Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP w obszernym komunikacie wyraziło stanowczy protest przeciw skazaniu wydawcy i redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” za okładkę, w której aktywista Bartosz Kramek został przedstawiony jako żołnierz Wehrmachtu. – Orzeczona dla dziennikarza upokarzająca kara przepraszania kogoś za opublikowaną krytykę jego poglądów, z którymi się nie zgadza oraz w konsekwencji dotkliwa kara finansowa powoduje tzw. efekt mrożący – ocenia organizacja.
W czwartek w zeszłym tygodniu Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał prawomocne orzeczenie w procesie, który Bartosz Kramek wytoczył wydawcy „Gazety Polskiej” i redaktorowi naczelnemu Tomaszowi Sakiewiczowi za okładkę z sierpnia 2017 roku. Przedstawiono na niej zdjęcie z żołnierzami Wehrmachtu przekraczającymi we wrześniu 1939 roku przejście graniczne z Polską. Dodano napis „Nowa kampania wrześniowa. Znamy plany jesiennego puczu”, a jednemu z żołnierzy wklejono twarz Bartosza Kramka.
Sąd podtrzymał orzeczenie pierwszej instancji, zmienił natomiast miejsce publikacji nakazanych przeprosin (nie na okładce, tylko na drugiej stronie „Gazety Polskiej”). Nakazał też zapłatę 15 tys. zł zadośćuczynienia Kramkowi i 10 tys. zł na rzecz Centrum Praw Kobiet.
CMWP: sąd zignorował istotne aspekty sprawy
Według Centrum Monitoringu Wolności Prasy, działającego przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, takie orzeczenie „budzi poważne wątpliwości i nie koresponduje z powszechnie przyjętymi standardami w zakresie wolności słowa, wyrażonymi m. in. w Konstytucji i art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz standardami wypracowanymi w krajowym i międzynarodowym orzecznictwie”.
Organizacja podkreśliła w oświadczeniu, że w obu instancjach procesu nie odniesiono się do kwestii dowodowych. – Sąd I instancji oddalił bowiem szereg wniosków dowodowych pozwanych, w tym wnioski dotyczące przesłuchania świadków, a ponadto nie wyraził zgody na odroczenie rozprawy, zamykając ją na tym samym posiedzeniu i przesłuchując w charakterze strony wyłącznie powoda. Sąd II instancji swoją decyzją podtrzymał decyzje sądu I instancji, w efekcie czego pozwany dziennikarz miał ograniczone możliwości przedstawienia argumentów na swoją obronę, był za to przesłuchiwany przez osobę go pozywającą i jego adwokatów, a sam nie mógł nawet zadać mu żadnego pytania. Pełnomocnik pozwanych wskazał też na zastrzeżenia dotyczące bezstronności sędziego orzekającego w I instancji – wyliczono.
Dodano, że sąd „zignorował istotne aspekty sprawy mające wpływ na jej rozstrzygnięcie”, przede wszystkim „charakter kontrowersyjnej dla wielu, publicznej działalności społecznej i politycznej Bartosza Kramka”. –
Działalność społeczno-polityczna powoda jest powszechnie znana, a wiele jej aspektów stanowi przykład tzw. notoryjności powszechnej, co oznacza, iż są to okoliczności znane i nie wymagające dowodów. Nie ma bowiem problemu z ustaleniem np. tego, czy powód określał działania polskich służb broniących granicy państwa, jako „zbrodnicze”; czy wzywał do działań i protestów zagrażających porządkowi publicznemu w Polsce; czy wznosił hasła w stylu: „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”; czy w okresie późniejszym dopuścił się niszczenia urządzeń granicznych na granicy z Białorusią itp. (pełnomocnik pozwanych wskazał, że powodowi zostały z tego powodu postawione zarzuty) – przypomniało CMWP.
– Prowadzona przez pozwanych Redakcja oceniała różne działania powoda jako antypolskie i inspirowane z zewnątrz, a niezależnie od trafności takiej oceny, uzasadnia to surową krytykę wyrażoną przez nią w formie karykaturalnego fotomontażu na okładce tygodnika. Trudno bowiem zrozumieć, dlaczego – zarówno na gruncie szeroko ujmowanej judykatury, jak i w praktyce – powszechnie dopuszcza się operowanie w publicystyce i w działalności publicznej przesadą, groteską, prowokacją, często w drastycznych formach łamiących powszechnie przyjęte normy, a nie można dosadnie skrytykować osoby, która bezpośrednio lub medialnie atakuje państwo polskie – dodała organizacja.
Wg CMWP okładka jest karykaturą
Podkreśliła, że Bartosz Kramek „swoimi działaniami niejednokrotnie wykraczał poza normy ogólnie przyjęte, nie unikał i nie unika kontrowersji, ale sam często prowadzi akcje epatujące przesadą czy groteską, mające prowokacyjny czy wręcz szokujący charakter”.
– Powód przedstawiał obraz państwa polskiego (a także środowisk, które według niego należy zwalczać) w ostry, karykaturalny wręcz sposób. Bardzo mocno angażował się przy tym w sprawy światopoglądowe, a nawet religijne (np. rozwieszając plakaty z „tęczową Matką Boską”), stosując przy tym piętnujący i „bezalternatywny” styl wypowiedzi – wyliczyła.
– Stosując takie metody powinien więc liczyć się z negatywnymi ocenami swojej działalności, w tym również z surową krytyką. Karykatura, jaką jest będąca przedmiotem sporu okładka „Gazety Polskiej”, jest formą wypowiedzi dziennikarskiej, której można przypisać co najwyżej charakter opinii, a wypowiedzi ocenne nie poddają się tożsamym rygorom weryfikacji, jak fakty – dodano w oświadczeniu.
CMWP uważa, że „orzeczona w tym wypadku kara dla red. Tomasza Sakiewicza stanowi tzw. SLAPP (strategic lawsuit against public participation), tzn. akcję procesową nakierowaną na faktyczne ograniczenie praw obywatelskich w zakresie wolności słowa, poprzez zniechęcenie dziennikarzy do podejmowania istotnej oraz wywołującej społeczne emocje tematyki kontrowersyjnych organizacji pozarządowych o niejasnych źródłach finansowania”.
– Orzeczona dla dziennikarza upokarzająca kara przepraszania kogoś za opublikowaną krytykę jego poglądów, z którymi się nie zgadza oraz w konsekwencji dotkliwa kara finansowa powoduje tzw. efekt mrożący (tzw. chilling effect), wielokrotnie opisywany na gruncie prawa polskiego, jak i międzynarodowego jako naruszający zasadę wolności słowa. Jest to nie do pogodzenia z opartą na dążeniu do prawdy i prezentacji różnych punktów widzenia pracą dziennikarską, do której zobowiązani są wszyscy dziennikarze – argumentuje organizacja.
„Gazeta Polska” z procesami ws. okładek
W lipcu br. politycy Platformy Obywatelskiej zapowiedzieli, że wytoczą dwa procesy „Gazecie Polskiej” za okładkę, na której pokazano Donalda Tuska w pozie Adolfa Hitlera, z cieniem pod nosem, układającym się w charakterystyczny wąsik i podpisem „Gott mit uns”. Nad trzecim pozwem mają pracować prawnicy samego Tuska.
W styczniu br. sędzia unijnego Trybunału Sprawiedliwości, prof. Marek Safjan, złożył pozew o naruszenie dóbr osobistych przeciwko wydawcy „GP”, a także przeciwko jej redaktorowi naczelnemu Tomaszowi Sakiewiczowi i dziennikarzowi Piotrowi Lisiewiczowi. Chodziło o tekst z lipca ub.r. dotyczący ojca Marka Safjana. Na okładkę trafili wówczas: ojciec prof. Safjana, a także bohaterowie „Stawki większej niż życie”: Hans Kloss (Stanisław Mikulski) i Herman Brunner (Emil Karewicz) w hitlerowskich mundurach, przyozdobionych sędziowskimi żabotami.
Z kolei w grudniu ub. roku Sąd Okręgowy w Gliwicach orzekł, że Sakiewicz i wydawca „Gazety Polskiej” mają przeprosić posła PO Borysa Budkę i wpłacić 10 tys. zł na Fundację WOŚP. Budka złożył pozew w sprawie okładki tygodnika, na której jego zdjęcie zamieszczono z napisem „Oni roznieśli zarazę i śmierć”. Okładkę opublikowano w listopadzie 2019 r.
Średnia sprzedaż ogółem „Gazety Polskiej” w pierwszym kwartale br. wyniosła 19 831 egz., na co złożyło się 18 253 egz. wersji drukowanej i 1 578 egz. e-wydania (dane Polskich Badań Czytelnictwa).