Tytuły Polska Press z ostrożnymi czołówkami powyborczymi

Niewiele entuzjazmu

Tytuły na okładkach gazet Polska Press były raczej zachowawcze i informacyjne

Wyniki exit poll na okładkach i zachowawcze tytuły na pierwszych stronach. Tak gazety koncernu Polska Press – które przez dwa lata powielały partyjną propagandę – podeszły do niedzielnych wyborów parlamentarnych i referendum. Wyłamały się tylko tytuły z południowego wschodu Polski.

Dzienniki należącej do Orlenu grupy Polska Press w niedzielę musiały walczyć z dwiema przeciwnościami – pierwszą był stosunkowo krótki deadline, jednak wszystkie na pierwszych stronach opublikowały wyniki badań exit poll przygotowane przez Ipsos i ogłoszone o 21. Drugą przeciwnością był niejasny ostateczny wynik wyborów. Przy dość wyrównanych wynikach Prawa i Sprawiedliwości i Koalicji Obywatelskiej oraz widocznej przewadze całej opozycji sprzyjające do tej pory PiS dzienniki miały problem z doborem tytułów.

Gazety Polska Press zachowawczo

Zwycięstwo partii rządzącej odtrąbiły tylko rzeszowskie „Nowiny” z tytułem „Prawo i Sprawiedliwość wygrywa wybory”. „Dziennik Polski” z nieco kibicowskim tytułem „W Małopolsce tylko Prawo i Sprawiedliwość” oraz „Express Ilustrowany”, który wykorzystał swoje tabloidowe możliwości i zagrał wybijającym się tytułem „PiS wygrywa” i mocnym graficznie, choć nieco mniej czytelnym (zastosowano m.in. czarny font na czerwonym tle) podtytułem „Opozycja według sondażu będzie mieć w sejmie większość”.

Nieco mniej optymizmu przejawia tytuł „Dziennika Zachodniego” – „W Śląskiem Koalicja i PiS idą łeb w łeb”. Porządek partii w tytule jest usprawiedliwiony. Pierwsze sondaże dawały KO na Śląsku ponad 1 proc. przewagi nad PiS.

Pozostałe tytuły Polska Press były bardziej zachowawcze. Skupiły się przede wszystkim na rekordowej frekwencji. Jedynie „Dziennik Bałtycki” i „Głos – dziennik Pomorza” (oba tytuły łączy osoba redaktora naczelnego Przemysława Szymańczaka) zdecydowały się na tytuł poetycki „Stawką w tej grze jest: czyja będzie Polska?” z tekstem Szymańczaka. „Gazeta Krakowska” również ogłosiła na jedynce zwycięstwo PiS, ale tylko w Małopolsce.

Wyłom zrobiły dzienniki białostockie „Kurier Poranny” i „Gazeta Współczesna”, które zamiast tekstu opublikowały grafikę sondażowych wyników wyborów do Sejmu, ale za to w leadzie stwierdziły „Niespodzianki nie ma, wybory wygrało PiS”, a w pozostałych jego punktach kompletnie pominęły drugą pozycję KO, skupiając się na Trzeciej Drodze i słabym wyniku Konfederacji.

Skłonność do jednoznacznego wskazywania zwycięzcy

Warszawska centrala przygotowała dla dzienników dwa projekty okładek wyborczych. Wybrana przez większość redakcji przypomina rozkładającą się szaro-czerwoną, cieniowaną plastycznie kartę wyborczą, na której naniesiono najważniejsze wyniki (kolor szary został zastosowany, by odciąć się od bieli gazetowego papieru). Drugi projekt był ryzykowny – przedstawiał fragment plastycznej biało-czerwonej flagi, przy czym dominowała część czerwona, na pierwszy rzut oka przypominająca sztandar robotniczy. Na ten projekt zdecydowały się „Express Bydgoski”, „Express Ilustrowany” i „Gazeta Krakowska”. Wszystkie trzy tytuły wychodzą w swoich województwach w parze z innymi dziennikami Polska Press – zmiana projektu pozwoliła na zróżnicowanie okładek.

– Na pierwszych stronach tytułów prasowych daje się zauważyć pewną skłonność do jednoznacznego wskazywania zwycięzcy wyborów, który w istocie nie zdobył większości parlamentarnej, a zatem nie ma zdolności formowania rządu ani realnych możliwości stworzenia koalicji, aby móc dalej sprawować władzę – komentuje dr hab. Mirosława Wielopolska-Szymura, medioznawczyni z Uniwersytetu Śląskiego.

– Tylko niektóre z tytułów Polska Press zapowiadają wyjaśnianie dalszych kroków konstytucyjnych i informują, że opozycja ma szansę stworzyć większość sejmową. W oczy rzuca się, że niektóre redakcje korzystały z komentarza tego samego politologa. Nie obniża to wartości jego opinii, jednak unaocznia centralizację polityki redakcyjnej, podobnie jak korzystanie z kilku powtarzalnych projektów okładek. A przecież mamy do czynienia z dziennikami regionalnymi, które – przynajmniej w teorii – powinny gwarantować pluralizm mediów – dodaje Mirosława Wielopolska-Szymura.