W czerwcu 2021 r. wiadomości wykradzione z prywatnej poczty mailowej Michała Dworczyka zaczął publikować na komunikatorze Telegram serwis „Poufna Rozmowa”. Była to korespondencja m.in. z politykami, w tym z otoczenia premiera Morawieckiego. W mailach co najmniej kilka razy pojawiały się także wątki dotyczące domniemanej współpracy polityków obozu władzy i dziennikarzy, zarówno mediów sprzyjających, jak i krytykujących PiS.
Po jednym z wycieków z pracą w redakcji „Faktów” pożegnał się Krzysztof Skórzyński z TVN. Głośnym echem odbiła się też ujawniona w rzekomym mailu domniemana prośba ekipy Morawieckiego do grupy dziennikarzy politycznych o możliwe postawy premiera ws. wyjazdu do Izraela na szczyt Grupy Wyszehradzkiej. Doradzić mieli mu Jacek Karnowski, Michał Kolanko, Piotr Gociek i Katarzyna Gójska-Hejke.
Oskarżeni ws. skrzynki Dworczyka mieli hasła z internetu
Według gazety, trójka podejrzanych dostała się do maila ministra w czerwcu 2021 r., korzystając z haseł znalezionych w internecie.
Rzeczpospolita” podkreśla, że trzej podejrzani włamali się na pocztę ówczesnego ministra, gdy na Telegramie wykradzione treści ze skrzynki pojawiały się już od kilkunastu dni. Nie oni są zatem sprawcami włamania – zaznacza gazeta.
Według jej informacji, pierwszy przyznał się, że wszedł do poczty Dworczyka, korzystając z wykradzionych loginów i haseł z ciekawości, czy dane dostępowe, jakie pojawiły się na jednym z hakerskich forów, zadziałają. Drugi miał zeznać, że nie pamięta wydarzeń objętych zarzutem, a trzeci nie przyznał się. Według ustaleń „Rz” zarzuty usłyszeli dwa lata temu, od tego czasu prokuraturze nie udało się znaleźć innych osób, które wchodziły na skrzynkę ministra.
Gazeta, powołując się na warszawską prokuraturę okręgową, pisze, że brak dowodów, by podejrzani się znali, nie znaleziono też dowodów, aby którykolwiek z nich zrobił użytek z włamania do skrzynki mailowej i przechowywanej tam korespondencji. Nie ustalono także, aby komukolwiek przekazali informacje pochodzące z tej skrzynki.
Zarzut jaki usłyszeli mówi natomiast o „pozyskaniu danych, umożliwiających nieuprawniony dostęp do informacji przechowywanych w systemie informatycznym poczty elektronicznej”.
„Rzeczpospolita” przypomina, że loginy i hasła do skrzynek mailowych, w tym w tym do maili Dworczyka i jego rozmówców, pojawiły się w sieci w lutym 2021 r. w efekcie gigantycznego wycieku takich danych.
Rząd Mateusza Morawieckiego nie komentował wycieków „Poufnej Rozmowy” twierdząc, że za atakiem stoją służby rosyjskie, którym nie należy pomagać w destabilizacji kraju. Nie potwierdził ani nie zaprzeczył prawdziwości korespondencji. Prawdziwość pojedynczych maili potwierdzili były wicepremier Jarosław Gowin, minister aktywów państwowych Jacek Sasin oraz europoseł Patryk Jaki. Ostatecznie na prośbę rządu Telegram usunął “Poufną Rozmowę”, kolejne maile publikowano w innych miejscach.