenie?” – zapytał Konrad Piasecki z Radia ZET. – Nie za dobrej zmiany. Ktoś w końcu musi to powiedzieć, reakcja PiS( jej brak) świadczy o tym ,że w partii boją się, że Pięta nie był jedynym – odpowiedział mu Radosław Gruca z „Faktu”.

– Pięta za swe kłopoty obwinia „niemiecką gazetę”. Piękny umysł – kpił Tomasz Lis z „Newsweeka”. – Poseł Pięta powinien zmienić doradców ds. PR – ocenił Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej”. – Przeczytałem tłumaczenia SP. Składanie się do kupy po wajchnięciu może potrwać trochę dłużej. Cóż, odpuszczam temat – zaznaczył Wojciech Mucha.

Poseł Pięta tłumaczy przyczyny „ataku na jego osobę”. Tak walczył przeciw Nord Stream 2, że mu ktoś do hotelu poselskiego o 3 w nocy niemiecką agentkę wpływu podrzucił. A on chciał jej tylko w pracy pomóc. Aha. pic.twitter.com/vyNHc9dNb5

— Marcin Makowski (@makowski_m) 2 czerwca 2018

wPolityce: Pięta wypowiedział się dla nas wcześniej niż dla Niezalezna.pl

Kilka godzin po zamieszczeniu wywiadu Niezalezna.pl ze Stanisławem Piętą na wPolityce.pl pojawiło się jego omówienie. Wytknięto w nim, że Niezalezna.pl zapowiadała rozmowę stwierdzeniem, że Pięta przerywa milczenie, podczas gdy trzy dni wcześniej wypowiedział się o tej sprawie dla wPolityce.pl.

– Niezalezna.pl podkreśla, że w tym wywiadzie poseł rzekomo ujawnia nieznane dotąd fakty. Czy tak jest w rzeczywistości? Niekoniecznie… – dodano. Zauważono też, że dziennikarka Niezalezna.pl nie zapytała posła PiS wprost o romans, tylko mówiła o rewelacjach tabloidu.

W odpowiedzi na Niezalezna.pl pojawił się tekst z komentarzem Doroty Kani, publicystki „Gazety Polskiej” i redaktor naczelnej Telewizji Republika. Zarzuciła ona, że „koledzy z prawicowych mediów” przyłączyli się do grillowania Stanisława Pięty.

– Jak możecie nam zarzucać, że chcemy wyjaśnić, czy rzeczywiście parlamentarzysta miał protegować swoją znajomą do spółek skarbu państwa? Dlaczego nas atakujecie, że nie piszemy o „romansie” posła Pięty? – zapytała Kania. – Nie piszemy z bardzo prostego powodu: romans (jeżeli miał miejsce) jest prywatną sprawą każdego człowieka, wraz ze wszystkimi jego konsekwencjami. Chyba że doszło do złamania prawa – na przykład przekazania wrażliwych danych, tajemnic, czy też innych przestępczych działań. A w tym przypadku nie ma nawet cienia poszlak, że do tego doszło – wyjaśniła.

– Dlatego koleżankom i kolegom z wpolityce.pl polecam lekturę Pisma Świętego, a zwłaszcza fragmentu mówiącego o tym, że kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień – dodała Kania.

Do jej słów szybko odniosła się Marzena Nykiel, redaktor naczelna wPolityce.pl. – Romans posła jest sprawą prywatną? I to prawicowego? Jakoś nie widziałam, by koledzy redaktorzy kierowali się tą sprawą w przypadku Madery. I do tego to wybiórcze traktowanie Pisma Świętego. Przecież nawet hipokryzja ma swoje granice. Szanujmy się! – stwierdziła na Twitterze. – Pełna zgoda – poparł ją Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”.

Romans posła jest sprawą prywatną? I to prawicowego? Jakoś nie widziałam, by koledzy redaktorzy kierowali się tą sprawą w przypadku Madery. I do tego to wybiórcze traktowanie Pisma Świętego. Przecież nawet hipokryzja ma swoje granice. Szanujmy się! pic.twitter.com/4tt6GrwSAx

— Marzena Nykiel (@MarzenaNykiel) 2 czerwca 2018

Podobnych opinii pojawiło się więcej. – „Nasi” są bezgrzeszni, a nawet jeśli grzeszą, są lepsi od ich najbardziej cnotliwych. A w ogóle to prywatna sprawa i nikomu nic do tego. Amen. 🙂 – napisał Stanisław Janecki z „Sieci”. – Romans czynnego polityka nigdy nie jest jego prywatną sprawą, zwłaszcza, gdy wiąże się z jakimś przekroczeniem norm – a zdrada małżeńska dla większości ludzi tym właśnie jest. Bardzo przykre, że trzeba mówić rzeczy tak oczywiste – stwierdził Rafał Ziemkiewicz z „Do Rzeczy”. – Bądźmy uczciwi w sprawie posła Piety. Diwa szukała tenora, aż znalazła. A kiedy nie chciał już z nią śpiewać, wlazła na scenę i się poskarżyła widowni. Diwa to diwa, zdziwienia nie ma. Ale tenor powinien przejść do sekcji gimnastycznej. Po pierwsze – przestanie śpiewać… – skomentował Krzysztof Feusette z „Sieci”.

Z kolei Marcin Makowski i Wojciech Wybranowski z „Do Rzeczy” zwrócili uwagę, że Niezalezna.pl nie krytykowała, kiedy w przeszłości inne media opisywały relacje osobiste różnych polityków, a nawet sama ujawniała takie informacje. – „Dlaczego nas atakujecie, że nie piszemy o „romansie” posła Pięty? Nie piszemy z bardzo prostego powodu: romans (jeżeli miał miejsce) jest prywatną sprawą każdego człowieka” – mówi Dorota Kania broniąc wywiadu na Niezależnej. No chyba, że to romans na opozycji, prawda? – napisał Makowski.

– Staram się nie być hipokrytą (nie zawsze wychodzi), więc mam mdłości, gdy widzę, ze 1. za obronę „prywatności” posła Pięty zabrał się portal, który „ujawniał” romanse partnera Biedronia. (Screen). Ale 2. – tak samo mnie mdli, gdy widzę wzmożenie moralne tych, którzy burzyli się, że naruszenie prywatności poseł Grodzkiej, gdy „ Sieci” pisało o jej podwójnym zżyciu. Tu hipcie i tu hipcie. I jest to jedyne zdanie ode mnie w całej tej sprawie, bo absolutnie mam gdzieś kto, gdzie i w jakiej pozycji z kim sypia – dodał Wojciech Wybranowski.

Staram się nie byc hipokrytą (nie zawsze wychodzi), więc mam mdłosci, gdy widzę, ze 1. za obronę „prywatnosci” posła Pięty zabrał się portal, ktory „ujawnial” romanse partnera Biedronia. (Screen). Ale 2. – tak samo mnie mdli, gdy widzę wzmozenie moralne tych, ktorzy burzyli 1/2 pic.twitter.com/foJyLC933C

— Wojciech Wybranowski (@wybranowski) 2 czerwca 2018

Publicyści „Gazety Polskiej” i „Sieci” spierają się od dwóch lat

Dziennikarze związani z „Gazetą Polską” i ci z „Sieci” i wPolityce.pl od wielu miesięcy spierają się przy różnych okazjach, zwłaszcza w przypadku nieoczekiwanych zmian w obozie rządzącym. Kiedy w sierpniu 2016 roku Rada Mediów Narodowych odwołała Jacka Kurskiego z funkcji prezesa Telewizji Polskiej (początkowo wydawało się, że definitywnie, ale po kilku godzinach odroczono wejście w życie uchwały do rozstrzygnięcia konkursu, w którym Kurski utrzymał to stanowisko) paru publicystów „Sieci” natychmiast skrytykowało tę decyzję, za to Tomasz Sakiewicz zarzucił prezesowi TVP, że rozmontowuje zespół Telewizji Republika. W odpowiedzi Marek Pyza stwierdził, że pracownicy sami odchodzą z TV Republika, bo nie są tam doceniani, natomiast Jerzy Targalski zasugerował, że Michał Karnowski i Grzegorz Bierecki poprzez swoją spółkę Syssitia będą produkować programy dla TVP, czemu Karnowski stanowczo zaprzeczył.

W listopadzie 2016 roku Tomasz Sakiewicz skrytykował „Wiadomości” za niepodanie uzyskanych przez „Gazetę Polską Codziennie” informacji o wynikach sekcji zwłok Lecha i Marii Kaczyńskich oraz za promowanie braci Karnowskich. – Odpowiedzialność i rozsądek nie polega na jeździe po Marzenie Paczuskiej, bo newsa nie puściła. Słabe – skomentował to Michał Karnowski. Niebawem w „Sieci” negatywnie oceniono artykuł „GPC” o katastrofie smoleńskiej, a Jacek Karnowski skrytykował tekst Niezależna.pl informujący o objęciu nowej funkcji w Telewizji Polskiej przez jego żonę Justynę Karnowską.

Z kolei w kwietniu ub.r. Piotr Lisiewicz z „Gazety Polskiej” zarzucił publicystom „Sieci” i wPolityce.pl koniunkturalizm oraz nadmierne krytykowanie Antoniego Macierewicza m.in. w kontekście zamieszania wokół Bartłomieja Misiewicza. W odpowiedzi Michał Karnowski wytknął „Gazecie Polskiej” 6 mln zł dotacji na Puszcza.tv i nieuzasadnione próby kształtowania strategii PiS. – Po tym co się stało, straciłem wiarę w nawrócenie tych ludzi – napisał Tomasz Sakiewicz o braciach Karnowskich.

W czerwcu ub.r. w sondzie na wPolityce.pl wytknięto Tomaszowi Sakiewiczowi, że znów zaatakował ten portal, tym razem w wywiadzie w Wirtualnej Polsce. W jednym z prześmiewczych wariantów odpowiedzi stwierdzono, że Sakiewicz chce zostać „jakimś Michnikiem prawicy”.