„Gazeta Wyborcza” przez ostatnie siedem lat otrzymała ponad 100 pozwów, które można uznać za SLAPP

Agora wycenia łączne koszty spraw sądowych na 2,1 mln zł

Liczba wytoczonych od 2015 roku przeciwko „Gazecie Wyborczej” spraw, które można uznać za SLAPP, przekroczyła 100. Agora wycenia trwające procesy sądowe na 2 mln zł. – Chodzi o uciszenie medium niezależnego, które jest solą w oku obozu władzy – mówi Roman Imielski z „Gazety Wyborczej”.

Według wewnętrznych wyliczeń „Gazeta Wyborcza” przez ostatnie siedem lat otrzymała ponad 100 SLAPP-ów (ang. strategic lawsuit against public participation), czyli mających uciszyć krytykę mediów pozwów sądowych wysyłanych przez wpływowe osoby.

Agora: „Prawdopodobieństwo przegranej mniejsze niż 50 proc.”

Ostatni SLAPP przeciwko „Gazecie Wyborczej” skierował Michał Woś w związku z publikacjami dotyczącymi wykorzystania oprogramowania Pegasus.

– Nasze rezerwy na sprawy sporne na koniec marca wynosiły 190 tys. zł, takie same były na koniec grudnia, więc nie są to kwoty w żaden sposób istotne – mówiła podczas ostatniej konferencji wynikowej Anna Kryńska-Godlewska, członkini zarządu Agory. – Łącznie sprawy sądowe wyceniamy na mniej więcej 2,1 mln zł. Zarząd ocenia, że w tych sprawach prawdopodobieństwo przegranej jest mniejsze niż 50 proc.

W czwartek Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało na swojej stronie tekst, w którym zaznacza, że reaguje zgodnie z przepisami Prawa prasowego, gdy dochodzi do medialnych kłamstw i manipulacji.

Uciszenie „Gazety Wyborczej”

„Ministerstwo Sprawiedliwości ubolewa, że dochodzi do sytuacji, które wymagają postępowań sądowych w związku z publikacjami prasowymi. Lepiej, żeby wszystkie media, w tym TVN i »Gazeta Wyborcza«, rzetelnie informowały opinię publiczną, co nie powodowałoby konieczności prostowania nieprawdy na drodze sądowej” – napisano w komunikacie.

Według Romana Imielskiego, zastępcy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, to właśnie Ministerstwo Sprawiedliwości najczęściej zarzuca ich SLAPP-ami, z czego większość jest odrzucana przez sąd. – Chodzi o uciszenie medium niezależnego, które jest solą w oku obozu władzy, odkrywa kolejne afery, opisuje, jak obóz zjednoczonej prawicy niszczy państwo. Decyduje się na to szczególnie często Zbigniew Ziobro i jego ekipa z Ministerstwa Sprawiedliwości, która zarzuciła nas ogromną liczbą sprostowań, z czego większość została odrzucona przez sądy. Wykorzystują do tego instytucje państwowe. Nie płacą ze swoich pieniędzy za SLAPP-y, tylko z pieniędzy podatników – mówi Roman Imielski.

Kilka pozwów do jednego tekstu

Imielski tłumaczy, jak działa nękanie „Gazety Wyborczej” SLAPP-ami przez ekipę Zbigniewa Ziobry. – Przesyłają kilka pozwów do jednego tekstu, przy czym w każdym pozwie jest inna osoba, która uważa się za poszkodowaną. Dla przykładu Ministerstwo Sprawiedliwości wysyła pozew w sprawie naszego tekstu, ten sam pozew przychodzi od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, kolejny dotyczy Zbigniewa Ziobry, ale jako osoby prywatnej – wymienia Imielski. – Bardzo dziękujemy premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że nie zarzuca nas SLAPP-ami po tekstach o jego działkach i majątku – ironizuje.

W ostatnim czasie „Gazeta Wyborcza” wygrała jedną ze spraw. Pod koniec maja Sąd Najwyższy nie przyjął skargi kasacyjnej Prawa i Sprawiedliwości w sprawie artykułów dziennikarzy „Gazety Wyborczej” Iwony Szpali i Wojciecha Czuchnowskiego, dotyczących związków PiS z jednym z bohaterów warszawskiej afery reprywatyzacyjnej. W uzasadnieniu Sąd Najwyższy podkreślił, że sądy niższych instancji prawidłowo oceniły pracę dziennikarzy „Wyborczej” jako staranną i stwierdził, że rzetelnie zbierali materiał do swoich publikacji.

Według raportu organizacji broniącej praw człowieka Article 19, w Polsce pozwy SLAPP wytacza się najczęściej na podstawie prawa cywilnego (przepisy o naruszeniu dóbr osobistych) i karnego (artykuły 212 – zniesławienie i 216 – znieważenie). SLAPP w Polsce uderza w media prowadzące dziennikarskie śledztwa w sprawach dotyczących dysponowania majątkiem publicznym przez obóz rządzący.