Prokuratura zamilkła po zawiadomieniu wydawcy tygodnika „NIE” o łamaniu wolności prasy

PKN Orlen wstrzymał dystrybucję tylko jednego wydania "NIE", ale Poczta Polska do tej pory nie przywróciła tygodnika do sprzedaży

Ponad miesiąc po tym, jak wydawca tygodnika „NIE”, spółka Urma, zawiadomiła prokuraturę o łamaniu wolności prasy przez PKN Orlen i Pocztę Polską, prokuratura nawet nie odpowiada, co zrobiła w tej sprawie.

Spółka Urma złożyła w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście dwa zawiadomienia, datowane na 14 kwietnia. Dotyczą one łamania zasad wolności prasy i tłumienia krytyki prasowej przez państwowe spółki Poczta Polska i PKN Orlen.

Poczta Polska nie przywróciła „NIE” do sprzedaży

Obie firmy odmówiły dystrybucji numeru 10 „NIE” z 10 marca, bo nie spodobała im się okładka, na której przedstawiono wizerunek Jana Pawła II opartego o pastorał z wmontowaną, zamiast postaci Chrystusa, nagą lalką. Miał to być komentarz do sporu dotyczącego roli Karola Wojtyły w tuszowaniu przypadków pedofilii w Kościele katolickim.

W przypadku Poczty Polskiej chodzi o wycofanie „NIE” ze sprzedaży w jej placówkach, również w formie prenumeraty. PKN Orlen wycofał natomiast tygodnik ze stacji benzynowych i należących do koncernu kiosków Ruchu. Obie firmy wstrzymały dystrybucję „NIE” arbitralnymi decyzjami, z pominięciem jakiejkolwiek drogi administracyjnej czy sądowej.

– Orlen wstrzymał dystrybucję tylko jednego naszego wydania, tego z 10 marca. Natomiast Poczta Polska do tej pory nie przywróciła naszego tygodnika do sprzedaży – tłumaczy Marta Miecińska, prezeska wydawnictwa Urma, które oprócz złożenia zawiadomień zamierza też na gruncie prawa cywilnego pozywać o rekompensatę strat poniesionych przez wydawcę.

Prokuratura milczy

Poczta Polska oficjalnie nie przyznaje, że wycofanie „NIE” ze sprzedaży to kara za okładkę z Janem Pawłem II. Biuro prasowe spółki, odpowiadając na nasze pytania, tłumaczy, że decyzja została podjęta „z uwagi na kalkulacje i ryzyka biznesowe”.

Sprawa ma jednak wymiar polityczny i ideologiczny, dlatego prokuratura podległa Zbigniewowi Ziobrze, prokuratorowi generalnemu, może nie być skora do zajmowania się tym tematem – jako winne łamania wolności słowa wskazane w końcu zostały państwowe firmy. Rzeczniczka warszawskiej prokuratury Aleksandra Skrzyniarz, pomimo ponawianych próśb, nie odpowiedziała nam, czy i ewentualnie jakie czynności prokuratura podjęła w tej sprawie.

– My też nie otrzymaliśmy od prokuratury żadnych informacji. Będziemy się jeszcze zastanawiali, co z tą sprawą robić dalej – mówi Marta Miecińska.