Ranking. Przemysław Szubartowicz – co czyta, słucha, ogląda

"Dziennikarstwo wyemigrowało"

PRZEMYSŁAW SZUBARTOWICZ publicysta, felietonista Interii

Sztuka wywiadu radiowego weszła w fazę eksperymentalną. Robert Mazurek w RMF FM jest jak kapitan Wagner z „C.K. Dezerterów”, który znał wszystkie możliwe pytania i wszystkie możliwe odpowiedzi – pisze Przemysław Szubartowicz, publicysta Interii.

Ponieważ dziennikarstwo w ostatnich latach wyemigrowało z inteligencji i jakości, nie zaczynam dnia od lektury znakomitych tekstów, bo jest ich coraz mniej. Przeglądam więc portale horyzontalne, szukając informacji, i czytam wszystko o polityce (a właściwie o postpolityce). W Onecie chętnie szukam Kamila Dziubki (bo wie, o czym pisze i nie jest bezkrytyczną tubą partyjno-frakcyjnych spinów, a to rzadkość), a w Interii felietonów Cezarego Michalskiego (bo to ostatnie iskry prawdziwej publicystyki w starym stylu, która analizę polityki podnosi na wyższy poziom). Od czasów wymyślonego na potrzeby współpracy z władzą redaktora Suwarta wiele zmieniło się w Wirtualnej Polsce, ale nie nieznośna tabloidowa oprawa, więc zaglądam tam niechętnie, podobnie jak do portalu Gazeta.pl, czyli bulwarówki o nowolewicowym zacięciu. Nie lubię ani klikbajtów, ani ideolo.

Propagandowe media władzy – braci Karnowskich czy śp. telewizji publicznej – przeglądam wyłącznie w przebraniu znudzonego badacza, bo życie już dawno przerosło ten kabaret. Szerokim łukiem omijam wypracowania adepta symetryzmu Michała Kolanki w „Rzeczpospolitej”, bo wolę autorów, którzy obserwują politykę przez otwarte, a nie zamknięte oczy. Dlatego jeśli chodzi o gazetę Bogusława Chraboty, cenię komentarze Jerzego Surdykowskiego czy Jarosława Myjaka, bo nie wmawiają czytelnikom, że prawda leży pośrodku. W „Gazecie Wyborczej” z tych samych powodów najchętniej sięgam do tekstów Marcina Matczaka, Janusza A. Majcherka i Agaty Bielik-Robson. Ale o ile gazeta Adama Michnika to (kurcząca się) wysepka polskiej inteligencji, a „Duży Format” trzyma reporterski poziom, o tyle „Wysokie Obcasy” osuwają się w czeluść politpoprawnościowego surrealizmu i poppsychologicznych bzdur. Szkoda.

Wolę rytm tygodnikowy, a na rynku jest tylko jedno pismo, które od lat czytam od deski do deski. To „Polityka”, a spośród jej autorów wyróżniam Malwinę Dziedzic (za bezkompromisowe obserwacje), Mariusza Janickiego (za brutalną trzeźwość ocen) i Justynę Sobolewską (za to, że kocha książki i pisze o nich ze znawstwem). Do „Newsweek Polska” zaglądam dla Krzysztofa Vargi. Po śmierci Jerzego Pilcha jest chyba ostatnim żyjącym pisarzem, który z felietonu potrafi zrobić literaturę. Po „Wprost” sięgam wyłącznie ze względu na wywiady Krystyny Romanowskiej, idące w poprzek obowiązującym poprawnościowym modom. Raz w miesiącu konsekwentnie kupuję wrocławski miesięcznik „Odra” , dysponujący plejadą świetnych autorów (Piotr Gajdziński, Mariusz Urbanek, Urszula Kozioł Kozioł), którzy bynajmniej nie piszą dla konsumentów twitterowych orgii.

Programy publicystyczne w stacjach informacyjnych są areną politycznych burd. Nigdy nie mogę się zorientować, czy Konrad Piasecki myli dociekliwość z napastliwością czy napastliwość z dociekliwością, dlatego na jego zmagania w TVN 24 zerkam z bezpiecznym dystansem. Szukam debaty, a nie jatki. Wolę więc chłodny profesjonalizm Piotra Marciniaka czy Grzegorza Kajdanowicza. Atutem TVN 24 jest też bez wątpienia program „Ewa Ewart poleca” i zespół dziennikarzy śledczych, natomiast po skandalicznym pozbyciu się przez stację Krzysztofa Daukszewicza na „Szkło kontaktowe” zerkam już niechętnie. W Polsat News cenię spokój przekazu, wyróżniam dziennikarski warsztat i styl Katarzyny Zdanowicz, jednak na tej antenie najchętniej oglądam program „To był dzień na świecie” Grzegorza Dobieckiego. Jeśli ktoś zapytałby mnie o jakościowe dziennikarstwo telewizyjne, bez wahania wskazałbym właśnie tego autora.

Sztuka wywiadu radiowego weszła w fazę eksperymentalną. Robert Mazurek w RMF FM jest jak kapitan Wagner z „C.K. Dezerterów”, który znał wszystkie możliwe pytania i wszystkie możliwe odpowiedzi. W zasadzie więc mógłby w swojej audycji (unikam) rozmawiać sam ze sobą (bo nie ma ucha dla swoich gości). W radiu drzewiej publicznym publicystyka zamieniła się w propagandę, więc poza Radiem Kierowców nie szukam już tam niczego, choć kiedyś tylko tam gościły treści nieobecne w stacjach komercyjnych. Słucham więc czasem poranków Karoliny Lewickiej w TOK FM, bo stara się kontynuować tradycje bezkonkurencyjnej Janiny Paradowskiej. Czasem włączam podcast Wojewódzki/ Kędzierski (Onet), bo to ciekawe rozmowy z ciekawymi ludźmi, lubię też internetowe wcielenia Małgorzaty Domagalik (Kanał Sportowy) i Tomasza Raczka. W Radiu Nowy Świat lubię autorską audycję (satyryka, nie dziennikarza) Andrzeja Poniedzielskiego. W jednej z nich powiedział: „Mawia się, że nadzieja umiera ostatnia. Moim zdaniem nieco później umiera głupota”. Bardzo to pasuje do współczesnych mediów.