Z wielkim zaskoczeniem przeczytałem, że prezydent Marcin Krupa uważa, że o lokalnych sprawach powinny decydować lokalne społeczności. Przygotowując się do rozprawy w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Gliwicach, zgromadziłem fakty. Właśnie fakty w tej sprawie sprawiają, że ktoś mija się z prawdą.
Po pierwsze, nie jest prawdą, że zmiana nazwy placu Wilhelma Szewczyka zaskoczyła Prezydenta Marcina Krupę. Już w kwietniu 2017 roku, Pan Jarosław Wieczorek Wojewoda Śląski napisał do Prezydenta Marcina Krupy, że powinien zmienić nazwę placu Wilhelma Szewczyka. W maju 2017, Prezydent Marcin Krupa poinformował Wojewodę, że ma wątpliwości, czy Wilhelm Szewczyk podpada pod ustawę dekomunizacyjną.
Jeszcze wtedy Prezydent Marcin Krupa miał czas, aby zapytać katowiczanki i katowiczan, czy ich zdaniem Wilhelm Szewczyk symbolizuje komunizm. Chociaż nie zgadzam się z Jego sposobem konsultowania z mieszkańcami spraw ważnych dla społeczności lokalnych, to mógł przynajmniej zawiesić ankietę na platformie konsultacji społecznych. Niestety, nie przypominam sobie, aby odbyła się nawet taka namiastka konsultacji z mieszkańcami.
Po drugie, nie pamiętam, aby Pan Prezydent pytał mieszkanki i mieszkańców Katowic o zdanie, gdy w marcu 2016 roku nadawano nazwę placowi Wilhelma Szewczyka w dzisiejszym kształcie. Wtedy, przedstawiciele mieszkańców, Rada Miasta Katowice przyjęła jednogłośnie nazwę dla tego miejsca.
Można było wtedy poradzić się mieszkańców. Dobry gospodarz miasta jest otwarty na zdanie innych i gotowy do korekty własnego punktu widzenia. Można było zorganizować referendum lokalne lub panele obywatelskie, czy konsultacje społeczne. Gdy chcesz wiedzieć, jak ma nazywać się jeden z centralnych placów w mieście, to zapytaj mieszkańców, którzy codziennie z niego korzystają.
Po trzecie, kiedy jako strona społeczna wystąpiliśmy do Prezydenta Miasta Katowice w trybie dostępu do informacji publicznej o treść skargi, którą złożył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach na zarządzenie zastępcze Jarosława Wieczorka Wojewody Śląskiego, otrzymaliśmy odmowną odpowiedź.
Dostęp do informacji publicznej jest konstytucyjnie chronionym prawem obywatela. Ogólną zasadą jest bowiem dostęp do informacji. Wszelkie wyjątki od tej zasady powinny być zatem formułowane w sposób wyraźny, a wątpliwości powinny przemawiać na rzecz dostępu do nich. Zgodnie z Konstytucją RP, obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów. Ograniczenie prawa do informacji jest bardzo precyzyjnie uregulowane.
W końcu, kiedy sąd dopuścił partnera społecznego do udziału w postępowaniu na prawach strony, Prezydent Marcin Krupa zaczął publicznie deklarować chęć słuchania mieszkańców w sprawie zmiany nazwy placu Wilhelma Szewczyka w Katowicach. Niestety, poza publicznie składanymi deklaracjami, tej współpracy z jedynym sojusznikiem na sali sądowej w tej sprawie, nie było.
W trybie kontroli obywatelskiej zdobyliśmy możliwość uzupełnienia skargi miasta Katowice o dodatkowe zarzuty. Aby uzupełnić skargę miasta Katowice oraz poznać stanowisko Wojewody Śląskiego musieliśmy ją poznać. Niestety miasto z nami nie współpracowało. Musieliśmy samodzielnie jechać do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach i prosić o udostępnienie akt sprawy. Tak naprawdę treść skargi miasta oraz odpowiedź wojewody na skargę miasta poznaliśmy dopiero na dwa tygodnie przed rozprawą. W ciągu tygodnia przygotowaliśmy argumentację, którą podzielił sąd.
Tak się weryfikuje fake newsy
W dobie mediów społecznościowych łatwo zająć stanowisko i odwrócić kota do góry ogonem. Sęk w tym, człowiek myślący szybko potrafi zweryfikować fake newsy. W sprawie zmiany nazwy placu Wilhelma Szewczyka fakty są jednoznaczne. Otóż był taki czas, kiedy Prezydent Marcin Krupa mógł zapytać mieszkańców o zdanie i tego nie zrobił. Był również taki moment, kiedy mieszkańcy pytali, a Prezydent nie chciał współpracować. Kłamstwo ma krótkie nogi.
Patryk Białas, stowarzyszenie BoMiasto