Czarne chmury nad Filipem Chajzerem

"Przypiął sobie łatkę patocelebryty"

Filip Chajzer na konferencji zapowiadającej galę Fame MMA

Droga Filipa Chajzera jest pełna zakrętów. Przez lata był twarzą telewizji TVN, dziś idzie w kierunku gal Fame MMA i wywołuje coraz większe kontrowersje. – Sam sobie przypiął łatkę patocelebryty – uważa Joanna Niemiec z LoveBrands Group. Adam Mitura z InPlus Media dodaje: „To doskonały przykład, że nic nie jest dane raz na zawsze i o wizerunek trzeba dbać”.

Jak informowaliśmy, Filip Chajzer weźmie udział w najbliższej gali federacji freak-fightowej Fame MMA. 31 sierpnia br. na Stadionie Narodowym w Warszawie stoczy walkę z z youtuberem Tomaszem „Gimperem” Działowym.

Podczas konferencji zapowiadającej galę Chajzer przyznał, że był uzależniony od narkotyków. – Czy boję się tej walki? Odpowiem ci, że nie, bo przy całym szacunku do tego chłopaka naprzeciwko mnie, walka z nim to trochę jak paproch. Byłem ćpunem, waliłem kokę hardcorowo. W najtrudniejszym momencie co sześć minut, taki był interwał. Każda sekunda staje się wiecznością – powiedział.

Wcześniej Filip Chajzer potwierdził nam, że jego fundacja „Taka Akcja” kończy działalność. – Zamykam ten etap w życiu – przekazał. Portal Goniec informował, że Chajzer nie wypłacił matce śmiertelnie chorego dziecka wszystkich środków, jakie zebrała na leczenie chłopca jego fundacja.

Ekspertka: Zawsze miał pozytywny odbiór, ale to krok za daleko

Zdaniem ekspertów od PR-u, ostatnie miesiące wpłynęły negatywnie na wizerunek Filipa Chajzera. – Filip zawsze miał pozytywny odbiór społeczny, a nawet gdy podejmował decyzje budzące kontrowersje, to nie tracił tej sympatii całkowicie. Miał i ma grono odbiorców, którzy go bronią. To dowód na to, że mimo licznych wizerunkowych potknięć wciąż budzi sympatie. Żałuję jednak, że do takich potknięć dopuszcza, bo od lat starał się także robić dużo dobrego: angażował się w akcje charytatywne, z powodzeniem wspierał swoim wizerunkiem szczytne cele. Teraz z pewnością będzie mu dużo trudniej, bo decydując się na start w Fame MMA sam sobie przypiął łatkę patocelebryty. Decyzja ta to już krok za daleko. Miał okazję dawać dobry przykład innym, a idąc w obecnym kierunku traci glejt na bycie osobą godną naśladowania – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Joanna Niemiec, wiceprezes i główny strateg LoveBrands Group.

Adam Mitura uważa, że Filip Chajzer to doskonały przykład tego, że nic nie jest dane raz na zawsze i o wizerunek trzeba dbać. – Jego budowanie i utrzymanie nie jest sprawą wcale prostą. Wymaga przede wszystkim jasnego określenia celu, strategii, konsekwencji w jej realizacji, spójności w działaniach, a tych wszystkich elementów zabrakło – przekazał nam ekspert InPlus Media.

I dodaje: „Przykład takiej niekonsekwencji widać choćby ostatnio. W rozmowie z Wojewódzkim i Kędzierskim Filip zaprzecza, by miał kiedykolwiek wziąć udział w Fame MMA, po czym kilka miesięcy później okazuje się, że jednak w walce udział weźmie. I raz mówi, że robi to dla pieniędzy, by zarobić na mieszkanie, innym razem, by uświadamiać ludzi, że narkotyki są złe. Te przekazy są kompletnie niespójne i sprawiają, że jest niewiarygodny dla opinii publicznej. Inna rzecz, że nawet jeśli uwierzymy w jego antynarkotykową misję, to z pewnością są lepsze sposoby na dotarcie z ważnym komunikatem do odbiorców niż format Fame MMA, który – umówmy się – raczej edukacji odbiorców nie sprzyja.”

W zeszłym roku w podcaście Kuby Wojewódzkiego i Piotr Kędzierskiego w Onet Audio Filip Chajzer mówił: „Nie walczę! Daj mi spokój… Jeszcze jakaś godność jest mniej więcej potrzebna”.

Problemy z wizerunkiem Chajzera

Dziennikarz skomentował to zamieszanie w ostatnim wpisie: „Piszą też, że mówiłem u Wojewódzkiego, że nie przyjmę takiej propozycji, bo trzeba mieć godność. No to patrzcie – zmieniłem zdanie. I co ? I nic. Znalazłem się w takim momencie życia, że propozycja od FAME MMA wydała się w czerwcu tak oczywista jak to, że rano wstanie słońce. I dla mnie też wstało.”

Joanna Niemiec widzi w tym próbę walki o wizerunkową wolność. – Nagromadzenie decyzji o uzewnętrznianiu się w wielu kwestiach świadczy o tym, że być może odczuwa potrzebę uzyskania pewnego rodzaju wizerunkowej wolności. Komentując krytyczne uwagi pod swoim adresem, a zwłaszcza dotyczące swoich wcześniejszych zapewnień, że uważa udział w Fame MMA za coś dla ludzi bez godności, powiedział: „No to patrzcie – zmieniłem zdanie i co ? I nic. Jest perfect”. Tym samym wprost mówi, że chce mieć prawo do podejmowania decyzji, nawet jeśli one mogą szkodzić jego wizerunkowi – zauważa ekspertka.

I dodaje: „Niestety, mam dla Filipa złą wiadomość: osoby publiczne nigdy nie będą miały całkowitej wolności wizerunkowej. Ich decyzje będą publicznie omawiane, a jeśli zostaną ocenione źle, to to będzie miało wpływ zarówno na ich zawodowe losy, jak też i na ich moc sprawczą we wspieraniu szczytnych idei i celów. Celebryta decydując się na krok w kierunku patocelebryctwa, a tym jest zgoda na udział w Fame MMA, musi pogodzić się z pewną stratą. Jakie będą konsekwencje ostatnich działań Filipa? Na pewno straci szanse na wiele współprac reklamowych, ale także będzie mniej skuteczny, jako twarz akcji charytatywnych. Pozostaje mu oczywiście wolność oceny, czy decyzja ta była warta poniesionych strat.”

Adam Mitura uważa, że Filip Chajzer musi mierzyć się z problemami, do jakich sam doprowadził. – Utalentowany showman, jedna z najbardziej wyrazistych postaci polskiej sceny medialnej, która wydawałoby się zna doskonale mechanizmy jakimi rządzą się media, wielokrotnie potknął się i popełnił wiele kardynalnych wizerunkowych błędów – od braku empatii, wyczucia odbioru sytuacji przez odbiorców po medialną wszechobecność, język komunikacji i poczucie wyższości. Te błędy uszłyby płazem w gronie znajomych, ale osobom będącym na świeczniku, szczególnie takim, które roszczą sobie prawo do pokazywania innym właściwego kierunku i kursu, już nie. Błędy oczywiście może popełnić każdy, ale należy wyciągać z nich wnioski. Tu tego ewidentnie zabrakło – wskazuje.

Może wrócić do dziennikarstwa?

W połowie ub.r. Filip Chajzer po kilkunastu latach współpracy pożegnał się z grupą TVN, w której przez ostatnie kilka lat był w gronie gospodarzy „Dzień dobry TVN”. Od września do grudnia ub.r. był związany z Radiem ZET, prowadził tam razem z Agnieszką Kołodziejską sobotnią audycję „Na luzie w Radiu ZET”. Wiosną br. wystąpił w show „Taniec z Gwiazdami. Dancing with the Stars” w Polsacie, ale szybko z niego odpadł. Nie dostał w stacji żadnego programu.

Czy po ostatnich zawirowaniach wokół Chajzera możliwy jest jeszcze jego powrót do poważnych mediów? – Myślę, że będzie mu ciężko wrócić do poważnych mediów. Z drugiej strony nie widzę też, by chciał w ogóle myśleć o sobie w roli dziennikarza. Ten zawód jest związany z reprezentowaniem danej redakcji, programu. Myślę, że media nie będą chciały ryzykować by Filip Chajzer został twarzą danej audycji czy firmy. Po tej walce właściwie będzie musiał zaczynać od zera, zyskać na nowo wiarygodność w oczach sponsorów. Sam fakt udziału w podobnej gali odbije się na nim niekorzystnie. Myślę, że wiele gwiazd polskiego showbiznesu nie zdecydowałoby się dołączyć do takiego wydarzenia. Można wiele stracić na gruncie wizerunkowy – mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Marta Rodzik, ekspert ds. PR.

Joanna Niemiec widzi dla Filipa Chajzera szansę w branży medialnej, ale ta wynika głównie ze zmiany charakteru współczesnego dziennikarstwa. – Nie wiem, czy ostatnie ruchy przekreślają jego możliwość powrotu do poważnego dziennikarstwa. Należałoby bowiem doprecyzować, czym są „poważne dziennikarstwo” i „poważne media”. Dziś redakcje kierują się innymi standardami niż kiedyś. 20 lat temu liczące się media zapewne odcięłyby się od osoby, która otwarcie przyznaje się do zażywania narkotyków, czy też bierze udział w patologicznych spektaklach rozrywkowych, uznając, że współpraca z nią będzie im szkodzić. Obecnie jednak nawet cenione media zaczynają ocierać się o prowokację, czego dowodem są chociażby clickbaitowe tytuły, które często wprowadzają w błąd. Być może ostatnie decyzje Filipa wcale ich nie odstraszą, a wręcz przeciwnie – uznają, że to „gorące” nazwisko, które przyciągnie uwagę, zwłaszcza młodszych odbiorców – uważa.

Adam Mitura uważa, że szefowie redakcji będą obawiali się zatrudnić Filipa Chajzera. – Ma wiele twarzy: błyskotliwego reportera, społecznika, zagubionego narkomana, biznesmena, miłośnika kebabów, człowieka po przejściach, niespełnionego męża i partnera, za moment dojdzie zapewne jeszcze twarz sportowca, który odmienia swoje życie. Trudno się w takiej sytuacji odbiorcom utożsamić z nadawcą treści – oni zwyczajnie gubią się w tym nadmiarze komunikatów.

Zawirowania, a biznes gastronomiczny

W kwietniu br. podawaliśmy, że Chajzer otworzył swój lokal typu street food. To budka z kebabem pod nazwą “Kreuzberg Kraft Kebap”, która stanęła w Warszawie. Czy jego ostatnie wypowiedzi oraz zachowania mogą wpłynąć na biznes kebabowy?

– Działania Filipa Chajzera wywołują wiele kontrowersji, a będzie jeszcze gorzej, gdy nadejdzie sama walka, w której weźmie udział. Na pewno musi pilnować, gdzie i jak się wypowiada, bo inaczej będzie to miało wpływ na jego odbiór. Zwłaszcza teraz, gdy poszedł w zupełnie innym kierunku, dalekim od dziennikarstwa, a otworzył biznes gastronomiczny – wskazuje Marta Rodzik.

Jej zdaniem Chajzer już na początku działalności poczynił pewne błędy. – Infuencerzy wypowiadali się niezbyt pozytywnie na temat jego posiłków, mam tu na myśli m.in. Książulo. A pamiętajmy, że on pozostaje zwykle szczery w swoich ocenach, nie krytykuje bez powodu. Chajzer nie odniósł się do tego należycie, musiał przepraszać tiktokera. Dziś zaś dochodzi kolejne zamieszanie wokół niego, w tym zapowiadana gala Fame MMA. Na płaszczyźnie biznesowej jestem ciekawa, jakie firmy Chajzer będzie reklamował podczas tej walki? Wiele osób korzysta bowiem w takich sytuacjach z reklam umieszczonych na własnym ciele. Czy będzie promował swój kebab? A może inne podmioty i w ten sposób dodatkowo zarobi? – kończy ekspertka.