Dziennikarze krytykują wystąpienie Żakowskiego w Tok FM

"Usprawiedliwienie czynów mobbera"

Wystąpienie Jacka Żakowskiego spotkało się z krytyką dziennikarzy aktywnych na Twitterze i Facebooku

Wygłoszone w piątek w Tok FM oświadczenie Jacka Żakowskiego na temat nieobecności w programie Tomasza Lisa, byłego redaktora naczelnego „Newsweek Polska”, krytykują dziennikarze w mediach społecznościowych. Zarzucili Żakowskiemu m.in. wybielanie potencjalnego oprawcy i pomijanie krzywd ofiar mobbingu.

W piątkowym „Poranku Tok FM” Jacek Żakowski ogłosił, że Tomasz Lis jest tymczasowo odsunięty od programu. W związku z tym przedstawił na antenie obszerne oświadczenie.

Żakowski: „Mogliśmy być albo łajdakami, albo buntownikami”

Dziennikarz przyznał w nim, że poświęcił „sporo czasu na zweryfikowanie” informacji zawartych w tekście o mobbingu autorstwa Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski, który opierał się na relacjach dziennikarzy „Newsweeka”.

Żakowski stwierdził, że na podstawie własnych rozmów z członkami tamtejszej redakcji „doszedł do wniosku”, że udział Lisa w „trzódce” powinien być zawieszony, aż do wyjaśnienia sprawy, a Tomasz Lis niewątpliwie nie zachowywał się wobec części podwładnych tak, jak powinien. Jednocześnie zaznaczył, że opinie jego rozmówców z redakcji „Newsweeka” są krytyczne, ale zróżnicowane i „w żadnym razie nie układają w prosty akt oskarżenia, jaki opublikowała WP”.

W dziewiątym punkcie oświadczenia Żakowski podkreślił, że w całej sprawie istotny jest też wątek pokoleniowy. „Kiedy wchodziłem do tego zawodu, to tzw. prawdziwy dziennikarz musiał dużo palić, pić, kląć i podrywać. To było logo naszej niezależności i nonkonformizmu w późnym PRL, kiedy zaczynałem, w podziemiu i w młodej III RP, kiedy nowa klasa odkryła białe skarpetki do garniturów i czarnych mokasynów” – stwierdził. I dodał: „Byliśmy twardzi, by bronić swojej niezależności. Rozmawialiśmy twardo, by bronić swoich racji. Z natury zawodu mogliśmy być albo łajdakami, albo buntownikami”.

Oświadczenie Żakowskiego krytykowane

Stwierdził też, że wśród gwiazd były – jego zdaniem – dużo gorsze przypadki „drapieżników, których sobie hodowaliśmy zbiorowo, pozwalając na przekraczanie granic”. „Żadne prawo, żadna najlepiej rządzona korporacja, żadna instytucja nie poradzi sobie z drapieżnikami, jeżeli my będziemy ich rozbestwiali, milcząc i latami tłamsząc w sobie złość, jak to opisała WP w tekście o »Newsweeku«” – stwierdził.

Żakowski spuentował: „Jaki Lis jest, taki jest, ale nie da się zaprzeczyć, że to jeden z najwybitniejszych twórców naszych mediów”. I dodał: „Lincz jest gorszy niż mobbing, a w sprawie Tomasza Lisa czuję zapach medialnego linczu, do którego nie chcę się przyłączyć”.

Wystąpienie Żakowskiego spotkało się z krytyką dziennikarzy aktywnych na Twitterze i Facebooku.

Karolina Głowacka, dziennikarka Tok FM, napisała: „Długie oświadczenie Jacka Żakowskiego w Tok FM można analizować zdanie po zdaniu, co zresztą robicie. Mnie uderza to: »że jaki Lis jest, taki jest, ale nie da się zaprzeczyć, że to jeden z najwybitniejszych twórców polskich mediów»”.
Jak dodała, nie ma jej zgody na mówienie o zasługach czy autorytecie w kontekście zarzutów o mobbing. „Jedno z drugiego nie wynika, nie usprawiedliwia, nie wymazuje. Wybitny nie musi być przemocowcem, wybitnym nie wolno więcej. Bez żadnego »ale«” – podkreśliła.

Z kolei Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski, autor tekstu o mobbingu w „Newsweek Polska”, napisał, że skoro według Żakowskiego Tomasz Lis zachowywał się niewłaściwie, ale byli gorsi, to „Żakowski traci szansę, żeby wyjść z twarzą z kryzysu wokół Lisa”. I dodał: „Ja jestem wstrząśnięty tym, jak radio Tok FM i Jacek Żakowski potraktowali ofiary na swojej antenie, tym bardziej że dobrze wiedzą, co tam się naprawdę stało…”.

„Usprawiedliwienie czynów mobbera”

Michał Janczura, reporter Tok FM, skomentował, że „relatywizowanie mobbingu, tłumaczenie sprawcy i pomijanie krzywdy ofiar jest dla tych ostatnich kolejną traumą”. „My dziennikarze wyjątkowo nie powinniśmy milczeć w tej sprawie” – podkreślił.

Katarzyna Wężyk, dziennikarka „Gazety Wyborczej”, stwierdziła: „Normalnie medal dla Jacka Żakowskiego i jego pokolenia. Poświęcili się dla nas, pijąc, paląc, klnąc i podrywając, dzięki ich bezinteresownej ofierze my już nie musimy. Dzięki, chłopaki. I zero refleksji, że takie zachowanie w tzw. heroicznych czasach przypisane było tylko jednej płci, a to, co dla facetów na stanowiskach było »podrywem«, dla ich podwładnych mogło już być molestowaniem”.

Dziennikarka Wirtualnej Polski Żaneta Gotowalska również skrytykowała Żakowskiego za próbę tłumaczenia zachowań Lisa: „»Lincz jest gorszy niż mobbing«. Słyszałam »on już taki jest«, »taki ma styl pracy«, »choruje« – jako usprawiedliwienie czynów mobbera. Nie, drogi Panie Żakowski, mobbing gnoi, upadla, niszczy. A ewentualna krytyka czy lincz to konsekwencje gnojenia, upadlania, niszczenia. Kropka” – stwierdziła.

Ewa Siedlecka: „Uczciwe stanowisko”

Wojciech Szeląg z Interii skomentował natomiast: „Zastanawiam się, dlaczego inteligentny, dorosły facet nie rozumie pojęcia »mobbing«. I nad definicją słowa »dziaders« też”.

Jacka Żakowskiego broniła za to Ewa Siedlecka z „Polityki”. „J. Żakowski uczciwie zajął stanowisko w sprawie T. Lisa. Warto przeczytać. Bez taryfy ulgowej dla kolegi przeprowadził własne »dziennikarskie śledztwo«. Ale sednem jest, że koncern RASP długo nie reagował, i że nie ma procedur antymobbingowych” – napisała.

W zeszłym tygodniu redaktorka naczelna radia Tok FM Kamila Ceran poinformowała, że Tomasz Lis nie będzie już zapraszany do stacji, w której pojawiał się co piątek w „Poranku Radia Tok FM”. Zawieszenie „do czasu wyjaśnienia sprawy” Tomasza Lisa w Tok FM to następstwo opublikowanego przez Wirtualną Polskę śledztwa Szymona Jadczaka dotyczącego działań mobbingowych, których Lis miał się dopuszczać w stosunku do swoich pracowników w redakcji „Newsweek Polska”.