Posłanki Polski 2050 przeprowadziły interwencję polską w Krajowej Radzi Radiofonii i Telewizji. Regulator wydał oświadczenie, w którym informuje, że takie kontrole nie są zgodne z prawem. Z kolei przewodniczący KRRiT Maciej Świrski w liście dotyczącym wniosku o postawienie go przed Trybunałem Stanu, uspokajał pracowników Rady.
W czwartek posłanki Aleksandra Leo i Barbara Oliwiecka udały się do siedziby KRRiT, domagając się informacji dotyczących pieniędzy z abonamentu radiowo-telewizyjnego. Są one przekazywane tylko dwóm spółkom: Radiu Dla Ciebie i Radiu Poznań. Regulator w lutym zdecydował o przekazaniu środków do depozytu sądowego. Teraz twierdzi, że musi zostać wyczerpana droga sądowa, aby pieniądze mogły trafić do spółek.
Zemsta polityczna?
Na środki abonamentowe nie mogą więc liczyć dwaj główni beneficjenci – Telewizja Polska i Polskie Radio. Ostatnio prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez przewodniczącego Świrskiego. Chodzi o blisko 70 mln zł, które nie trafiło do Polskiego Radia.
Posłanka Leo na konferencji prasowej po wizycie w KRRiT stwierdziła, że niewypłacanie środków abonamentowych to „czysta złośliwość”. – Wygląda to na zemstę polityczną przewodniczącego KRRiT na Koalicji 15 października. Niestety, te działania, dotykają przede wszystkim pracowników i współpracowników mediów publicznych oraz ich rodzin, którzy od stycznia nie dostają pieniędzy – napisała na portalu X (dawniej Twitter).
Parlamentarzystki w KRRiT rozmawiały z radcą prawnym regulatora. – Bardzo chętnie opowiadał już o tym, że środki te zostały z abonamentu wstrzymane tylko dlatego, że te rozgłośnie nie realizują swoich misji, ponieważ zostały postawione w stan likwidacji – relacjonowała Leo. Posłanki nie uzyskały informacji, jaka kwota znajduje się w chwili obecnej na depozytach sądowych. Zapowiedziały powołanie Parlamentarnego Zespołu ds. mediów publicznych, który dalej będzie badał sprawę i dokonywał interwencji.
KRRiT odpiera zarzuty
W piątek regulator opublikował na stronie internetowej stanowisko pod tytułem „Komunikat KRRiT w sprawie rzekomej kontroli poselskiej”. – 16 maja Panie Poseł z Polska 2050: Aleksandra Leo oraz Barbara Oliwiecka, na swoje żądanie spotkały się z prawnikami KRRiT. Dyrektor Departamentu Prawnego KRRiT udzielił wyczerpujących odpowiedzi na pytania Posłanek, dotyczące konieczności ochrony środków publicznych z abonamentu przez ich przekazywanie podmiotom w likwidacji za pośrednictwem depozytów sądowych – poinformowała KRRiT.
Dalej zasugerowano, że działania parlamentarzystek są nielegalne. – W tym kontekście należy przypomnieć, że posłowie, z mocy ustawy, nie mają prawa kontrolować instytucji konstytucyjnych, a jedynie rządowe i samorządowe. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest konstytucyjnym organem kontroli państwowej wymienionym w rozdziale IX Konstytucji RP – wyjaśniła Rada.
KRRiT zauważyła, że posłanki akceptują postawienie w likwidacji mediów publicznych, aby obejść przepisy dotyczące powoływania władz mediów publicznych. – Departament Prawny KRRiT ze zdumieniem odnotował, że Panie Poseł akceptują fakt instrumentalnego otwarcia procesu likwidacji mediów publicznych przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (organ właścicielski), bez zamiaru jego zakończenia, czyli działalność pozorną, sprzeczną z prawem – stwierdził regulator.
List przewodniczącego Świrskiego
Trwa zbiórka podpisów nad wnioskiem o postawienie przewodniczącego Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Na 50 stronach były minister kultury i dziedzictwa narodowego zarzuca mu m.in. wstrzymywanie środków abonamentowych, brak bezstronności wobec karanych wysokimi grzywnami mediów komercyjnych, takich jak TVN i TOK FM oraz nierealizowanie niektórych czynności statystycznych, jak pomiar odbioru stacji telewizyjnych.
„Presserwis” dotarł do listu przewodniczącego Świrskiego do pracowników biura KRRiT. Stwierdził w nim, że stawiane mu zarzuty są „bezpodstawne”. Zapewnił osoby pracujące w Radzie, że „sytuacja jest pod kontrolą”. – W tej chwili to sąd decyduje o tym, czy pieniądze z abonamentu są oddawane w godne ręce, a nie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji – zauważył. Jego zdaniem łamałby prawo wypłacając środki przed uprawomocnieniem się wpisów w Krajowym Rejestrze Sądowym. Szef KRRiT ocenia, że mamy do czynienia z bezprecedensową próbą zastraszania konstytucyjnego organu państwowego. Zauważa, że trwa kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego. Bierze w niej udział m.in. były minister Sienkiewicz.