W ubiegłym tygodniu wydawnictwo Axel Springer złożyło do berlińskiego sądu pozew przeciwko swojemu byłemu redaktorowi naczelnemu „Bilda” Julianowi Reicheltowi. Jak się teraz okazuje, Axel Springer w swoich działaniach prawnych otrzymał nieoczekiwaną pomoc od konkurencji, wydawnictwa Berliner Verlag, pisze portal tygodnika „Spiegel”. Konkurencja jak się okazuje dostarcza teraz dowodów przeciwko byłemu naczelnemu.
Korporacja Axel Springer zarzuca Reicheltowi między innymi, że miał on naruszyć umowy o poufności, a także o udostępnianiu i usuwaniu danych wewnętrznych.
Według informacji portalu tygodnika „Spiegel” wydawnictwo Berliner Verlag poinformowało w zeszłym tygodniu dział prawny Springera, że Reichelt zaproponował gazecie „Berliner Zeitung” (wydawanej przez Berliner Verlag) wewnętrzne wiadomości do publikacji.
Wydawca Holger Friedrich potwierdził, że Reichelt osobiście skontaktował się z nim za pośrednictwem WhatsApp w sobotę w zeszłym tygodAMP media (krytyczna umowa – musimy mieć zapisy o tym, że przenoszą prawa autorskie do kodu)(niu pytając, czy są zainteresowani wiadomościami. Friedrich skierował byłego szefa „Bilda” do redaktora naczelnego „Berliner Zeitung”, Tomasza Kurianowicza. Mimo to Friedrich otrzymał niezamówione fragmenty różnych ewidentnie poufnych wiadomości na czacie od byłego szefa „Bilda” – informuje portal tygodnika „Spiegel”.
„Po zapoznaniu się z kolejnymi dokumentami przesłanymi przez Reichelta do redakcji, zwrócono się najpierw do własnego działu prawnego o ocenę, a następnie wspólnie podjęto decyzję o zniszczeniu materiałów, ponieważ w oczywisty sposób naruszały one dobra osobiste. Materiały te zawierały podobno komunikaty zarządu Axel Springer i innych kierowników dotyczące wewnętrznych spraw firmy”. Według „Berliner Zeitung” żadne materiały nie zostały przekazane Axelowi Springerowi. Sam Friedrich pisemnie poinformował o sprawie prawników Springera. Springer nie chce komentować tej kwestii – pisze „Spiegel”.
„Dla wydawnictwa wskazówka Friedricha była najwyraźniej pomocnym dowodem na to, że Reichelt nie dotrzymał swojej ugody i zawartego w niej zobowiązania do usunięcia dokumentów lub zwrócenia ich pracodawcy” – czytamy. „Wydawnictwo już wcześniej rozważało podjęcie działań prawnych przeciwko Reicheltowi i było do tego przygotowane. Springer pozwał Reichelta o zwrot siedmiocyfrowej odprawy i sześciocyfrowej kary umownej”.
Dwa tygodnie temu tygodnik „Zeit” opublikował wiadomości od szefa Springera Mathiasa Doepfnera, w których wyśmiewał się on z Niemców Wschodnich, cieszył się ze zmian klimatycznych i prosił swojego redaktora naczelnego Reichelta o napisanie o FDP (Freie Demokratische Partei – Wolna Partia Demokratyczna – PAP). Niektóre z wiadomości były adresowane do Juliana Reichelta – przypomina „Spiegel”.
Ostatecznie szef koncernu Axel Springer musiał się tłumaczyć i przepraszać.
Była to już kolejna tak poważna afera dotycząca środowiska niemieckich dziennikarzy. W pierwszej połowie marca tego roku z kolei wyszło na jaw, że rząd RFN i podległe mu organy federalne w ciągu ostatnich pięciu lat wypłaciły dziennikarzom około 1,5 mln euro za – jak to określono – moderację, teksty, redagowanie, szkolenia, wykłady i inne wydarzenia. W sprawę zamieszanych jest 200 dziennikarzy, którzy każdego dnia dostarczają niemieckiej opinii publicznej informacje. Co gorsza, lista nie obejmuje dziennikarzy opłacanych i wykorzystywanych przez Federalną Służbę Wywiadowczą. Bo tych władza w Niemczech nie chciała ujawnić.