W wieku 52 lat zmarł Przemysław Marzec, wieloletni korespondent wojenny i dziennikarz radiowy RMF FM. Po powrocie z placówki w Rosji pod koniec 2020 roku do mediów już nie wrócił. „Był inteligentnym, oczytanym człowiekiem, ale trochę zaplątanym w swoje życie” – wspomina Jacek Czarnecki, który relacjonował z Marcem te same wojny.
– Przemek nigdy nie bał się wyjazdów: był w Jugosławii, był w Iraku, gdy w 2003 roku Amerykanie atakowali Bagdad. Radził sobie w każdych warunkach i upierał się, żeby zawsze zostać do końca – wspomina Marek Balawajder, dyrektor pionu informacji w RMF FM. – To profesjonalny dziennikarz starej daty, który potrafił z każdego miejsca zrobić dobrą, rzetelną i obiektywną relację do radia. Pracował potem w Moskwie, i to w bardzo trudnych warunkach posmoleńskich, gdy stosunki polsko-rosyjskie były bardzo napięte. Takich prawdziwych korespondentów jak Przemek Marzec dzisiaj już nie ma – dodaje Balawajder.
Jacek Czarnecki, reporter Radia Zet, pamięta, że były wojny, na których konkurował z Marcem na korespondencje, ale były też takie, na których współpracowali.
– Na jego pierwszej wojnie, gdy byliśmy w Kosowie, nawet mieszkaliśmy w jednym pokoju, mieliśmy te same tematy, jeździliśmy tym samym samochodem. Pożyczałem Przemkowi kamizelki kuloodporne, bo on jeszcze trochę się bał bez niej chodzić. Smutne to, co się z nim stało – mówi Czarnecki dodając, że Przemysław Marzec był „inteligentnym, oczytanym człowiekiem, ale trochę zaplątanym w swoje życie”.
Na wojnie w Afganistanie z Przemysławem Marcem był Jan Mikruta (dawniej reporter RMF, obecnie w Polsat News). Obaj dostali też zezwolenie (jako jedyni dziennikarze z Polski) na pracę w Bagdadzie tuż przed wybuchem wojny w Iraku.
– Przez długie miesiące życia byliśmy sobie najbliżsi. Zawodowo to był najbardziej intensywny czas, jaki można sobie wyobrazić. Spędzaliśmy razem 24 godziny na dobę i totalnie mogliśmy na sobie polegać. Razem świętowaliśmy sukcesy, razem się cieszyliśmy, razem się baliśmy. Razem też żegnaliśmy przyjaciół, którym się nie udało – wspomina kolegę Mikruta. Jego zdaniem Marzec był reporterem do szpiku kości i nigdy nie przestawał nim być.
– Dziennikarstwo, to najwyższych lotów, otrzymał w genach od ojca, który był dziennikarzem sportowym – mówi Magdalena Mleczko, która z Marcem pracowała w początkach jego kariery dziennikarskiej w katowickim oddziale RMF. – Był niesamowitym dziennikarzem, z ogromnym wyczuciem i nosem do afer, ale kiedy tylko słyszał słowo „wojna” – pierwszy stawał w pełni przygotowany z hasłem „to jadę”. Kochał to – dodaje Mleczko.
Nie żyje Przemysław Marzec
Marzec zaczynał pracę w katowickim oddziale radia RMF FM w 1993 roku. Później był reporterem w Warszawie, a potem korespondentem wojennym w Kosowie. Jako korespondent wojenny trafił też do Iraku i Afganistanu. W 2007 roku objął placówkę RMF w Moskwie. Z rozgłośnią rozstał się z końcem 2020 roku, kiedy stacja zlikwidowała stanowisko moskiewskiego korespondenta. Po tym rozstaniu do mediów już nie wrócił, choć jak zapewnia Marek Balawajder, „redakcja RMF zawsze była otwarta dla Przemka”.
– Wybory, jakich dokonał, po powrocie z Moskwy były jego wyborami. To nie jest tak, że Przemek został z radia wyrzucony. My zawsze czekaliśmy na niego i dawaliśmy mu propozycje pracy. Ale wybrał inną drogę – mówi Balawajder.
* * *
Msza św. pogrzebowa za Zmarłego
odbędzie się
22 września o godz.: 12.00
w Kościele pw. Niepokalanego Poczęcia NBP w Katowicach
Po mszy św. nastąpi pogrzeb
na cmentarzu przy ul. Francuskiej, (wejście od Damrota)
pogrążone w smutku
Siostra i Siostrzenica