Oni tak szybko odchodzą

Dziennikarski styl życia zbiera żniwo

Trauma zaczyna się, kiedy trzeba poinformować o śmierci 30- czy 40-latka. A takich jest coraz więcej

Śmierć i choroby koszą po równo, niezależnie od zawodu i statusu społecznego. Ale u dziennikarzy jest większe prawdopodobieństwo zgonu w młodym wieku.

W czerwcu tego roku media, nie tylko polskie, obiegła wiadomość o śmierci Pawła Kotwicy – dziennikarza sportowego, specjalisty od piłki ręcznej. Śmierć głośna, bo doszło do niej w czasie finału Ligi Mistrzów. Na boisku Barlinek Industria Kielce walczył z SC Magdeburg o mistrzostwo, a na trybunach ratownicy walczyli o przywrócenie akcji serca dziennikarza. Nie udało się. Na boisku również.

Paweł Kotwica miał 51 lat, czyli jak na współczesne standardy był w kwiecie wieku. Stanisław Wróbel, jego redaktor naczelny w kieleckim „Echu Dnia”, a wcześniej szef działu sportu, przyznaje, że Kotwicę pokonał dziennikarski tryb życia. – Brak ruchu, stres, tusza – wszystko się na to złożyło – wyjaśnia. I dodaje, że Kotwica, z którym prywatnie dzielił pasję do piłki ręcznej, już wcześniej miał problemy ze zdrowiem.

NAJTRUDNIEJ WPISAĆ WIEK

Każdego żal. Jednak kiedy czytamy tekst zaczynający się od słów „Nie żyje…”, jakoś łatwiej przyjmujemy, gdy zmarły przekroczył 80 lat. Im niższa cyfra z przodu, tym trudniej wpisać wiek. Trauma zaczyna się, kiedy trzeba poinformować o śmierci 30- czy 40-latka. A takich jest coraz więcej.

Łukasz Owsiany, dziennikarz TVP3 Wrocław, miał 31 lat. Zmarł 17 października ub.r. po wielomiesięcznej śpiączce. Zaczęło się w czasie lipcowego urlopu nad Bałtykiem. Owsiany zaczął skarżyć się na silny ból głowy, a potem stracił przytomność. Lekarze stwierdzili udar. Choć utrzymano go przy życiu, zapadł w śpiączkę, z której już się nie obudził.

32 lata przeżył dziennikarz bydgoskiego portalu Kujawy-pomorze.info Adam Jóźwiak, wcześniej związany z Meloradiem i Radiem Zet. Pokonała go nagła choroba, choć nic nie wskazywało, by miała mieć tragiczny koniec. Jeszcze kilka dni wcześniej pisał do redakcyjnych kolegów: „Już wkrótce wypoczęty wracam do pracy”. Nie wrócił.

„Wojtek w poniedziałek miał rozpocząć pracę jako wydawca w Wirtualnej Polsce” – napisał w styczniu ub.r. na Twitterze ówczesny redaktor naczelny WP Piotr Mieśnik. Pisał o Wojciechu Boratyńskim, który zmarł nagle w wieku 34 lat. Wcześniej pracował w „Super Expressie”, gdzie zajmował się tematyką ekonomiczną w dziale SuperBiznes. Przez jakiś czas wydawał też stronę główną portalu Se.pl.

Dramatyczne okoliczności towarzyszyły śmierci Szymona Chabiora, 36-letniego założyciela, wydawcy i redaktora naczelnego portalu Oswiecimskie24.pl. Mówiono o nim „znany, lubiany, rzutki dziennikarz i przedsiębiorca”. W lutym 2021 roku jego ciało w jego mieszkaniu w Bielsku-Białej znalazła policja zawiadomiona przez rodzinę dziennikarza. Wcześniej nie można się było z nim skontaktować. Co prawda sprawa trafiła do prokuratury, ale przyczyny śmierci okazały się naturalne.

W czerwcu br. Radio 90 z Górnego Śląska poinformowało o śmierci Przemysława Niedźwieckiego. W rozgłośni zajmował się relacjonowaniem spotkań ze słuchaczami, tworzeniem reportaży oraz robieniem zdjęć. Śmierć przyszła, gdy miał 37 lat.

38 lat miał Piotr Balicki, konferansjer i prezenter telewizyjny związany z TVN. W sierpniu ub.r. zmarł na raka. Dzień wcześniej ze sceny festiwalu w Sopocie Marcin Prokop poprosił widzów o wsparcie dla niego.

DZIENNIKARSKI STYL ŻYCIA

Jak wspominał Stanisław Wróbel, Paweł Kotwica miał dziennikarski styl życia. Jednym z jego efektów była nadwaga. Z nią boryka się wielu dziennikarzy. Prof. Paweł Bogdański, internista i hipertensjolog, specjalista leczenia otyłości Europejskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością, zwraca uwagę, że otyłość to choroba, którą należy leczyć. Odpowiada za 70 proc. kosztów leczenia cukrzycy, 23 proc. kosztów leczenia chorób sercowo-naczyniowych i 9 proc. kosztów leczenia raka. Według Światowej Organizacji Zdrowia otyłość jest przyczyną 229 innych chorób – w tym schorzeń stawów, nadciśnienia, chorób serca i nowotworów.

Lekarze wskazują, że trudno wyodrębnić grupę dziennikarzy jako szczególnie narażoną na otyłość. Wiadomo, że częściej dotknie ona tych, którzy większość czasu spędzają, siedząc, czyli np. pracowników serwisów internetowych. Jednak dziennikarze pracujący w terenie też często padają ofiarą otyłości z powodu nieregularnych posiłków niskiej jakości.

Agata Ziemnicka, dietetyk i psycholog, przypomina, że mówiąc o przyczynach otyłości, należy wspomnieć również o aspekcie psychologicznym. – Stres, codzienny pośpiech czy zaburzenia nastroju, to wszystko może mieć odzwierciedlenie w rozwoju choroby, jaką jest otyłość – tłumaczy.

Robert Jałocha, były reporter TVN24 i „Faktów”, wspomina, że tryb życia dziennikarza również u niego wywołał wahania wagi. Stres i marna dieta powodowały tycie. I odwrotnie – tycie powodowało stres, bo na wizji trzeba wyglądać dobrze, a tymczasem ubrania przestają pasować.

Pochodną stresu była też otyłość Tomasza Sekielskiego. Obecny redaktor naczelny „Newsweek Polska” przed 2019 rokiem ważył 185 kg. Jak przyznawał potem w licznych wywiadach, przyczyną było kompulsywne obżarstwo. Zajadał stres, który był pochodną rosnącej popularności i odpowiedzialności za zespół oraz rodzinę.

Z badań nad czynnikami stresogennymi w pracy dziennikarzy wynika, że 9 na 10 badanych jako jedną z głównych specyficznych stresogennych cech ich zawodu wskazało obciążenie emocjonalne, jakiego doświadczają. Chodzi przede wszystkim o stres w pracy oraz konflikty ze współpracownikami.

40 LAT MINĘŁO

Krzysztof Zając, operator, realizator, montażysta, kierownik techniczny, a w ostatnich latach szef produkcji wideo portalu Interia, chorował od dłuższego czasu. Jego stan zaczął się pogarszać jesienią ub.r. Zmarł w kwietniu br. w wieku 43 lat.

Trzy miesiące wcześniej zmarł 44-letni Adam Barański, dziennikarz Radia Wrocław i Radia RAM. Wcześniej był związany m.in. z Radiem Opole, TVP3 Opole i „Gazetą Wyborczą”.

W maju w wieku 47 lat odszedł Marcin Tomaszewski z TVP Bydgoszcz. W telewizji pracował niemal 18 lat.

Krzysztof Gieszczyk, dziennikarz sportowy Wirtualnej Polski i WP Sportowe Fakty, przegrał z nowotworem. Zmarł w maju br. w wieku 47 lat.

49 lat miał Arkadiusz Loska, dziennikarz radiowy i telewizyjny, znany z TVN24, Nsport i TVS oraz regionalnych stacji radiowych Radio eM, Radio Plus i Radio Top. Postanowił nieco zwolnić, odetchnąć i więcej czasu spędzać z synami. Zmarł w lipcu br. na zawał serca.

ZESTRESOWANI, ALE ZDROWI

Stres obwinia za swoje dolegliwości wielu dziennikarzy. Jednak dotychczas ani medycy, ani psychologowie nie poświęcili zbyt wiele uwagi stresowi specyficznemu dla tej grupy zawodowej. Anna Najder i Dorota Merecz-Kot, psycholożki, które jako jedne z niewielu pochylały się nad problemem, wskazują wręcz, że dostępne dane w literaturze na ten temat są nieliczne, ponadto dotyczą wąskich specjalizacji, np. korespondentów wojennych, którzy zmagali się z zespołem stresu pourazowego (PTSD).

Najder i Merecz-Kot swoimi badaniami objęły 211 dziennikarzy zatrudnionych w 15 rozgłośniach radiowych, 8 redakcjach prasowych, 5 oddziałach stacji telewizyjnych oraz portalu internetowym. Średnia wieku badanych wyniosła 36, średni staż pracy – 13 lat.

Z badań wynikło, że najczęstszą ogólną przyczyną dziennikarskiego stresu jest wymaganie gotowości do szybkiego reagowania przez większość czasu pracy – stres z tego powodu odczuwało ponad 63 proc. badanych dziennikarzy. Nieco ponad 6 na 10 respondentów było pod wpływem stresu ze względu na konieczność długotrwałego koncentrowania uwagi oraz wymaganie dyspozycyjności. Połowę badanych stresowały też ograniczone możliwości awansu oraz to, że wykonanie i jakość ich pracy były uzależnione od tego, jak wykonali ją poprzednicy.

Badaczki określiły też szczególne cechy pracy, które okazały się stresogenne dla przynajmniej połowy badanych. Najwięcej dziennikarzy (79,62 proc.) wskazało, że ich praca jest obciążająca emocjonalnie. Kolejne stresujące właściwości pracy dziennikarskiej to wymaganie dużego wysiłku umysłowego oraz brak możliwości przewidzenia, co zdarzy się kolejnego dnia. Połowa badanych dziennikarzy czuła się zestresowana z powodu możliwości zetknięcia się w pracy z ekstremalnymi i nieprzewidywalnymi reakcjami ludzkimi.

Z większością tych przyczyn stresu zetknął się w swojej pracy Wojciech Jaros, wieloletni rzecznik prasowy Katowickiego Holdingu Węglowego. To on pracował z dziennikarzami w czasie katastrof górniczych w kopalniach Halemba (2006), Wujek-Śląsk (2008), Mysłowice-Wesoła (2014). – Akcje ratownicze ciągną się przez wiele dni, a nawet tygodni. Oczywiście z czasem szanse na odnalezienie żywych górników maleją. Wiedzą o tym ratownicy, wiedzą też dziennikarze.

Jak dodaje, jednocześnie – zwłaszcza w przypadku wybuchów metanu – na powierzchni, w szpitalach trwa walka o życie tych górników, których udało się wydobyć. I tę walkę nie zawsze udaje się wygrać. Jeden ze śląskich dziennikarzy podsumował kiedyś takie akcje: „Człowiek budzi się rano i od nowa liczy ofiary”. Jaros przyznaje, że to może brutalne, ale prawdziwe stwierdzenie. – To musi powodować stres – przyznaje.

Co ciekawe, narażeni na stres dziennikarze stosunkowo rzadko biorą zwolnienia lekarskie. Z badań wynika, że w ciągu roku korzystają niemal dwukrotnie mniej (3,79) z dni wolnych z powodu choroby niż przeciętny polski pracownik (6,92). I chodzi tu nie tylko o zwolnienia chorobowe, ale również o urlopy wypoczynkowe na „odchorowanie”. Dziennikarska samoocena zdrowia jest też wyższa niż średnia samoocena zdrowia pracowników w Polsce.

Zdaniem Anny Najder może to sugerować, że wymaganie dyspozycyjności od dziennikarzy sprawia, iż wykonują swoje zadania niezależnie od okoliczności. Doświadczenia pandemii dowodzą też, że praca dziennikarska może być w wielu przypadkach wykonywana zdalnie z dowolnego miejsca, w tym również z domu, w czasie lżejszej choroby.

ŻYCIE MIAŁO SIĘ ZACZĄĆ PO PIĘĆDZIESIĄTCE

Sylwia Kurzela, dziennikarka radia Eska Łódź, którazmarła we wrześniu ub.r., miała 52 lata. Od 2019 roku walczyła z nowotworem.

Paweł Sobczak, wieloletni dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej i Agencji Reutera, umierając w styczniu br., miał 53 lata. Tyle samo miał Jacek Kisielewski, dziennikarz i wydawca radiowej Trójki, który po długiej i ciężkiej chorobie zmarł we wrześniu br.

Lektor TVP Wrocław Krzysztof Żurek, umierając, miał 50 lat. Zasłabł przy pracy. Wezwanym ratownikom nie udało się go uratować.

Dziennikarzem radiowym był Bartłomiej Szambelan, znany z radia RMI, Radia Zet, „Faktu”, a ostatnio z Antyradia. Kiedy zmarł w grudniu ub.r., miał 54 lata. Śmierć przyszła nagle i złapała go w podróży powrotnej do Polski.

57 lat miał Krzysztof Nałęcz, były redaktor naczelny „Głosu Dziennika Pomorza”, który po długiej i ciężkiej chorobie zmarł w styczniu br.

Podobnie Agnieszka Strzemińska, przez ponad trzy dekady dziennikarka Radia Katowice, członkini Rady Języka Polskiego. Śmierć zabrała ją w sierpniu br.

DZIENNIKARZU, NIE LECZ SIĘ SAM

Dziennikarze do lekarzy chodzą, ale raczej na rozmowy związane z publikacjami. Leczyć wolą się sami. Według dr. Macieja Jędrzejki, ginekologa i popularyzatora zdrowia, znanego m.in. z anteny „Dzień Dobry TVN”, więcej rozsądku w tym zakresie wykazują kobiety. – Mężczyznom trudniej wytłumaczyć, że w pewnym wieku, czyli po czterdziestce, powinni lekarza odwiedzać częściej – mówi.

Uważa, że kiedyś było z tym lepiej. Dziennikarze zatrudnieni na etatach musieli co dwa lata przechodzić badania kontrolne wymagane przez prawo pracy. W tej chwili, kiedy spora część pracuje jako freelancerzy lub wykonuje usługi na podstawie umów-zleceń czy umów o dzieło, dwuletni cykl badań praktycznie zanika.

I choć w opinii samych dziennikarzy była to formalność i strata czasu, przynajmniej raz na dwa lata przechodzili badania analityczne, odwiedzali okulistę i rozmawiali z lekarzem ogólnym nie na tematy zawodowe, lecz o swoim zdrowiu.

Wtedy dowiadywali się, które parametry nie są w normie albo jak bardzo zmienia się ich wzrok. A to, zwłaszcza dla pracujących przy komputerach, czyli dziś wszystkich, istotna informacja. Nadwzroczność czy krótkowzroczność powoduje problemy z koncentracją i szybsze zmęczenie. To z kolei przekłada się na wzrost stresu, kiedy trzeba dotrzymywać deadline’ów.

Badania okresowe były też okazją do ponarzekania: boli mnie kręgosłup, biodro, nadgarstek. Właśnie takie bóle zgłaszają najczęściej telewizyjni kamerzyści i oświetleniowcy, którzy muszą przenosić ciężki sprzęt (kręgosłup, biodro), pracownicy serwisów internetowych, tkwiący często na swoich krzesłach po 8–10 godzin dziennie (kręgosłup, biodro, nadgarstek) czy dziennikarze piszący (kręgosłup, nadgarstek). Do tego dochodzą zmiany zwyrodnieniowe palców czy stawów łokciowych, wynikające z pisania na twardych klawiaturach, bez odpowiedniego podparcia rąk.

Wszystkie te dolegliwości, jakkolwiek związane z dziennikarską pracą, nigdy nie trafiły na listę chorób zawodowych. Zawód dziennikarza nie ma przypisanej żadnej choroby dla niego charakterystycznej. Tymczasem według specjalistów wszystkim tym typowym zwyrodnieniom łatwo zapobiegać, stosując ergonomiczne rozwiązania na stanowisku pracy lub wykorzystując technologie zmniejszające obciążenia.

JEDNAK SIĘ LECZĄ

Z badań brytyjskiego ministerstwa zdrowia, przeprowadzonych jeszcze przed pandemią COVID-19, wynika, że dziennikarze piją dużo więcej niż przedstawiciele innych zawodów. Według nich statystyczny pracownik brytyjskich mediów konsumuje tygodniowo 44 jednostki alkoholu (równowartość pięciu butelek wina lub 11 litrów piwa). To niemal dwa razy więcej niż bezpieczna dawka. Według lekarzy mężczyzna nie powinien przekraczać 21–28 (jedna jednostka to 10 ml czystego etanolu), a kobieta 14–21 jednostek tygodniowo. Takich badań nie przeprowadzono po pandemii.

Podobne wnioski wysnuł z badań w serii „Diagnoza społeczna” zespół prof. Janusza Czapińskiego. Według tych ustaleń wśród osób nadużywających alkoholu (w badaniu przyznało się do tego 6,2 proc. respondentów) więcej niż co piąta (22 proc.) to twórca, artysta, pisarz lub dziennikarz. To największa grupa, jaka do nadużywania alkoholu się przyznała. Jest jednak minus tych badań – ostatnia „Diagnoza społeczna” dotyczy roku 2015. Podobny wynik dały badania Eurostatu przeprowadzone w tym samym okresie. A od tego czasu zmienił się model pracy dziennikarskiej, szczególnie w gazetach drukowanych i serwisach internetowych, które nie wymagają osobistej obecności w redakcji.

Problemy z alkoholem, używką łatwo dostępną i łatwo uzależniającą, przez lata były wpisane w dziennikarski zawód. Przyznawali się nieliczni. Do nadużywania wina w 2011 roku przyznał się Jarosław Kuźniar. Otrzeźwiła go rozmowa z Krzysztofem Dowgirdem, który prowadził w Antyradiu program dla niepijących alkoholików.

Do problemów z alkoholem przyznał się również w 2021 roku po głośnej kolizji na budowanym odcinku autostrady A1 nieżyjący Kamil Durczok.

Powód nadużywania alkoholu przez dziennikarzy jest zawsze ten sam – stres i konieczność jego odreagowania lub wyciszenia. Psychologowie zgodnie wskazują, że sprzyja temu brak umiejętności odpoczywania po pracy czy wprowadzania wyraźnych zasad work-life balance. Samo okazyjne nadużywanie alkoholu nie oznacza w każdym przypadku alkoholizmu. Jednocześnie to wśród ludzi mediów, polityków czy biznesmenów najczęściej występuje zjawisko HFA (high functioning alcoholics). To ludzie nadużywający alkoholu po pracy, ale funkcjonujący świetnie w życiu zawodowym, zwykle traktujący pracę jako wartość nadrzędną.

SUMA WSZYSTKICH STRACHÓW

Są jednak aspekty, w których zdrowie dziennikarzy się poprawiło. Palenie papierosów, tak charakterystyczne dla wizerunku polskiego dziennikarza jeszcze na początku XXI wieku, teraz w większości dotyczy starszego pokolenia. Również alkohol, który jeszcze 20 lat temu piło się otwarcie w niejednej redakcji, stracił na popularności. Gorzej ze stresem. Praca pod presją czasu, wymuszana przez rosnącą prędkość przekazu i dostępne narzędzia, konieczność konkurencji na zawężającym się rynku mediów, nieustanna ocena – nie tylko przez przełożonych i kolegów, ale też przez odbiorców – to wszystko wywołuje dziennikarski stres i strach. A te powodują następne dolegliwości – od zwykłego tycia po źle maskowaną depresję.

– Mało kto chce się przyznać do swojej depresji, a problem dotyczy często ludzi działających pod presją sukcesu. Nie chcą się przyznać do problemu, a on ich powoli zabija – mówi dr Maciej Jędrzejko. Jego zdaniem to ona, ukrywana przed rodziną i otoczeniem, może przynosić większe spustoszenie niż inne, łatwiejsze w zdiagnozowaniu choroby.

Choć wydawałoby się, że najlepszą radą dla dziennikarzy obserwujących u siebie nadmierny stres byłaby zmiana zawodu, odradzają to psychologowie służb mundurowych pracujący z żołnierzami i policjantami odchodzącymi do cywila. Ich zdaniem nagłe porzucenie zajęcia, które dotychczas determinowało rytm życia i poziom adrenaliny, możę niekorzystnie odbić się na zdrowiu fizycznym. Organizm przyzwyczajony do stresu potrzebuje silnych bodźców, ale musi też nauczyć się odpoczywać bez dodatkowego wspomagania.

Średnia długość życia w Polsce to dla mężczyzn niespełna 73 i pół roku, dla kobiet nieco ponad 81 lat – poinformował pod koniec lipca Główny Urząd Statystyczny. Dla wielu dziennikarzy to nie do osiągnięcia.

***

Ten tekst Ryszarda Parki pochodzi z aktualnego wydania magazynu „Press”.