W miniony weekend prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że reporter TVN24 jest „przedstawicielem Kremla”, Mateusz Morawiecki powiedział o TVN, że „pluje na wszystko, co wczoraj jeszcze było święte”, a Rafał Bochenek stwierdził, że TVN „manipuluje i kreuje alternatywną rzeczywistość’. – PiS wiedząc, że ich rządy obarczone są negatywnymi zjawiskami, których nie można racjonalnie wytłumaczyć i które uderzają w wizerunek partii – przyjmuje metodę uniku i przenoszenia każdej dyskusji na płaszczyznę dla siebie wygodną. Licentia poetica PiS sprowadza się do znanej nam z dzieciństwa zabawy w „pomidor” – komentuje dr Krystian Dudek.
W sobotę podczas konferencji prasowej w Kopczanach, reporter TVN24 Mateusz Grzymkowski zadał pytanie Jarosławowi Kaczyńskiemu o to, czy po zamieszaniu wokół odnalezienia szczątków rakiety pod Bydgoszczą nadal ma on zaufanie do ministra Mariusza Błaszczaka. – Ja pana w tym momencie niestety jestem zmuszony – to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga – traktować jako przedstawiciela Kremla, bo tylko Kreml chce, żeby ten pan przestał być ministrem obrony narodowej – odpowiedział prezes PiS, wskazując na ministra Błaszczaka.
W obronie Grzymkowskiego wystąpiła stacja TVN, zapowiadając podjęcie kro
Piotr Marciniak w Faktach, w tle konferencja Jarosława Kaczyńskiego w Kopczanach
ków prawnych. – To kolejny atak władzy na niezależność mediów i kolejna próba tłumienia krytyki prasowej. Nie przestaniemy zadawać pytań. W interesie społecznym i w imieniu naszych widzów. Na tym polegają konstytucyjne zadania mediów, które są zobowiązane do kontroli instytucji publicznych – napisała w specjalnym oświadczeniu redakcja TVN24.
Własne oświadczenie wydał także w imieniu partii rzecznik PiS, Rafał Bochenek. I znów zaatakował w nim TVN: „Stacja (…) jak zawsze w swoim stylu manipuluje i kreuje alternatywną rzeczywistość, niezgodną z faktami, nie odnosząc się w całości do wypowiedzi Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Tak jak dziennikarze mają prawo zadawać pytania, tak obywatele, w tym politycy mają prawo do wypowiadania się i wyrażania swoich opinii. W tej sprawie swoje zdanie p. Prezes Jarosław Kaczyński jasno uzasadnił. Atakowanie ministra obrony p. premiera Mariusza Błaszczaka i próba dezawuowania jego dokonań w obszarze wzmacniania obronności naszego kraju to wpisywanie się w kremlowską propagandę” – czytamy w oświadczeniu.
„Telewizja TVN. Tak zwana Telewizja Tuska”
Rzecznik PiS nie pierwszy raz w taki sposób odnosi się do TVN i jej dziennikarzy. Kilka tygodni temu podczas konferencji prasowej z jego udziałem oraz z udziałem Dominika Tarczyńskiego i Tomasza Poręby, dziennikarz „Faktów” TVN Paweł Płuska zapytał polityków PiS m.in. o umowę koalicyjną z Republikanami Adama Bielana oraz odniósł się do niejasności wokół Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Chciał się dowiedzieć, czy PiS jako obóz rządzący ma jakikolwiek wpływ na to, co się w tych instytucjach dzieje.
– Rozumiem, że są to pytania od Donalda Tuska, tak?” – odpowiedział mu Rafał Bochenek, po czym dodał: – Telewizja TVN. Tak zwana Telewizja Tuska. Wszystkie stacje transmitują dzisiejszą konferencję prasową, jedyną stacją, która jej nie transmituje, to TVN, która dziś robi kampanię Donaldowi Tuskowi. Widzowie TVN nie dowiedzą się o polityce proniemieckiej Donalda Tuska”.
Spotkanie w Błotnicy Starej związane było z obchodami Święta Niepodległościowego Ruchu Ludowego. W trakcie swojego wystąpienia premier Mateusz Morawiecki mówił, że to właśnie ruch ludowy próbował „utrzymać resztki suwerenności w trudnych nowych okolicznościach”.
– Takiej roli podjął się działacz Stanisław Mikołajczyk. To właśnie jemu zawdzięczamy tę słynną frazę; on nie bał się powiedzieć prosto w twarz komunistom, że „wy plujecie na wszystko, co jeszcze wczoraj było święte”. Czy to państwu czegoś nie przypomina? Tak, do was mówię, redaktorzy TVN i działacze Platformy Obywatelskiej, czyli również działacze TVN, bo to jedno. Plujecie na wszystko, co jeszcze wczoraj było święte – podsumował premier. Sprecyzował też, co konkretnie ma na myśli: – Przed chwilą widziałem tutaj obraz Jana Pawła II, naszego wielkiego rodaka, który dbał o patriotyzm, ruch ludowy, niepodległość i suwerenność. Zostawcie go w pokoju, to jest nasza świętość, świętość ruchu ludowego i wszystkich, którym leży na sercu dobro Polski – mówił premier. Nawiązywał tym samym do wyemitowanego przez TVN24 dokumentu Marcina Gutowskiego „Franciszkańska 3”. Na ten materiał nieustannie płyną skargi: do początku maja Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyjęła ich ponad 25 tys.
Podobnych przypadków zachowań polityków PiS wobec dziennikarzy innych mediów, niż media publiczne w ostatnich tygodniach było więcej.
Cel: obniżać wiarygodność mediów i dziennikarzy
Dla dziennikarzy politycznych nie jest to zaskoczenie. Już jakiś czas temu Justyna Dobrosz-Oracz z „Gazety Wyborczej” w rozmowie w TVN24 opowiadała, że to celowa taktyka Prawa i Sprawiedliwości, bo już w styczniu politycy PiS mieli nieoficjalne szkolenia z tego, jak się zachowywać wobec dziennikarzy w sytuacji, gdy zadawane im będą trudne i niewygodne pytania. W pierwszej kolejności mają atakować dziennikarzy.
„To jest cały system obniżania wiarygodności konkretnych redakcji, wolnych mediów, a chodzi o to, by ludzie mieli wrażenie że istnieje jakiś podział i że są media opozycyjne, które tylko szukają afer” – powiedziała Justyna Dobrosz-Oracz.
– Nowogrodzka zrobiła szkolenie dla polityków, żeby atakować dziennikarzy. „Nie odpowiadajcie konkretnie, tylko atakujcie dziennikarzy. A że TVN reprezentuje rosyjskie interesy, a Onet to niemieckie”. W tym duchu to idzie – opowiedział w „Stanie Wyjątkowym” w Onecie kilka tygodni temu Kamil Dziubka.
– PiS nieustannie weryfikuje swoją strategię komunikacji i PR. Nawet przeciwnicy tej partii muszą przyznać, że PIS prowadzi skuteczną i zdeterminowaną aktywność – dynamicznie reaguje na bieżące wydarzenia i stara się skrzętnie wykorzystywać każdą okazję do kontrowania opozycji – uważa dr Krystian Dudek, specjalista z zakresu marketingu politycznego i PR, autor kampanii wyborczych, wykładowca Akademii WSB.
Strategia PiS niczym zabawa w „pomidor”
Jako przykłady wskazuje m.in. wykorzystanie emitowanego przez TVN materiału o Papieżu i ogrywanie tego tematu maksymalnie długo – nawet poprzez rozdawanie kremówek w pociągach; w obliczu rosnącego poparcia dla Konfederacji (jedynego potencjalnego koalicjanta PIS) rządzący nie decydują się na bezpośrednią krytykę tej formacji, a ruch na wzmocnienie swojego bazowego, prawicowego elektoratu poprzez odgrzanie tematu katastrofy smoleńskiej (78 proc. wyborców Zjednoczonej Prawicy wierzy w zamach smoleński, tym bardziej w obliczu zbrodniczych działań Putina na Ukrainie); powołanie komisji ds. badania wpływów rosyjskich – jako narzędzie i środek „do grillowania” Donalda Tuska i ataku na KO.
– W wyborach kluczową rolę poza pieniędzmi, odgrywają emocje. PiS wiedząc, że ich rządy obarczone są negatywnymi zjawiskami, których nie można racjonalnie wytłumaczyć i które uderzają w wizerunek partii – przyjmuje metodę uniku i przenoszenia każdej dyskusji na płaszczyznę dla siebie wygodną. Licentia poetica PiS sprowadza się do znanej nam z dzieciństwa zabawy w „pomidor”. Mając na uwadze, że na niektóre pytania nie da się odpowiedzieć tak, by sobie nie szkodzić – łatwiej iść w zaparte i pewnego rodzaju parabolą unikać odpowiedzi – wskazuje dr Krystian Dudek.
Przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że jest pod wrażeniem kreatywności doradców PIS i nie dziwi go ich strategia. – Sam podczas szkoleń z komunikacji w sytuacjach trudnych, powtarzam uczestnikom zasadę, mówiąca że: nieważne o co Cię pytają – ważne co odpowiesz. Zaskoczeniem może być jedynie fakt, że tak radykalnie tę metodę stosuje PIS. Czekamy zatem na odpowiedź i reakcję PR-owców opozycji, bo w tej potyczce wygra sprytniejszy – ocenia ekspert.
Nasz rozmówca zwraca też uwagę na to, że odpowiedzi polityków PIS nie mają na celu zdobycia uznania wyborców opozycji – uważa, że obecnie celem jest obrona własnych pozycji poprzez blokowanie dyskusji na tematy niewygodne i kontrę, bo najlepszą obrona jest atak.
– To także odpowiedź na działania Donalda Tuska, który bardzo umiejętnie zagrał w ostatnim czasie argumentem dodatku „babciowego”, odrabiając lekcję płynącą z korzyści jakie uzyskał PIS obiecując i przyznając 500+. Tusk ma też talent do spotkań bezpośrednich, podczas których zaczyna eksponować jedność z Rafałem Trzaskowskim. Waży się więc czy KO odbije się w sondażach i skróci dystans do PIS. Jednym zdaniem – przed nami ciekawy czas wyciągania asów z rękawów – przez każdą partię, która je ma. Jeśli chce się rządzić to gra się rolę lidera, a lider ma za zadanie wyjaśniać, opowiadać i interpretować swojemu elektoratowi bieżącą rzeczywistość. PIS robi to tak intensywnie, by nie zostawiać przestrzeni dla innego nadawcy komunikatu do wyborców – uważa dr Krystian Dudek.
Uchronić partię i rząd przed wpadką
Komunikacyjna strategia, którą przyjął PIS nie dziwi Bartosza Czupryka, eksperta ds. wizerunku i marketingu politycznego.
– Rząd Prawa i Sprawiedliwości ma bardzo trudne zadanie – utrzymać się przy władzy. W tych okolicznościach wszyscy politycy zostali zmobilizowani do jednej narracji i strategii w relacji z mediami. Głos wielu musi brzmieć jak jeden. Przekaz musi być spójny, prosty i dosadny – komentuje nasz rozmówca.
Wskazuje, że strategia jaką przyjmują politycy Prawa i Sprawiedliwości ma na celu uchronić partię i rząd przed ewentualną wpadką czy wizerunkowym potknięciem oraz prowokacją nieprzychylnych mediów, szczególnie teraz w czasie trwającej kampanii parlamentarnej.
– Takie kontrofensywne podejście ma chronić także polityków PiS przed konfrontacją z trudnymi pytaniami. Jak wiadomo najlepszą obroną jest atak, więc nie ma w tym żadnej nowej jakości. Politycy partii rządzącej mają za sobą media publiczne, a politycy opozycji pozostałe stacje. To ewidentny przejaw polaryzacji życia społecznego w Polsce od polityki po media – wskazuje Bartosz Czupryk. – Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest w bardzo trudnym położeniu. Musi obronić swoją dotychczasową politykę i bronić się przed atakami opozycji, która wreszcie zaczyna posługiwać się częściej racjonalnymi argumentami niż samymi pustymi frazesami. Aby zminimalizować potencjalne zagrożenie w relacji z mediami szczególnie prasą i telewizją – największym nośnikiem informacji głównie wyborców PiS – wszyscy jak jeden mąż w w partii Jarosława Kaczyńskiego, muszą przyjąć spójną postawę i utrzymać jedną narracje, dla sukcesu wyborczego właśnie lub jak najmniejszej straty – dodaje.
Taktyka: PiS nigdy nie jest niczemu winny
Zdaniem Rafała Czechowskiego, CEO i założyciela agencji Imago PR zachowania polityków PiS wobec niektórych redakcji nie są przejawem jakiejś nowej strategii.
– Jest to raczej przeniesienie doktryny PiS w zakresie radzenia sobie z zagrożeniami wizerunkowymi i oskarżeniami na obszar aktywności medialnej. Jak wiadomo, PiS nigdy niczemu nie jest winien – zawsze działają inne czynniki, najchętniej związane z opozycją. W realiach względnie trwale podzielonego społeczeństwa, w realizacji tego założenia strategicznego przez rządzącą formację, świetnie sprawdza się zasada, zgodnie z którą najlepszą formą obrony jest atak. W tej logice, media krytyczne wobec władzy są naturalnym obiektem ataku, kiedy problemy wizerunkowe sprawiają media kontrolowane przez ten obóz – jak np. całkiem niedawno Polskie Radio Szczecin. Podobny mechanizm zadziałał w sprawie „połajanki” TVN-u w związku z reportażem dotyczącym Jana Pawła II. To nie o stację i jej dziennikarzy tu przecież chodzi, ale o wykorzystanie publicznej okazji do zaznaczenia linii podziału politycznego – twierdzi Rafał Czechowski.
– Daleki jestem od stwierdzenia, że na Nowogrodzkiej przyjęto strategię atakowania dziennikarzy. Do wyborów zostało trochę czasu i na frontalną wojnę z mediami PiS po prostu nie może sobie pozwolić. Widzimy więc, że z jednej strony pan Bochenek wysuwa zarzuty pod adresem TVN, z drugiej, chwilę później, pan Fogiel nie ma żadnego problemu z tym, by udzielić porannego wywiadu w Gazeta.pl – wylicza z kolei Adam Mitura, CEO agencji InPlus Media. – Prawda jest taka, że relacje pomiędzy PiSem a mediami uznawanymi przez kierownictwo partii za nieprzychylne, są chłodne od dawna, ale jednak daleko im do otwartego konfliktu. PiS zachowuje się koniunkturalnie i po prostu sprawnie wykorzystuje nadarzające się okazje do tego, by zaistnieć w mediach, szczególnie prawicowych, z pożądanym przekazem. Przykłady wystąpień, z którymi mamy do czynienia to typowa gra pod publiczkę, celowe, wizerunkowe zagranie, mające wywołać określony efekt i w czytelny sposób zasygnalizować elektoratowi „będziemy bronić Waszych wartości” – zauważa Adam Mitura.
Na ataku TVN czy „Wyborczej” PiS nic nie traci
W ocenie eksperta rządzące ugrupowanie może pozwolić sobie na słowne wycieczki pod adresem TVN-u czy Wyborczej, bo doskonale wie, że odbiorcy tych mediów raczej nie zagłosują na PiS niezależnie od tego, jak ciepłe relacje mieliby przedstawiciele tej partii z dziennikarzami.
– Myślę, że w najbliższych miesiącach narracja PiSu będzie emocjonalna i oparta głównie na bardzo czytelnych podziałach ideologicznych. My: obrońcy kościoła, polskiej racji stanu kontra oni: proniemieccy czy szerzej prounijni oportuniści, aferzyści i ludzie bez zasad. To jednak jakie podejście będzie miał PiS do mediów zależy wyłącznie od jednego: od wyników sondaży – dodaje Adam Mitura.
Według Piotra Czarnowskiego, prezesa agencji First PR, komunikacja PiS ma pewne monotonnie powtarzające się fazy, łatwo zauważalne ze względu na nieograniczone wykorzystanie masy mediów rządowych.
– Ale te fazy wynikają właśnie z akcyjności komunikacji, a nie z planowania strategicznego. Przy tym tle komunikacyjnym wszelkie działania ignorujące albo wykluczające dziennikarzy, powodujące blokowanie informacji lub wręcz dezinformację, niewiele zmieniają. Miałoby to znaczenie, gdybyśmy mieli dziennikarzy neutralnych i obiektywnych, ale media są dziś tak samo spolaryzowane jak polityka i społeczeństwo więc to, co odbierane negatywnie przez połowę, dla drugiej połowy będzie dobre – komentuje Piotr Czarnowski.
PiS od dawna atakuje TVN24
Prawo i Sprawiedliwość od dawna zarzuca TVN24, że nie pokazuje prawdziwej – ich zdaniem – sytuacji w kraju. Partii Jarosława Kaczyńskiego nie podoba się, że stacja porusza niewygodne dla PiS tematy, m.in. ujawnia liczne afery związane z partią rządzącą.
W 2008 roku politycy PiS przez kilka miesięcy bojkotowali programy tej stacji. Jarosław Kaczyński po raz ostatni w studiu TVN24 gościł w 2009 r.
W 2021 r. PiS próbował uchwalić ustawę nazwaną „lex TVN”, która miała doprowadzić do sprzedaży TVN przez amerykański koncern Discovery. Ustawa została zawetowana przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Wybrana przez PiS Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przeciągała procesy koncesyjne stacji TVN24 i TVN7, ale ostatecznie wydała nowe koncesje dla obu kanałów.
Grupa TVN od 2015 r. należy do amerykańskich inwestorów. Obecnie jej właścicielem jest koncern Warner Bros. Discovery.
Według danych Nielsen Audience Measurement w kwietniu br. średnia widownia minutowa TVN24 wynosiła 265 944 osób, co dało 4,72 proc. udziału w rynku oglądalności (po spadku rok do roku o 19,4 proc.).