Choć do zmian w Telewizji Polskiej może dojść dopiero za kilka miesięcy, to z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że część dziennikarzy „Wiadomości” TVP1 i TVP Info, już nosi się z zamiarem odejścia. – Jeśli mają za co żyć, to ewakuacja może być dla nich wizerunkowo lepsza i bardziej honorowa niż zwolnienie – mówi Wirtualnemedia.pl dziennikarz TVP, proszący o anonimowość.
Prawdopodobnie w grudniu rozpocznie pracę nowy rząd, w którym zasiądą politycy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. Donald Tusk w kampanii wyborczej zapowiedział, że zmiany w TVP zostaną przeprowadzone w ciągu doby. Przyszła koalicja nie zamierza czekać do 2028 roku, czyli końca kadencji zdominowanej przez Prawo i Sprawiedliwość Rady Mediów Narodowych, aby zmienić władze publicznych mediów.
Minister kultury i dziedzictwa narodowego może zwołać Walne Zgromadzenia i postawić spółki w stan upadłości. Zarządy komisaryczne szybko zastąpiłyby te powołane przez RMN. Z naszych informacji wynika, że prezesa Mateusza Matyszkowicza może zastąpić Janusz Daszczyński, który kierował TVP przed Jackiem Kurskim. Obecny członek Rady Programowej TVP z nadania opozycji walczy o odszkodowanie z powodu przedwczesnego usunięcia go ze stanowiska.
Inna opcja to przegłosowanie przez parlament uchwały unieważniającej wybór członków Rady Mediów Narodowych i powołanie nowych, związanych z obecną opozycją. Wyłoniliby oni nowe władze TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Opozycja może też pozbawić TVP ponad 2 mld zł rekompensaty abonamentowej, co doprowadziłoby do masowych zwolnień i innych oszczędności, włącznie z likwidacją wielu kanałów.
Dwóch reporterów może odejść z „Wiadomości” TVP1
W czwartek pisaliśmy, że atmosfera w siedzibie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej jest fatalna. Dziennikarze spodziewają się, że już w styczniu mogą stracić pracę. Czują się jak na Titanicu i liczą na cud. Byłoby nim zawiązanie koalicji PiS-u z Trzecią Drogą i Konfederacją. Z programów informacyjnych zniknęła więc krytyka Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni. Wiele osób jest zdezorientowanych i nie wie jak pisać materiały, żeby ich oszczędzono.
Nie wszyscy zamierzają czekać do stycznia. Z nieoficjalnych informacji Wirtualnemedia.pl wynika, że o zamiarze złożenia wypowiedzenia poinformował Bartłomiej Graczak. Do TVP przeszedł w 2016 roku z TV Republika. Jest reporterem „Wiadomości” TVP1 i prowadzącym programy publicystyczne w TVP Info.
Choć Graczak jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji, to na Placu Powstańców w Warszawie słychać, że nad odejściem zastanawiają się także inni dziennikarze. Wśród nich ma być Adrian Borecki, który jeszcze we wtorek krytykował w materiale Tuska, że nie zrealizował obietnicy odblokowania pieniędzy z KPO dzień po wyborach. Borecki twierdzi, że pogłoski o jego odejściu są nieprawdziwe. – Obecnie pracuję w TVP i nadal będę wykonywał w 100% swoje obowiązki. Mam parę dni wolnego, proszę to uszanować – zapewnia Borecki w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. Jest związany z głównym programem informacyjnym TVP od lipca 2018 roku.
„Potem może zabraknąć miejsc w innych mediach”
Na odejście przed zmianą prezesa na Jacka Kurskiego nie zdecydowali się dziennikarze polityczni, którzy pracowali w TVP podczas rządów PO-PSL. To m.in. Piotr Kraśko, Beata Tadla czy Justyna Dobrosz-Oracz. Dlaczego tym razem niektórzy chcą odejść przed zmianą władz? – Jeśli mają za co żyć, to ewakuacja może być dla nich wizerunkowo lepsza i bardziej honorowa niż zwolnienie. Czekanie do stycznia nie dla wszystkich będzie korzystne. Będą wtedy wymieniani w artykułach prasowych w jednym szeregu z najbardziej krytykowanymi twarzami TVP: Danutą Holecką, Michałem Adamczykiem, Magdaleną Ogórek, Miłoszem Kłeczkiem czy Michałem Rachoniem. Trudniej będzie im znaleźć pracę w innych mediach niż TV Republika. Zapewne kalkulują, że szybsze odejście to większa szansa na przejście na przykład do Polsatu czy innego medium, które zaakceptuje transfer po latach w TVP. Potem może zabraknąć miejsc w takich redakcjach albo będą postrzegani jako najbardziej PiS-owscy – ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl dziennikarz TVP.
Nasz inny rozmówca z Placu Powstańców uważa, że większość osób wcale nie przejdzie do konkurencji. – Większość osób wcale o tym nie myśli. W TVP można zarabiać więcej niż w Polsacie czy TVN. To pozwoliło na zgromadzenie przyzwoitych oszczędności albo inwestycje w nieruchomości, z których wynajmu można żyć. Niektórzy myślą o założeniu własnych działalności gospodarczych, zajmujących się m.in. public relations. Pamiętam jednego z dziennikarzy TVP, który pracował podczas poprzednich rządów PiS. Później zainwestował w agencję PR i przychodnię lekarską. Przypuszczam, że z tymi lepiej wynagradzanymi będzie teraz podobnie. Jeśli mają pieniądze, to odejdą wcześniej, żeby nie być stygmatyzowani. Tych biedniejszych raczej „miotła kadrowa” nie obejmie, bo nie byli eksponowani i nie zajmowali się polityką – przekonuje dziennikarz TVP.
Niektóre decyzje mogą nie być podyktowane kalkulacją, ale nastrojami w Prawie i Sprawiedliwości. – Politycy PiS mają żal i pretensje do TVP za przegraną w wyborach parlamentarnych. Uważają, że właśnie Plac Powstańców swoją nadgorliwością w kampanii, a także w poprzednich miesiącach przyczynił się do słabszych niż oczekiwano wyników obozu rządzącego i mobilizacji opozycji. Zeszłoroczna zmiana władz TVP miała przynieść bardziej przemyślany przekaz, a tak się nie stało. Dalej można było usłyszeć für Deutschland czy dziwaczne pytania od dziennikarzy TVP – zauważa prawicowy dziennikarz, pracujący w Sejmie.
„Wiadomości” we wrześniu były liderem oglądalności pośród programów informacyjnych. W TVP1, TVP Info i TVP Polonia we wrześniu 2023 roku oglądało je średnio 2,41 mln widzów, co zapewniło tym stacjom 21,56 proc. udziału w rynku telewizyjnym.