Profil Tygodnika „Nie” jest na Twitterze jednym z bardziej angażujących w kategorii mediów. Z analizy profilu Emocje w Sieci (dane: Sentimenti) wynika, że w samym listopadzie Tygodnik „Nie” wygenerował 1,4 mln interakcji na Twitterze. Dla porównania, telewizja TVN24 miała 1,8 mln interakcji, a już Onet 888 tys.
Ban na Tygodnik „Nie” na Twitterze. Admin: zorganizowana akcja
Jak informowaliśmy w tym tygodniu, profil tygodnika „Nie” we wtorek na kilka godzin zniknął z Twittera. Nowe treści nie były na nim publikowane od poniedziałkowego wieczora. Po kilku godzinach profil przywrócono.
– Miałem już bany wszędzie w social mediach poza Twitterem, gdzie jak sądziłem, jest największa wolność słowa i dyskusji. Początkowo myślałam, że to jakiś błąd, bo łączyłem się z wifi w pociągu – opisuje portalowi Wirtualnemedia.pl wtorkowe zajście Michał Marszał, administrator Tygodnika „Nie” na Twitterze, ale i na Facebooku i Instagramie.
Dalej tłumaczy: – Po kilkunastu próbach wrzucenia wpisu, zauważyłem, że mam ograniczony dostęp do konta i nie mogę publikować treści. Myślałem, że chodzi o jakiś spam z mojej strony. Odwołałem się. Po jakimś czasie dostałem powiadomienie, że chodzi o tweet z 21 listopada, który był obraźliwy. Niestety nie wiem, o jaki dokładnie wpis chodzi. Twitter wysłał mi jakiś link, po kliknięciu nic się nie pojawiało. W końcu po paru godzinach konto odblokowano. Napisałem jednak do Twittera, by wskazali, co to za treść, żeby na przyszłość uważać. Podejrzewam, że była to zorganizowana akcja, bo do tej pory głównie z tego powodu miałem problemy.
Michał Marszał mówi nam, że od kiedy prowadzi profile Tygodnika „Nie” w mediach społecznościowych, nigdy nie miał z nikim procesu np. o zniesławienie. – Mimo tego, że codziennie staram się kogoś obrazić, to jestem ostrożny, robię to delikatnie – ocenia Marszał.
Marszał: po prostu na bieżąco staram się zabawnie komentować i wrzucać memy
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl administrator profili Tygodnika „Nie” wraca pamięcią do listopada 2020 roku, kiedy to na kilka godzin profile gazety zniknęły z Facebooka i Instagrama.
– Mam kontakt z ludźmi z polskiego Facebooka, którzy wiedzą, że Tygodnik „NIE” może łatwiej paść ofiarą praktyk w stylu masowego zgłaszania treści bez powodu. Tam także pracują ludzie, z którymi da się rozmawiać – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Michał Marszał. – Na Twitterze mamy teraz największe zaangażowanie w Polsce, na Facebooku wyprzedza nas czasem TVN24. Facebook musi to widzieć i dostrzegać. Wykręcamy także dla nich świetne wyniki i nie ma sensu, żeby usuwać nasz profil – tłumaczy nam Michał Marszał.
Czy w dobie nieustannie ucinanych przez algorytmy zasięgów, admin „Nie” ma własne sposoby na budowanie zasięgów?
– Publikacje „na gorąco” to nasza przewaga nad innymi serwisami. W mediach informacyjnych treści publikowane są wedle planu nawet co kilka minut i odsyłają do zewnętrznej strony. U nas tego nie ma, bo nie zbudowaliśmy osobnego serwisu internetowego. Facebook to lubi, bo cały ruch zostaje u nich, ludzie nie są przekierowani do innych serwisów – wyjaśnia Michał Marszał z Tygodnika „Nie”.
– Ja po prostu na bieżąco staram się zabawnie komentować i wrzucać memy. Żadnych planowanych postów – podsumowuje.
Konta Tygodnika „Nie” mają tylko organiczne zasięgi
Michał Marszał zdradza nam, że w social mediach Tygodnik „Nie” bazuje tylko na zasięgu organicznym. – Ani razu nie korzystałem z reklam – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Marszał.
– Na nasze zasięgi ma wpływ zbieg różnych okoliczności. Sytuacja polityczna powoduje, że memy i prześmiewcze komentarze mają sens bytu. Uważam jednak, że ten humor się zmieni. Pamiętam, jak ludzie śmiali się z dowcipów, potem były rysunki satyryczne, kabarety, stand-up. Pewnie przyjdzie i czas na memy, będziemy po nich śmiać się inaczej – uważa Michał Marszał.
Obowiązki administratora profili Tygodnika „Nie” Marszał kwituje: „To jest praca przez cały czas”. – Ciągle trzeba śledzić, co się dzieje, trzymać rękę na pulsie, komentować każde wydarzenie. Obecna władza sprzyja temu, by obśmiewać jej poczynania. Dostarcza nieustannie powodów do śmiechu – opowiada nam Michał Marszał.
Czy kiedyś zatem grono prowadzących popularny Tygodnik na Facebooku, Instagramie i Twitterze się powiększy? – Jako człowiek, który docenia lenistwo, próbowałem znaleźć kogoś, kto by mi pomagał. Ludzie niestety przy takich próbach wyczuwają różnice w prezentowanym poczuciu humoru. Nie ustaję w wysiłkach, by znaleźć kogoś chociaż na zastępstwo. Od 5 lat nie miałem dnia wolnego, bez telefonu. Nawet jak jadę gdzieś w celach quasi-urlopowych, to i tak jestem pod telefonem. Bez różnicy, czy jestem na plaży czy w domu – i tak gapię się w telefon – podsumowuje dla Wirtualnemedia.pl Michał Marszał.
Tygodnik „Nie” prezentuje w social mediach treści satyryczne na temat aktualnej sytuacji politycznej i społecznej oraz innych bieżących wydarzeń. Profil Tygodnika „Nie” ma 253 tys. Obserwujących na Twitterze, 208 tys. na Instagramie oraz 336 tys. na Facebooku. Michał Marszał w Tygodniku „Nie” pracuje także jako dziennikarz.
W ub.r. spółka Urma wydająca tygodnik „Nie” zanotowała spadek przychodów o 1,8 proc. do 3,55 mln zł, a przy spadku kosztów operacyjnych o 7,3 proc. do 4,34 mln zł jej strata netto zmalała z 945,3 do 584,4 tys. zł. Firma ma kilkanaście mln zł w kapitale rezerwowym, na lokatach i w dziełach sztuki.