Komisja ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce 2007-2022 ma powstać na bazie ustawy przyjętej przez Sejm 26 maja i podpisanej trzy dni później przez Andrzeja Dudę. Prezydent RP złożył 2 czerwca nowelizację, która zmienia skład komisji i sposób jej działania, nie jest jednak jasne, czy parlament przyjmie zaproponowane przez niego zmiany. Dziś obowiązują przepisy, które pozwalają na sformowanie komisji na podstawie przepisów ustawy z 26 maja.
Dziennikarze staną przed komisją?
Jak pisaliśmy w „Presserwisie”, komisja badania ds. wpływów rosyjskich może służyć również do dyskredytacji dziennikarzy niezależnych od obozu rządzącego oraz ich informatorów. Dr hab. Marcin Górski, adwokat, radca prawny, profesor na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, w rozmowie z „Presserwisem” podkreślił, że za odmowę złożenia zeznania ustawodawca przewidział relatywnie wysokie kary: do 20 i 50 tys. zł, co wywoła efekt mrożący i może zmusić wezwanych do złamania tajemnicy dziennikarskiej.
W ocenie komentatorów faktycznym celem powołania komisji jest dyskredytacja Donalda Tuska i polityków opozycji w kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami do parlamentu. Jednak pojęcie wpływów rosyjskich nie zostało ustawowo określone. Ustawa nie precyzuje również, kogo i w jakich okolicznościach można wezwać przed komisję ds. badania wpływów rosyjskich.
Można przypuszczać, że krytyczni wobec rządu dziennikarze mogą zostać wezwani przed komisję. Te obawy potwierdził wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz, który w dniu podpisywania ustawy powołującej komisję ds. wyjaśnienia wpływów rosyjskich przez prezydenta RP powiedział, że oprócz polityków przed jej obliczem powinni stawić się również niektórzy dziennikarze.
Podważenie wolności mediów
Szef Reporterów bez Granic na UE i Bałkany Pavol Szalai podkreśla w stanowisku, że słuszny cel, jakim jest ochrona bezpieczeństwa narodowego, nie może być wykorzystywany jako podstawa do prześladowania dziennikarzy krytycznych wobec rządu.
„Dopóki komisja ds. badania rosyjskich wpływów może naruszać prawo do nieujawniania źródeł bez kontroli sądowej, dopóty można obawiać się ścigania dziennikarzy” – twierdzi Szalai. I dodaje: „Nowa ustawa podważa wolność mediów, jedną z wartości demokratycznych bliską Polsce, która jest w czołówce państw pomagających Ukrainie w walce z rosyjską agresją właśnie w imieniu demokracji. Wzywamy Komisję Europejską i Parlament Europejski, by zbadały ustawę pod tym kątem i zabrały stanowisko”.
Reporterzy bez Granic zaznaczają, że jeśli polski rząd chce robić więcej w celu zwalczania rosyjskiej propagandy w mediach, to powinien poprzeć system ochrony demokratycznych przestrzeni informacyjnych zaproponowany ostatnio przez tę organizację i zaakceptowany przez Parlament Europejski.
Według najnowszego Światowego Indeksu Wolności Mediów Reporterów bez Granic Polska zajmuje 57. miejsce na 180 krajów, które zostały w nim uwzględnione.