Departament Stanu USA zaniepokojony zwłoką w rekoncesjonowaniu TVN24 i przejęciem Polska Press przez Orlen

W raporcie opisującym respektowanie praw człowieka w Polsce, Departament Stanu USA wskazał na kilka niepokojących zjawisk, które zaistniały w 2022 roku. Przy okazji opisano m.in. przejęcie Polska Press przez PKN Orlen, przeprowadzone by „rząd mógł niewłaściwie wpływać na politykę mediów regionalnych”. Wspomniano też o trwającym niemal dwa lata proces rekoncesjonowania stacji TVN24. Obie sprawy miały ciąg dalszy w ub.r., bo wydano wyroki sądowe. Ale raport zawiera także pozytywy na temat funkcjonowania mediów w Polsce.

To standardowy dokument: Departament Stanu USA publikuje kilka takich raportów rocznie (dotyczących różnych państw), raportując z ich pomocą stan respektowania praw człowieka przez poszczególne rządy. W raporcie poświęconym Polsce znalazł się także rozdział, w którym omówiono problemy mediów w 2022 roku.

Rozdział zatytułowany „Wolność wypowiedzi, w tym przedstawicieli prasy i innych mediów” zaczyna się od podkreślenia, iż polska Konstytucja oraz prawo zapewniają wolność wypowiedzi obywatelom (a więc także dziennikarzom), a rząd w 2022 roku „generalnie to prawo respektował w sposób prawidłowy”. Zaznaczono także, iż polskie prawo zabrania mowy nienawiści, w tym m.in. rozpowszechnianie literatury antysemickiej, „publicznego propagowanie faszyzmu, komunizmu lub innych systemów totalitarnych”.

„Rząd nie cenzuruje internetu, nie monitoruje maili”

W dalszej części raportu można przeczytać, iż polski rząd nie ograniczył, ani też w żaden sposób nie zakłócił dostępu do internetu – nie cenzurował też internetowych treści. „Brak także wiarygodnych doniesień, aby rząd monitorował prywatną komunikację online lub też maile – bez uprzedniego upoważnienia prawnego” – czytamy w raporcie.

Polska jest w nim chwalona za pomoc przybywającym do nas obywatelom Ukrainy. „W odpowiedzi na nadzwyczajny napływ ukraińskich uchodźców 12 marca prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym, co jest znaczącym krokiem w kierunku ochrony ich praw i dostępu do usług w Polsce” – napisano w dokumencie.

Jednak są też fragmenty, w których eksperci wyrażają obawy bądź dezaprobatę. W podrozdziale zatytułowanym „Cenzura i ograniczenia dotykające przedstawicieli prasy i innych mediów, w tym mediów online” – przypominając sprawę kupna Polska Press przez PKN Orlen – autorzy zestawienia podkreślają, iż koncern jest kontrolowany przez państwo i zaznaczają, iż transakcja mogła być przeprowadzona po to, by rząd mógł „niewłaściwie wpływać na politykę redakcyjną mediów regionalnych”.

Sąd oddala wniosek RPO w sprawie koncentracji mediów

Przy tej okazji też przypomniano, iż w sprawie przejęcia Polska Press przez Orlen interweniował także Rzecznik Praw Obywatelskich. Na początku marca 2021 roku odwołał się on do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów od decyzji prezesa UOKiK w sprawie zgody na koncentrację, polegającą na przejęciu przez PKN Orlen kontroli nad Polska Press. Prezes UOKiK zgodził się na przejęcie Polska Press przez PKN Orlen na początku lutego 2020 r. Rzecznik wskazywał m.in. na art. 14 konstytucji stanowiący, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu”.

22 czerwca ub. roku sąd oddalił wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich. – Odwoływanie się przez stronę powodową (RPO – przyp.) do okoliczności o charakterze wyższym, czyli wolności prasy, pluralizmu i tak wskazywanego przez stronę powodową dostępu konsumentów do wolnych mediów – cóż, w tym zakresie na gruncie stosunków konkurencyjnych, to rynek powinien zdecydować, czy konsumenci będą, czy nie będą nadal korzystać z tej prasy wydawanej przez Polska Press – stwierdził sędzia Witold Rękosiewicz w uzasadnieniu orzeczenia.

Przykład ograniczeń dla mediów: koncesja dla TVN24

Raport opisuje także w tym samym rozdziale trwający niemal dwa lata proces rekoncesjonowania stacji TVN24, podczas którego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie mogła dojść w tej sprawie do porozumienia. Raport przypomina, że w kwietniu 2022 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał, że doszło do bezczynności KRRiT, która miała charakter „rażącego naruszenia prawa” oraz zasądził od przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na rzecz strony skarżącej 597 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania.

W podrozdziale opisującym przypadki przemocy względem mediów przytoczono m.in. sprawę zielonogórskiego dziennikarza „Gazety Wyborczej”, Piotra Bakselerowicza (w raporcie nie wymieniono go z nazwiska), któremu w październiku 2021 roku policja zajęła laptopy, smartfon i router pod zarzutem wysyłania gróźb karalnych pod adresem posłów. Dziennikarz nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, ostatecznie w kwietniu 2022 roku prokuratura umorzyła śledztwo.

Lempart, Żulczyk i sprawa dziennikarzy przy białoruskiej granicy

W raporcie wspomniano także m.in. o zarzutach za zniesławienie dla Marty Lempart (za nazwanie funkcjonariuszy Straży Granicznej „mordercami w mundurach”), a także o procesie Jakuba Żulczyka za znieważenie prezydenta.

Sporo miejsca eksperci Departamentu Stanu poświęcili wydarzeniom na granicy z Białorusią. „Pojawiły się doniesienia, że dziennikarze (pracujący na granicy – przyp. Red) mieliby być poddawani przemocy, nękaniu lub zastraszaniu przez władze – w związku ze swoją pracą” – czytamy w raporcie. Chodzi o sprawę trójki reporterów, którzy we wrześniu 2021 roku, podczas przygotowywania w okolicy Sokółki materiału o kryzysie migracyjnym, wjechali w strefę objętą stanem wyjątkowym przy granicy polsko-białoruskiej. Byli to: reporterka wojenna Ulrike Dässler z francusko-niemieckiej telewizji Arte, jej operator i Maja Czarnecka z AFP. Ich sprawę skierowano do sądu, a ostatecznie w styczniu 2022 roku Sąd Najwyższy – przychylając się do skargi RPO – uchylił wyrok skazujący dziennikarzy na naganę.

W raporcie przypomniano także inną sprawę z przygranicznego regionu. W listopadzie 2021 roku w miejscowości Wiejki pod Michałowem grupa osób w mundurach Wojska Polskiego zaatakowała trzech fotoreporterów: Macieja Nabrdalika, Macieja Moskwę i Martina Diviska. Dziennikarze mieli być bez powodu wyciągniętą siłą z auta, skuci i obsypani wulgaryzmami. Przejrzano im też karty pamięci w aparatach.

Chrabota: „Wykorzystywanie mediów publicznych do siania nienawiści”

Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, członek zarządu Izby Wydawców Prasy i były jej prezes, komentując raport na łamach macierzystego dziennika napisał m.in., że z perspektywy deficytu wolności mediów najbardziej boli „nie tylko nękanie dziennikarzy i redakcji procesami (tzw. SLAPP)”, ale także „ograniczanie dostępu do informacji publicznej”.

– Zarządzanie reklamami jednostek publicznych z intencją polityczną. Opóźnianie implementacji do polskiego prawa regulacji unijnych mających pomóc niezależnym mediom. I polska specjalność – wykorzystywanie mediów publicznych do siania nienawiści – wyliczył Chrabota, dodając: – Można się tylko pocieszać, że ten niepiękny czas w naszej historii kiedyś przeminie i wtedy może będzie lepiej.

W połowie marca br. Organizacja Reporterzy bez Granic (RSF) wydała rezolucję, w której alarmuje, iż – jej zdaniem – polski rząd w ostatnich miesiącach coraz mocniej zagraża niezależnym mediom. Jako przykłady podawane były m.in. postępowania, które przewodniczący KRRiT Maciej Świrski wytoczył prywatnym nadawcom, ale także wezwanie ambasadora USA do MSZ po tym, jak TVN24 wyemitował reportaż o Janie Pawle II. RSDF podkreśla, iż ataki na wolność mediów mają miejsce po „stosunkowo spokojnym roku”.