„Trzy miesiące to bardzo dużo czasu. Na wykluczenie i na uwiarygodnienie zarzutów. Dlatego teraz konieczne jest rozstrzygnięcie. Jak w praworządnym państwie nie można bez końca trzymać podejrzanego w areszcie, tak w demokratycznych mediach nie można dziennikarza (…) bezterminowo trzymać w stanie zawieszenia” – pisze Jacek Żakowski w odpowiedzi na list otwarty do Radia TOK FM ws. obecności Tomasza Lisa w jego audycjach.
36 osób, w tym reżyserka Agnieszka Holland, radna Warszawy Agata Diduszko-Zyglewska, reportażystka Katarzyna Surmiak-Domańska czy pisarka Sylwia Chutnik, podpisały się pod listem otwartym do Radia TOK FM, w którym skrytykowano zapowiedziany przez Jacka Żakowskiego powrót Tomasza Lisa na antenę rozgłośni. „Przyjęcie, jako wystarczających i rozstrzygających argumentów, wyjaśnień samego redaktora Lisa w jego własnej sprawie jest naszym zdaniem nieetyczne” – piszą.
W zeszły piątek Żakowski stwierdził, że on i Wiesław Władyka uważają, że Tomasz Lis może już wrócić do programu. Jako uzasadnienie wskazał wyjaśnienia przedstawione przez Lisa w rozmowie z Agnieszką Wiśniewską opublikowanej kilka dni wcześniej na portalu „Krytyki Politycznej”.
Według Żakowskiego, jak dotąd nie potwierdziły się żadne zarzuty wobec zachowania Tomasza Lisa w redakcji „Newsweeka” oprócz tego, że mówił kontrowersyjne żarty. Zwrócił też uwagę, że po publikacji wywiadu z Lisem pojawiła się informacja o postępowaniu Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie traktowaniu pracowników redakcji „Newsweeka” w okresie, gdy naczelnym był Lis.
„Nikt publicznie nie potwierdził ciężkich zarzutów publicznie postawionych Tomaszowi Lisowi”
„Oczekujemy, że zgodnie z zapowiedzią zawieszenie obecności redaktora Tomasza Lisa w Poranku TOK.FM potrwa do czasu realnego wyjaśnienia sprawy, tzn. zakończenia postępowania wyjaśniającego w prokuraturze” – napisały sygnatariuszki i sygnatariusze listu. W całości opublikowano go na stronie Tokfm.pl, a pod nim zamieszczono odpowiedź Jacka Żakowskiego, który podkreślił, że odpowiada w swoim imieniu.
„Nie uniewinniam nikogo. Nie mam takiej mocy ani woli. Wyciągam tylko wnioski z tego, że przez ponad trzy miesiące nikt publicznie nie potwierdził ciężkich zarzutów publicznie postawionych Tomaszowi Lisowi. Nie kwestionuję zarzutów. Ale w każdej szkole dziennikarskiej uczymy, że jednoźródłowa informacja nie jest informacją. Prawnicy zaś uczą się, że winę musi wykazać oskarżyciel i że nie może być kary bez winy, a słuszna kara powinna być proporcjonalna do winy” – zaznacza publicysta.
„Trzy miesiące to bardzo dużo czasu. Na wykluczenie i na uwiarygodnienie zarzutów. Dlatego teraz konieczne jest rozstrzygnięcie. Jak w praworządnym państwie nie można bez końca trzymać podejrzanego w areszcie, tak w demokratycznych mediach nie można dziennikarza (tak, jak sędziego czy prokuratora) bezterminowo trzymać w stanie zawieszenia” – pisze dalej Żakowski.
I stwierdza, że po 100 dniach należy podjąć decyzję: odwiesić Lisa lub wyprosić go permanentnie z programu. „Ponieważ nikt nie potwierdził zarzutów, na podstawie których należałoby go wyprosić, a w sprawach istotnych nie pojawiły się w sferze publicznej informacje o faktach podważających wyjaśnienia, jakie przedstawił w wywiadzie, jedynym wyjściem staje się dla mnie odwieszenie” – uważa Żakowski.
Żakowski: Cofnięcie zawieszenia to nie uniewinnienie
Zdaniem publicysty, cofnięcie zawieszenia nie jest jednak uniewinnieniem („tak jak nie jest nim zwolnienie z aresztu przed wyrokiem”). „Jeśli w sferze publicznej pojawią się nowe fakty, sprawa nieuchronnie powróci. Trzeba wówczas będzie weryfikować dzisiejsze sądy i decyzje” – zaznacza. I apeluje, aby potencjalni pokrzywdzeni publicznie „uprawdopodobnili przesłanki zawieszenia”.
Żakowski dodaje, że do „obecnej prokuratury” nie ma zaufania i że celem prokuratorskiego śledztwa „będzie korzyść polityczna, a nie sprawiedliwość”. „W sytuacji, jaką mamy w Polsce, jesteśmy skazani na osąd opinii publicznej i własne poczucie sprawiedliwości” – podkreśla.
Wobec braku zaufania do prokuratury, Żakowski prosi o ostrożność w ferowaniu publicznych wyroków. A do sygnatariuszy i sygnatariuszek listu zwraca się z prośbą o wsparcie apelu do uczestników zdarzeń [w redakcji „Newsweeka” – red.], by „przerwali milczenie”. „Jeśli to się nie stanie, elementarne zasady zachodniej cywilizacji nakażą nam traktować Tomasza Lisa jako wolnego od zarzutów uzasadniających odcięcie go od odbiorców – bez względu na to, co komu z nas o jego sprawie mówią intuicja i krążące plotki” – kończy Żakowski.
W dalszym ciągu nie wiadomo, czy i kiedy Lis wróci do audycji Żakowskiego. W środę redakcja TOK FM opublikowała stanowisko, w którym zaprosiła Lisa do rozmowy na żywo na antenie stacji. „Bez takiej rozmowy i bez wyjaśnień złożonych naszym Słuchaczkom i Słuchaczom powrót red. Lisa do występów w TOK FM w jakiejkolwiek roli nie jest możliwy” – podkreślono.
Tomasz Lis może wystąpić w TOK FM
Tomasz Lis poinformował portal Wirtualnemedia.pl, że może zgodzić się na wywiad. – Nie wykluczam odpowiedzi pozytywnej. Na razie mam ponad 39 stopni gorączki, więc chcę sobie jeszcze dać chwilę – stwierdził Lis.
Lis zawieszony po tekście Wirtualnej Polski
Tomasz Lis, razem z Władysławem Władyką i zmarłym niedawno Tomaszem Wołkiem, w cotygodniowej audycji Jacka Żakowskiego w TOK FM był stałym komentatorem przez prawie 20 lat.
Zniknął z niej z początkiem lipca, po tym jak Wirtualna Polska obszernie opisała zarzuty dziennikarzy „Newsweek Polska” o zachowaniach Lisa mogących uchodzić za mobbing. Kierownictwo TOK FM, w porozumieniu z Jackiem Żakowskim, zdecydowało o czasowym niezapraszaniu Tomasza Lisa do piątkowego programu.
Od czerwca do sierpnia br. TOK FM miało 3,1 proc. udziału w rynku słuchalności, wobec 2,7 proc. rok wcześniej (według badania Radio Track).