Przed Sądem Obwodowym w Grodnie rozpoczął się proces dziennikarza i opozycyjnego więźnia politycznego Andrzeja Poczobuta. Na wniosek prokuratora rozprawa toczy się przy zamkniętych drzwiach.
Na salę wpuszczono jedynie najbliższą rodzinę i bliskich Andrzeja Poczobuta. Obecna jest m.in. jego żona, Oksana i rodzice. Wstępu odmówiono natomiast polskiemu charge d’affair w Mińsku, Marcinowi Wojciechowskiemu, o czym poinformował w poniedziałek na Twitterze rzecznik MSZ Łukasz Jasina.
Andrzej Poczobut jest przez białoruskie władze oskarżany o wzniecanie nienawiści oraz wzywanie do nakładania sankcji i do działań na szkodę bezpieczeństwa Białorusi. Oba przestępstwa są według białoruskiego prawa zagrożone karami do 12 lat więzienia. W rozmowie z „Press” Agnieszka Romaszewska-Guzy, redaktor naczelna TV Biełsat przewidywała, że ostatecznie wyrok może sięgnąć właśnie 12 lat.
– Niestety, nie ma podstaw do żadnych pozytywnych oczekiwań – stwierdził w wypowiedzi dla PAP Barys Harecki, wiceprzewodniczący Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, które zostało zlikwidowane przez władze. – Sprawa Andrzeja Poczobuta jest polityczna – dodał.
W akcie oskarżenia wobec dziennikarza stwierdzono, że Poczobut nazwał w mediach atak ZSRR na Polskę w 1939 r. agresją. Ponadto usłyszał zarzuty wypowiedzi w obronie polskiej mniejszości na Białorusi, publikacji artykułów o białoruskich protestach w „Gazecie Wyborczej” w 2020 roku oraz tekstu w „Magazynie Polskim” napisanego w 2006 roku i poświęconego Anatolijowi Radziwonikowi, jednemu z przywódców polskiego podziemia antykomunistycznego w Grodnie. Wiadomo też, że jesienią 2021 roku Poczobut odmówił napisania prośby do prezydenta Łukaszenki o ułaskawienie.
4 października 2022 roku KGB wpisało dziennikarza do „Wykazu osób zamieszanych w działalność terrorystyczną”.
Od momentu aresztowania 25 marca 2021 roku Andrzej Poczobut przebywał w grodzieńskim areszcie tymczasowym nr 1 na ul. Waładarskiego. Później został przeniesiony do aresztu śledczego nr 8 w Żodinie. Obecnie przebywa w więzieniu nr 1 – Horodny – poinformowało białoruskie stowarzyszenie obrony praw człowieka „Wiasna”.