„Dziennikarz zgodnie z przepisem art. 11 ust 1 Prawa prasowego ma prawo zdobywać informacje. Zdobywanie informacji wiąże się z koniecznością zadawania pytań osobom, które posiadają albo mogą posiadać stosowne informacje” – zauważa sosnowiecka prokuratura w swoim uzasadnieniu.
Dziennikarz z Bielska-Białej nie złamał prawa
– „Prawo do zdobywania przez dziennikarza informacji nie oznacza jednak, iż posiadacze tych informacji, zobowiązani do zachowania tajemnicy, mogą je udostępniać dziennikarzom. Mirosław Jamro, zadając policjantom pytania, wykonywał swoje zawodowe uprawnienia”.
Prokuratura zauważa również: „Podkreślić należy, że zgromadzone w sprawie dowody nie wskazują, aby Mirosław Jamro, uzyskując informacje, wywierał na funkcjonariuszy policji jakiekolwiek formy nacisku, podstępu czy groźby. Mirosław Jamro zadawał policjantom pytania, a oni udzielali mu odpowiedzi, sprawdzając np. policyjne bazy danych. Zaznaczyć przy tym należy, że Mirosław Jamro, zadając pytania funkcjonariuszom, nie zwracał się do nich wprost o to, aby daną informację zweryfikowali w policyjnych bazach danych”.
Prokuratura przyznaje też, że nie odnotowano, by Jamro „w jakikolwiek sposób odwdzięczał się funkcjonariuszom za udzielenie informacji”.
Media w obronie Mirosława Jamry
Mirosław Jamro, który przez 10 lat relacjonował wypadki i pożary na łamach „Kroniki Beskidzkiej” oraz na portalach beskidzka24.pl i bielsko.biala.pl, usłyszał wiosną tego roku zarzuty podżegania funkcjonariuszy publicznych do przekraczania uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej (art. 231 par. 2 kk) oraz ujawniania informacji uzyskanych w związku z wykonywaniem czynności służbowych (art. 266 par. 2 kk). Prokuratura uznała bowiem, że samo zadawanie pytań było już podżeganiem.
Sprawę nagłośniły media ogólnopolskie – w tym „Press” – a w obronie Mirosława Jamry stanęło też Towarzystwo Dziennikarskie. Ostatecznie 13 września, po analizie przeprowadzonej przez Prokuraturę Krajową, prokurator generalny Zbigniew Ziobro zdecydował o umorzeniu śledztwa.
Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu umorzyła sprawę 30 września. Dziennikarz otrzymał pismo w tym tygodniu.