Tomasz Duklanowski napisał o „dzieciach znanej parlamentarzystki”

Sąd nie przekazał mu tej informacji

Tomasz Duklanowski

– Dane o tym, że „chodziło o dzieci znanej parlamentarzystki” nie pochodziły z sądu – powiedział w czwartek podczas konferencji prasowej prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie Maciej Strączyński. Chodzi o ujawnienie informacji o pokrzywdzonych w sprawie związanej z Krzysztofem F., który został prawomocnie skazany za dopuszczenie się innej czynności seksualnej wobec małoletniego.

– Gdy 29 grudnia ukazały się na stronach Polskiego Radia Szczecin i TVP Info dane o tym, że „chodziło o dzieci znanej parlamentarzystki”, oświadczam, że te dane nie pochodziły z sądu i nie pochodziły od rzecznika prasowego – poinformował w czwartek podczas konferencji prasowej prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie Maciej Strączyński.

Jak podkreślił, „do czasu, aż te informacje zostały ujawnione, redakcja TVP Info nie kontaktowała się z sądem”. – Skontaktowała się już po ujawnieniu tej informacji, podobnie jak wszystkie inne redakcje, które się zainteresowały sprawą, kiedy te dwa materiały w dniu 29 grudnia pojawiły się w internecie, na stronach Polskiego Radia Szczecin i TVP Info – dodał.

Przekazał też, że wcześniej „nikt nie wnosił o dostęp do akt, nie było żadnego zainteresowania mediów tą sprawą”. – Została ona prowadzona z wyłączeniem jawności dla dobra pokrzywdzonych – zaznaczył.

Tomasz Duklanowski spytał sąd 28 grudnia

Chodzi o sprawę Krzysztofa F., byłego pełnomocnika marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. zwalczania uzależnień, który został prawomocnie skazany 14 grudnia 2021 r. za dopuszczenie się innej czynności seksualnej z małoletnim. Krzysztof F. był też oskarżony m.in. o udzielenie narkotyków małoletniej. Mężczyzna został skazany na cztery lata i dziesięć miesięcy więzienia.

– Przez okres roku nie było zainteresowania tą sprawą. Natomiast w dniu 28 grudnia ub.r. do rzecznika prasowego sądu zgłosił się redaktor Tomasz Duklanowski z Polskiego Radia Szczecin i poprosił o informacje o tej sprawie – podał Strączyński.

Jak podkreślił, dziennikarz „uzyskał dane jaki wyrok zapadł, jakiego rodzaju był czyn, jaka kara została orzeczona wobec sprawcy”. – Jedyną informacją o pokrzywdzonych, jaka została podana, to jest to, że jest to chłopiec w wieku 13 lat. Nie padły żadne inne dane dotyczące pokrzywdzonych, my tych danych nie udzielamy – zaznaczył.

Proces niejawny ze względu na dobro ofiar

Prezes Sądu Okręgowego przypomniał też, że w przypadku przestępstwa takim jak czyn lubieżny wobec małoletniego, sprawy prowadzone są z wyłączeniem jawności ze względu na dobro pokrzywdzonych oraz wrażliwość informacji.

– Sąd nigdy nie podaje żadnych danych dotyczących tego, kto jest pokrzywdzony w sprawie i w tym przypadku też tego nie ujawnił, poza samym wiekiem – powiedział Strączyński. – Podawanie informacji z rozprawy toczącej się z wyłączeniem jawności jest karalne, za wyjątkiem samej treści wyroku – dodał.

Przestępstwo popełnia wówczas ten, kto ujawnił dane. – Nie jestem oczywiście w stanie stwierdzić, w jaki sposób tego typu informacje, z takiej sprawy mogą się wydostać – podkreślił Strączyński.

Dodał również, że sprawa „przechodzi przez ręce policji, prokuratury, sądu pierwszej instancji, sądu odwoławczego, Sądu Najwyższego. – Treść wyroku znana jest służbie więziennej, bo przecież sprawca odbywa karę, znają te dane obrońcy – powiedział.

Szef KRRiT chce ukarać Radio Szczecin i TVP Info

Pod koniec stycznia przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski z urzędu podjął postępowanie w sprawie ukarania Polskiego Radia Szczecin i Telewizji Polskiej za „emisję treści umożliwiających identyfikację ofiar pedofila, co w rażący sposób zagrażało dobru małoletnich ofiar przemocy”. Wcześniej skargę do KRRiT w tej sprawie skierował m.in. były członek Rady Krzysztof Luft.

Natomiast Błażej Kmieciak, szef Państwowej Komisji ds. Pedofilii, skierował do Rady Etyki Mediów wniosek o „zbadanie tej sprawy, czy standardy etyczne pięknego zawodu dziennikarza nie zostały w tym przypadku złamane”. – Gdy w trakcie czytania jestem w stanie w ciągu 15 sekund dotrzeć do personaliów dzieci, które były skrzywdzone (…) to taka forma informowania jest niewłaściwa i nieetyczna i niegodziwa – skomentował w Polsat News.

REM oceniła, że w publikacji naruszono zasadę szacunku i tolerancji nakazującą poszanowanie prywatności i dobrego imienia.