AFP zapewnia, że nie zniekształciła wypowiedzi Pawła Pawlikowskiego

Paweł Pawlikowski

Agence France-Presse wystosowała oświadczenie dotyczące wywiadu udzielonego agencji przez reżysera Pawła Pawlikowskiego w Cannes, gdzie miały paść słowa o „czarnej liście” dzieł, których „nie należy wspierać”.

Oświadczenie AFP ukazało się wyłącznie na łamach środowej „Gazety Wyborczej”. W rozmowie z „Presserwisem” Michel Viatteau, dyrektor biura AFP w Warszawie, tłumaczy, iż chodzi o „uściślenie” słów, które padły w opublikowanym dzień wcześniej wywiadzie „Wyborczej” z Pawlikowskim. Emilia Dłużewska pytała Pawlikowskiego o jego wypowiedź dla AFP z dnia 11 maja 2018 roku „o tym, że w Polsce panuje cenzura”. Pawlikowski zaprzeczył: „AFP sparafrazowało moje wypowiedzi w taki sposób, że je przekłamało”.

– To efekt postawienia pytania w kontekście innych polskich doniesień, w których niektóre fragmenty udzielonego AFP wywiadu zostały przedstawione niewłaściwie – tłumaczy Viatteau. – Nasze oświadczenie to reakcja na to, że w Polsce w rozmaitych mediach ukazały się nieścisłe interpretacje tego, co powiedział AFP Pawlikowski – dodaje Viatteau.

Dyrektor polskiego biura AFP podkreśla, że słowo „cenzura” w ogóle nie zostało użyte w oryginalnej francuskiej depeszy AFP z 11 maja, natomiast w wersji angielskiej tekstu pojawia się wyłącznie jako część komentarza redakcyjnego. – Mieliśmy o tym dyskusję w redakcji i można się było obejść bez słowa „cenzura”, jednak nie zostało ono użyte bezzasadnie. Problem tkwi w tym, jak inaczej jest rozumiane jest to pojęcie w Polsce, gdzie jednoznacznie kojarzy się z biurem działającym dawniej przy ulicy Brackiej w Warszawie – przyznaje Viatteau.

Oryginalna depesza AFP z wypowiedziami Pawlikowskiego o „czarnej liście” i o ograniczeniach, jakie miały spotkać film „Ida” w TVP i w polskich instytucjach kulturalnych za granicą, wywołała poruszenie w polskich mediach. Jako jeden z pierwszych powołał się na nią Onet, który napisał, że reżyser „cenzurę w naszym kraju porównał do tej panującej w czasach PRL-u”.

Tymczasem Ewa Puszczyńska, producentka filmu Pawlikowskiego „Zimna wojna”, oświadczyła, że słowa Pawlikowskiego pochodzą z wypowiedzi dla polskich mediów sprzed dwóch lat. Do sprawy odniosła się również Telewizja Polska, Polski Instytut Sztuki Filmowej i minister kultury Piotr Gliński, dementujący istnienie listy niepożądanych artystów. Część mediów, m.in. „Do Rzeczy”, uznała, że mogło dojść do zmanipulowania wypowiedzi reżysera.

W rozmowie z „Wyborczą” Pawlikowski utrzymał swoje słowa: „Zarówno w TVP, jak w [podlegających MSZ] Instytutach [Polskich] istnieją nieoficjalne listy, których nie należy wspierać”. Polskiemu rządowi zarzucił „zapędy autorytarne” i stosowanie „cenzury ekonomicznej” na przykładzie odebrania przyznanej dotacji festiwalowi Dialog, który zaprosił „Klątwę”. Zaprzeczył natomiast, by sam był na „ogólnopaństwowej czarnej liście”.

AFP podkreśla, że „stosuje się do bardzo jasnych reguł neutralności i ścisłości”, a ponadto „wszystkie wypowiedzi cytowane w cudzysłowie odpowiadają nagraniu wideo z rozmowy” z Pawlikowskim.