Jacek Kurski został w poniedziałek zdymisjonowany ze stanowiska prezesa Telewizji Polskiej przez Radę Mediów Narodowych. Taki wniosek zgłosił przewodniczący Rady Krzysztof Czabański, poparło go pozostałych czworo jej członków.
Nowym szefem TVP będzie Mateusz Matyszkowicz, obecnie jedyny członek zarządu firmy.
Rzecznik PiS o „nowych zdaniach” przed Kurskim
– Zmiana na stanowisku prezesa TVP nie oznacza oczywiście negatywnej oceny dotychczasowej pracy. Już niedługo przed @KurskiPL nowe zadania – stwierdził na Twitterze Radosław Fogiel, poseł i rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości.
– Szef kampanii? Właściwy człowiek na właściwym miejscu – skomentowała Żaneta Gotowalska z Wirtualnej Polski. – Stawiam na tekę ministra (może nawet wicepremiera) i szefa kampanii wyborczej – napisał Klaudiusz Slezak z Radia Nowy Świat. – Rzecznik partii rządzącej pokazuje właśnie, jak w praktyce wygląda odseparowanie TVP od wpływów politycznych – zauważył Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”.
– Jakieś złudzenia? Partia przerzuca swojego wybitnego działacza z odcinka medialnego na inny. A odwołanie zamiast ustąpienia pozwoli zapewne otrzymać odprawę – stwierdziła Kataryna.
Jacek Kurski zostanie „kimś więcej niż minister”?
Według ustaleń „Rzeczpospolitej”, powołującej się na źródła rządowe, kilka dni temu analizowano możliwe przejście Jacka Kurskiego do rządu. Były prezes TVP ma tam zostać powołany „na kogoś więcej niż minister”.
– Czyli największy orędownik zmian w ordynacji wyborczej odwołany ze stanowiska prezesa TVP. Trochę nie chce się wierzyć, że to takie proste #TangoDown, być może raczej początek jakiejś nowej układanki w koalicji i roli dla J. #Kurski – skomentował na Twitterze Tomasz Żółciak z „Dziennika Gazety Prawnej”.
– W PiS powszechne zdumienie dymisją Kurskiego. Więc skoro to jest jakiś plan, to wiedziało o nim kilka osób – zaznaczył Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski.
– Znając logikę obozu rządzącego JKurski wyląduje na lukratywnej posadzie w SSP i z gwarancją warszawskiej jedynki w wyborach do Europarlamentu – prognozuje Konrad Piasecki z TVN24. – Odwołanie Kurskiego nie zmieni niczego w propagandowej machinie TVP. Tu nie ma żadnych złudzeń – ocenił Rafał Madajczak z Gazeta.pl.
Natomiast zdaniem Marcina Dobskiego z Salon24 Jacek Kurski „dostał po rękach za działanie przeciwko premierowi”. Zmiana prezesa nie zmieni kursu TVP, ale nie będzie już nachalnego promowania samego prezesa i potencjalnego następcy PMM (Błaszczaka). Ostatnie niewygodne pytania (tak, tak) Holeckiej do PMM (premiera Mateusz Morawieckiego – przyp.) nie pomogły. Czyli to gra na jednoczenie obozu władzy przed wyborami – skomentował.
Niektórzy dziennikarze spekulują, czy Jacek Kurski stanie na czele rządu za Mateusza Morawieckiego.
„Jacek Kurski w rządzie? Nie zdziwiłbym się.” – stwierdził Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. „A może Jacek Kurski zostanie premierem?” – zapytał Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski.
Jacek Kurski na czele TVP przed ponad 6 lat
Jacek Kurski był prezesem Telewizji Polskiej od stycznia 2016 roku, został powołany przez ministra skarbu państwa na podstawie tzw. małej nowelizacji ustawy medialnej. Jesienią 2016 roku wygrał konkurs na to stanowisko przeprowadzony przez Radę Mediów Narodowych i został powołany na 6-letnią kadencję.
Rada Mediów Narodowych zdymisjonowała Kurskiego na początku marcu 2020 roku. Ogłoszono to równocześnie z podpisaniem przez Andrzeja Dudę nowelizacji budżetu dającej TVP i Polskiemu Radiu prawie 2 mld zł rekompensaty abonamentowej.
Kurski pozostał jednak w TVP jako doradca szefa rady nadzorczej Macieja Łopińskiego (który na kilka miesięcy przejął obowiązki prezesa). Do zarządu spółki ponownie został powołany na przełomie maja i czerwca 2020 roku, a na stanowisko prezesa objął w sierpniu 2020 roku.
W ub.r. przychody Telewizji Polskiej zwiększyły się o 7,2 proc. do 3,25 mld zł, a przy wzroście kosztów operacyjnych o 21,7 proc. do 3,12 mld zł zysk netto skurczył się ze 198,32 do 3,89 mln zł.
W planie finansowym na br. Telewizja Polska zapisała wzrost przychodów do 3,42 mld zł, zwiększyć mają się zarówno wpływy z reklam i sponsoringu, jak i rekompensaty abonamentowej. W górę pójdą też koszty energii i usług zewnętrznych, a ze sprzedaży obligacji skarbowych nadawca spodziewa się minimum 171 mln zł straty.