W piątek 10 lutego o godzinie 18.00 w katowickim Kinie Kosmos odbędzie się premiera filmu produkcji TVP3 Katowice „Kilof zamiast karabinu” w reżyserii Aleksandry Fudali-Barańskiej. W pokazie specjalnym wezmą udział bohaterowie tej niemal zapomnianej historii, czyli żołnierze-górnicy, którzy w latach 1949-1959 odbywali zastępczą służbę wojskową w Batalionach Pracy w kopalniach i kamieniołomach. Dzień później, w sobotę 11 lutego o godzinie 19.40 premiera telewizyjna na antenie TVP3 Katowice. Przedstawiamy reportaż opublikowany w listopadzie w magazynie DZ, który powstał na etapie produkcyjnym filmu, przedstawia kulisy jego powstania i przybliża tę przemilczaną historię.
Ich historia balansuje na granicy świadomości społecznej. Tuż po wojnie określani byli jako „element niepewny politycznie”, co naznaczyło całe ich przyszłe życie. Mowa o żołnierzach-górnikach, którzy służbę wojskową odbywali pracując w kopalniach i kamieniołomach. Długie dekady byli zapomniani przez niemal przez wszystkich, wkrótce jednak się to zmieni.
W latach 1949-1959 ponad 200 tysięcy młodych ludzi z całej Polski wysłano do zastępczej służby wojskowej w Batalionach Pracy w kopalniach i kamieniołomach. Rozkaz 008 marszałka Konstantego Rokossowskiego z dnia 1 lutego 1951 roku precyzował zasady wcielania do służby. Obejmował przedwojenną klasę średnią, czyli synów właścicieli dużych gospodarstw rolnych i właścicieli kamienic, kupców oraz potomków osób tworzących przedwojenny aparat państwowy. Do pracy pod ziemią trafiali także ludzie powiązani rodzinnie, bądź w jakikolwiek inny sposób z Armią Krajową, osoby zrzeszone w harcerstwie oraz ci, którzy mieli rodzinę za granicą i otrzymywali z nią kontakty. W praktyce, zakres rozkazu 008 był dużo szerszy, a jego celem było wykluczenie „wrogów” systemu.
– Wystarczyło, że lokalny szef urzędu bezpieczeństwa uznał, że ktoś jest „elementem niepewnym politycznie” i na tej podstawie mógł skazać na zastępczą służbę wojskową. Za nic, wystarczyło, że coś mu się nie spodobało. To było narzędzie represji, które na dekadę objęło cały kraj – mówi Aleksandra Fudala-Barańskiej, autorka filmu „Kilof zamiast karabinu”, opowiadającego o tamtych wydarzeniach.
W tym czasie ponad tysiąc żołnierzy-górników zginęło w wypadkach na kopalniach, a dziesiątki tysięcy z nich straciło zdrowie pod ziemią.
Miał być krótki felieton. Będzie przejmujący dokument
Produkcja katowickiego oddziału Telewizji Polskiej niemal w ostatniej chwili ocala pamięć o ludziach przymusowo wcielonych do Wojskowych Batalionów Pracy. Nie ma w tym ani krzty przesady. W latach 90. Związek Represjonowanych Politycznie Żołnierzy – Górników zrzeszał 15 tysięcy członków. Dziś jest to już zaledwie 400 osób.
– Mimo, że interesuję się historią, zrobiłam m.in. film o Tragedii Górnośląskiej i wywożeniu górników na wschód, to o tym temacie, wiele nie wiedziałam. Słyszałam o batalionach pracy, ale o żołnierskich batalionach, czyli o młodych ludziach, którzy odrabiali służbę wojskową pod ziemią bądź w kopalniach rud uranu, bądź w kamieniołomach, już nie – przekonuje Aleksandra Fudala-Barańska, reżyser filmu „Kilof zamiast karabinu”.
Na antenie TVP 3 Katowice ukazuje się magazyn „Z historią w tle”, w którym poruszane są tematy z różnych okresów historii. Z propozycjami tematów dzwonią też widzowie.
– Pewnego dnia, skontaktował się z nami Krzysztof Przybylski, który współuczestniczył w budowie pierwszego prawdziwego pomnika żołnierzy-górników, stojącego w Bytomiu. Przekonywał, że warto opowiedzieć o losach żołnierzy-górników, bo jest to historia z niewiadomych przyczyn przez długie lata bardzo pomijana w społecznym obiegu. W ten sposób zainteresowałam się tematem – wyjaśnia autorka.
W Katowicach przy ul. Teatralnej od 1992 roku działa Zarząd Okręgowy Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników, którego prezesem jest Edmund Celoch. Aleksandra Fudala wraz z ekipą realizatorską TVP Katowice pojechała do siedziby związku, by zrealizować krótki, felietonowy materiał do kolejnego odcina magazynu „Z historią w tle”.
– Akurat trafiłam na zebranie oddziału związku. Uczestniczyło w nim pięciu byłych żołnierzy-górników. Pokazali mi całą dokumentację, powiedzieli ilu ich zostało, z tych kilkunastu tysięcy, którzy byli pierwotnie zarejestrowani w Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników. Teraz należą do niego już nie tylko sami represjonowani, bo siłą rzeczy mają dziewięćdziesiąt i więcej lat, a w strukturach organizacji zrzeszone są też wdowy po żołnierzach górnikach – mówi Aleksandra Fudala-Barańska.