Nowy system zapowiedzi medialnych i akredytacji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów powstał na początku roku. Został stworzony, aby usprawnić przekaz informacji o konferencjach prasowych, delegacjach i aktualnościach z poszczególnych resortów. Wcześniej każdy z nich osobno prowadził akredytację dziennikarzy na organizowane przez siebie wydarzenia i rozsyłał komunikaty.
Patryk Słowik: „System nie rozwiązuje kluczowego kłopotu”
– Dopóki ten system nie powstał, listy mailingowe w ministerstwach często się gubiły, przez co resorty nie kontaktowały się z dziennikarzami. Bywały też przypadki, kiedy nie dostawałem informacji o interesującym mnie projekcie ustawy, bo podlegał ministerstwu, u którego nie byłem na liście mailingowej. System stworzony przez KPRM ułatwia przepływ danych, ale nie rozwiązuje kluczowego kłopotu, czyli podejścia rządzących do przekazywanych informacji i realizowania konferencji – mówi Patryk Słowik, dziennikarz WP.pl. – Spotkania z rządzącymi są zapowiadane na ostatnią chwilę, organizowane w trudno dostępnych miejscach. Była sytuacja, kiedy konferencja jednego z ministrów na bardzo ważny temat odbywała się w małym mieście, w którym akurat przebywał. To siłą rzeczy utrudniło dziennikarzom udział w tej konferencji.
Dziennikarz Radia Zet Jacek Czarnecki jest zadowolony z dogodności, które oferuje system, natomiast dopatrzył się problemów technologicznych. – Dostaję bardzo szybko informacje i na mail, i SMS-em. Natomiast problem tego systemu jest natury technicznej. Akredytowanie się na wydarzenie jest możliwe tylko z poziomu komputera. Nie można tego zrobić za pomocą telefonu, bo żeby móc się akredytować, trzeba przekopiować token i wkleić go w rubrykę formularza zgłoszeniowego. Zarówno ja, jak i wielu dziennikarzy, nie możemy tego zrobić przez telefon – zaznacza Jacek Czarnecki.
Podczas rejestracji w systemie dziennikarz możne wybrać kategorię wydarzeń, które go interesują – np. media lokalne mogą wybrać zapowiedzi dotyczące wyłącznie wydarzeń w konkretnym województwie. Każda osoba, która zapisała się do systemu, otrzymuje powiadamiania o wydarzeniach SMS-em bądź e-mailem. Na koncie w systemie jest dostępny stały podgląd do wydarzeń oraz komunikatów. Przez system można składać wnioski o akredytacje.
Wątpliwości wobec podawania PESEL-u
Aby zarejestrować się w systemie, trzeba wypełnić formularz na stronie. Wymagane jest podanie: imienia i nazwiska, adresu e-mail, numeru telefonu, numeru legitymacji prasowej, numeru PESEL lub numeru paszportu, daty urodzenia oraz obywatelstwa.
Wątpliwości budzi wymóg podania PESEL i obywatelstwa, jednak dziennikarze nie widzą w tym problemu.
– Podając organom publicznym swój PESEL, liczę, że nie zostanie on wykorzystany w niecnych celach. Jako dziennikarz mam prawo do dostępu do informacji, a rząd ma prawo mnie zweryfikować, kiedy przychodzę na konferencję. Czy powinienem być tak ufny? Pewnie nie. Imię i nazwisko, redakcja i numer legitymacji prasowej powinny wystarczyć – mówi Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz „Rzeczpospolitej”.
Z kolei Czarnecki tłumaczy, że akredytując się na każde rządowe wydarzenie, trzeba podać PESEL. – Podawałem go nawet urzędnikom, którzy do mnie dzwonili, żeby zapytać, czy będę na konferencji. BOR wymaga PESEL-u – zaznacza Czarnecki.
Wątpliwości natury prawnej ma natomiast dr Piotr Pałka, radca prawny i wspólnik w Derc Pałka Kancelaria Radców Prawnych.
– Mam wątpliwości co do potrzeby wykorzystywania przez rządzących danych wrażliwych dziennikarzy, takich jak PESEL czy informacja o obywatelstwie. Takie działanie KPRM może być nadmiarowe, chyba że administrator danych jest w stanie wytłumaczyć, dlatego pozyskuje te informacje w takim zakresie i jaki jest cel tego przetwarzania – mówi dr Pałka.
Nie wszyscy dziennikarze mogą otrzymać dostęp
Kancelaria premiera tłumaczyła, że „podanie numeru PESEL oraz obywatelstwa jest niezbędne do weryfikacji dziennikarzy np. podczas wejścia do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, wejścia na wydarzenia medialne organizowane przez KPRM czy uczestnictwa w wizytach zagranicznych”.
Jednak o ile udostępnianie numeru PESEL w celu wejścia na konferencję nie budzi wątpliwości i jest poparte argumentami bezpieczeństwa, tak sam dostęp do informacji jest wątpliwy prawnie.
– W kwestii akredytacji na konferencję rządową wylegitymowanie się dziennikarza nie budzi szczególnych wątpliwości. Natomiast nie jest jasne, dlaczego niezbędne jest podanie PESEL w celu uzyskania dostępu do platformy, na której udostępnianie są informacje. W świetle prawa dostępu do informacji organ nie może domagać się żadnych danych od wnioskującego. Każdy może wnioskować o dostęp do informacji publicznej nawet anonimowo czy z fikcyjnego maila, a instytucja zasadniczo ma obowiązek przekazać takie informacje, jeżeli są to informacje publiczne – tłumaczy Konrad Siemaszko z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Co więcej, dziennikarze nie z każdej redakcji mogą otrzymać dostęp do systemu. Podczas rejestracji konta dziennikarz musi podać nazwę swojej redakcji, wybierając ją z listy. Nie ma na niej jednak wszystkich istniejących redakcji, a manualne wpisanie jest niemożliwe. W konsekwencji np. dziennikarze „Press” nie mogą założyć konta w systemie.